„Szamo” Krzysztof Stanowski, Grzegorz Szamotulski

kategoria: książka audio 
wstęp czyta: Grzegorz Szamotulski 
lektor: Tomasz Sobczak
data premiery: 04.06.2014 r.
nośnik: 1 CD
czas nagrania: 7 godz. 11 min




Na imię ma Grzegorz, na nazwisko Szamotulski i pochodzi z Gdańska. Ostatnio napisał książkę, oczywiście przy pomocy dziennikarza sportowego – Krzysztofa Stanowskiego, autora wspomnień Wojciecha Kowalczyka „Kowal” oraz Andrzeja Iwana „Spalony”.

„Teraz będę mówił, słuchać dzieciaki, dziadek siada w bujanym fotelu i zaczyna swoją opowieść”. I już sam wstęp, gdzie Szamotulski mówi o sobie, że ma nierówno pod sufitem i uchodzi za lekko pier...  może świadczyć o tym, że Szamo żadnych skrupułów nie ma i na pewno nie będzie dbał o „czystość języka”.

A kto to jest, ten tytułowy Szamo? To 13-krotny były piłkarz reprezentacji Polski, występujący m.in. w Legii Warszawa, Amice Wronki, Strumie Graz czy Dundee United. Grał w piłkę w siedmiu krajach, przywdziewał barwy osiemnastu klubów, a w czasie swojej kariery był pod opieką kilkudziesięciu trenerów. Jego kariera nie była pasmem sukcesów, ale trudno zaprzeczyć, że Szamotulski „swoje” widział i przeżył. „Będzie o życiu... futbolowym. Na wesoło. Będzie o tym, jak wygląda drużyna piłkarska naprawdę, co się dzieje w przerwach meczu i podczas zgrupowań, jak zachowują się ci wszyscy ludzie, których znacie z gazet i telewizji”. I jak powiedział we wstępie, tak potem napisał.

Nie jest to jednak typowa autobiografia, nie jest to również chronologiczny zapis wydarzeń, lecz masa luźnych scenek, których Szamotulski był świadkiem lub opowiadali mu o nich koledzy z boiska. Z tych scenek, często żartobliwych, miał wyłonić się obraz futbolu widzianego od środka, miały być opowieści o postaciach piłki od zupełnie innej strony. Sam nawet podtytuł to sugerował: „Wszystko, co wiedziałbyś o piłce nożnej, gdyby cię nie oszukiwano”. Miały być…, ale czy autorowi zamierzenie wyszło, trzeba się samemu przekonać, choć moim zdaniem NIE.  

Trenerzy, Pseudotrenerzy, Piłkarze, Pieniądze, Mecze – to tytuły rozdziałów. W każdym z nich Szamo postanowił podzielić się z czytelnikami tym wszystkim, co podczas jego przygody z piłką działo się poza boiskiem. Opowiada więc wydarzenia prosto z szatni warszawskiej Legii, Śląska Wrocław, czy narodowej kadry. Opisuje zgrupowania kadry, co kadra robi przed meczem i po meczu. Charakteryzuje rodzimych trenerów i piłkarzy, a także inne wydarzenia, o których nikt inny zapewne nie odważyłby się wspomnieć. Poza tym Szamotulski nie należy do osób, które nie mówią o czymś, bo nie wypada, czy nie leży to w dobrym guście. Dlatego też bez skrupułów ujawnia swoje zarobki w kolejnych klubach, co daje kibicom pogląd na to, ile kiedyś mogli dostać za swoją grę zawodnicy oraz na jakie stawki mogą liczyć obecni piłkarze i działacze. Konstruktywna krytyka to raczej też nie jest. Dostaje się tu wszystkim. Również bez skrupułów Szamotulski opisuje przeróżne anegdoty związane z kolegami z boiska i trenerami. Podaje oczywiście konkretne nazwiska i sytuacje. Fakt, niektóre są zabawne (szczególnie te o Tomaszu Hajcie), ale ich nadmiar powoduje, że na koniec czytelnik już nie pamięta, który to z piłkarzy był w określonej sytuacji. Taki humor niskich lotów. Zresztą sam Szamo tak nazywa ten festiwal prostactwa, który „wylewa” się z szatni i boiska. Ale ponoć daje to wyobrażenie o ludziach znanych z transmisji telewizyjnych. Być może. Jeśli oczywiście wszelkie te anegdoty nie są ubarwione.

Wulgaryzmów tu też nie brakuje. Autor ma tendencję do używania przeróżnych „przerywników”, ale szczególnie uwielbia wiązankę takich „przerywników”. Przekleństwa są zatem podstawowym zasobem słów, zarówno piłkarzy, jak i trenerów. No i mnóstwo scenek o alkoholu. Czytając takie anegdoty czytelnik ma wrażenie, że chyba nie ma momentu w życiu piłkarza, podczas którego nie pije się alkoholu. Bo i przed meczem, po meczu, na zgrupowaniach, po zgrupowaniach, podczas meczu również. Alkohol z górnej półki oczywiście, tylko whisky, bo wszyscy są przecież panami piłkarzami.

Nie ma tu ani słowa o motywacji, dążeniu do celu, pokonywaniu trudności, czy o grze fair play. Czyli nie ma tego wszystkiego, co w sporcie jest ważnie. Mam wrażenie, że książka napisana została jedynie po to, aby „utrzeć nosa” (delikatnie mówiąc), czy też skompromitować niektórych zawodników i trenerów.

Jednakowoż nie jest to książka spisana na straty całkowicie. Podobało mi się, że Szamotulski ma dystans do siebie. Nie uważa się za szczególnie dobrego bramkarza, bo raczej gole puszczał. Poza tym otwarcie przyznaje, że zmarnował w życiu parę szans, na przykład kontrakt z AC Milanem, właśnie przez swoją „niewyparzoną gębę”. Poza tym, istotnie niezły z niego gawędziarz. Pewnie miło by się słuchało takich anegdot siedząc gdzieś w pubie przy małym piwku. Ale tylko tam. A najlepszą stroną książki są fragmenty poświęcone Adamowi Ledwoniowi – zawodnikowi, który przez lata występował w Austrii, a w 2008 roku popełnił samobójstwo. Nie wiedziałam o pewnych szczegółach. Szamotulski przybliża sylwetkę Ledwonia opowiadając o tym, jakim był człowiekiem.

I teraz najważniejsze – miałam okazję wysłuchać audiobooka. I śmiem twierdzić, że dzięki temu „przesłuchałam” książkę w całości. W wersji papierowej pewnie w połowie cisnęłabym ją w kąt. Wstęp do książki czyta sam Grzegorz Szamotulski, co samo w sobie daje większą siłę przekazu. Całość odtworzona przez lektora Tomasz Sobczaka to już festiwal profesjonalizmu. Pan Tomasz świetnie wczuł się w rolę Szamotulskiego, idealnie oddaje klimaty życia piłkarskiego, a to z szatni, a to z boiska. Zabawie, momentami rubasznie i poważnie przeczytane. Można się uśmiechnąć pod nosem, bo tacy ludzie jak Szamotulski (to trzeba uczciwie przyznać) zarażają pozytywną energią i nie można się z nimi nudzić. 

Za egzemplarz dziękuję Bibliotece Akustycznej.

Komentarze

popularne posty