"Tygrysie Wzgórza" Sarita Mandanna
- Wydawnictwo: Otwarte
- Wydanie: Czerwiec 2011
- Tłumaczenie: Anna Gralak
- Liczba stron: 472
- Wymiary: 136 x 205 mm
- ISBN:978-83-7515-124-4
"Trzeba walczyć o szczęście. O to, co się nam należy." To było motto życiowe bohaterki "Tygrysich wzgórz" - Dewi. Nie będę dziś opisywała fabuły, głównych wątków. Chciałabym skupić się raczej na moich odczuciach jakie wywarła na mnie ta książka.
Każdy z nas pragnie szczęścia. Czasami dążymy do niego za wszelką cenę, krzywdząc innych, 'po trupach'. Wtedy się okazuje, że to do czego dążyliśmy, wcale nie jest tym szczęściem. Następuje rozczarowanie, bo tak naprawdę to byliśmy szczęśliwi, tylko za późno to sobie uświadomiliśmy.
Każdy z nas pragnie szczęścia. Czasami dążymy do niego za wszelką cenę, krzywdząc innych, 'po trupach'. Wtedy się okazuje, że to do czego dążyliśmy, wcale nie jest tym szczęściem. Następuje rozczarowanie, bo tak naprawdę to byliśmy szczęśliwi, tylko za późno to sobie uświadomiliśmy.
Narodziny Dewi zwiastowało stado czapli na niebie. Jej matka upatrywała w tym znaku i wiedziała, że będzie to wyjątkowe dziecko. Miała rację. Dewi była nietuzinkową dziewczynką, niezwykle piękną, która potrafiła olśnić każdego.
Dewi chciała być szczęśliwa i spełniona, pragnęła miłości. Chciała walczyć i czekać na swoje szczęście. Los jednak inaczej ją potraktował. Przez większość życia pielęgnowała w sobie urazę i nie potrafiła przebaczyć. Tak bardzo wielki miała żal, że jedno wydarzenie przekreśliło wszytko czego pragnęła, że nawet się nie starała zrozumieć otaczających i kochających ją osób, bo ciągle pielęgnowała w sobie urazę. I właśnie, czy było warto?
"Urazy narastają. Jeśli nie zostaną świadomie odrzucone, narastają i karmią się sobą. Nasze serca twardnieją od nich, gęstnieją i wyżłabiają się. Z początku próbujemy zrywać strupy, by pozostać nieskalani i niewinni jak dawniej. Z czasem to jednak coraz trudniejsze. To wymuszone zrywanie bandaży, odświeżanie bolesnych wspomnień. Łatwiej je zamknąć, odsunąć, przemilczeć. Taszczyć je niczym niewidzialny kamień u szyi. Zostawiamy rany w spokoju. Nasza skóra twardnieje, warstwa po warstwie, aż w końcu pewnego dnia budzimy się i odkrywamy, że staliśmy się nieodwracalnie uodpornieni. Zakorzenieni w zabliźnionej przeszłości, podczas gdy świat poszedł naprzód." [s. 452]
Wniosek. Trzeba zapomnieć o urazach i odrzucić gorycz. To jedyne wyjście. Odrzucić ból i dać nadziei jeszcze jedną szansę. Dewi to zrozumiała, ale trochę za późno.
Przepiękna saga rodzinna o zmaganiu się z trudnościami losu, o prawdziwej miłości zdolnej do poświeceń, ale też o miłości egoistycznej, gdzie chęć bycia spełnionym przesłania wszystko. Ponadto Indie w XIX wieku - czytając "Tygrysie Wzgórza" czuć było każde ziarenko kawy, bo cóż może być piękniejszego niż smak i zapach świeżozmielonej kawy o poranku ;) czuć tu zapach piżma i drzewa sandałowego. Świeże otti i nan, soczyste banany i papaje pojawiają się przed oczami, że delektujemy się smakiem. A mundu, sari, wszelkie bransolety równie błyszcza i szeleszczą, że chce się ich dotknąć.
Miłość, która naznaczyła na całe życie, opisy nieprzeniknionej dżungli, plantacji kawy, gdzie namiętność zmieszała się z przeznaczeniem, egzotyczne tło - ja jestem tym oczarowana. I to zakończenie...
Jednak warto walczyć o swoje szczęście, mieć nadzieję. Pewne nasze pragnienia są 'Jak oddychanie'. "Jesteś mój. Zawsze będę na ciebie czekała."
Widzę, że ten sam cytat przykuł naszą uwagę :). Bardzo trafny i prawdziwy.
OdpowiedzUsuńBardzo mi zależy na przeczytaniu tej książki! :)
OdpowiedzUsuńPiękna! Czytałam ją na początku wakacji, a do dziś pamiętam jakie wrażenia we mnie wywołała ;)
OdpowiedzUsuńJak dotąd same pozytywne recenzje czytałam nt. tej książki i planuję ją przeczytać. I ten zapach kawy ach o poranku nie ma nic piekniejszego i bardziej pobudzającego do zycia.
OdpowiedzUsuńksiążka już czeka u mnie na półce na swoja kolej :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawa lektura, koniecznie muszę ją przeczytać :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńco prawda czytałam wiele pozytywnych opinii ale i tak nie spodziewałam się, że książka aż tak przypadnie mi do gustu. Sama rownież polecam, każdemu!
OdpowiedzUsuńJesteś świeżo po "Matce Ryżu" - niezwykle klimatycznej sadze malajskiej. Tak mnie zauroczyła, że po powyższą sięgnę na pewno w najbliższym czasie. "czuć tu zapach piżma i drzewa sandałowego. Świeże otti i nan, soczyste banany i papaje pojawiają się przed oczami, że delektujemy się smakiem" - uwielbiam, gdy w powieści da się wyczuć i wiele więcej.
OdpowiedzUsuń