„Był człowiekiem, był świętym” Lino Zani
Wydawnictwo: Esprit
wydanie: 2014
tłumaczyła: Agnieszka Zielińska
oprawa: twarda
stron: 280
„Tutaj,
gdzie natura jest nieustającym hymnem wielkości Stworzyciela, łatwo skłonić
duszę do wzniosłych i pokrzepiających myśli oraz pogrążyć się w modlitwie. Góry
zawsze miały dla mnie wyjątkowy urok: zachęcają, aby wznosić się – nie tylko
fizycznie, ale też duchowo – w kierunku nieprzemijającego świata. Tutaj, pośród
bezgranicznych przestrzeni, w uroczystej ciszy szczytów, można poczuć znaczenie
nieskończoności”. [fragment homilii z 16 lipca 1988 r. wygłoszonej na szczycie Adamello]
To, że
papież Jan Paweł II kochał góry jest faktem powszechnie znanym. W pełni utożsamiał
się ze spokojem, pięknem i bezkresem, jaki na szczytach można odnaleźć. Jednak
tylko nieliczni wiedzieli, że istnieje naoczny świadek tej wyjątkowej relacji
papieża z górami. Lino Zani - syn włoskich właścicieli schroniska Ai Caduti
dell'Adamello, początkowo jedynie instruktor narciarstwa i przewodnik alpejski
Ojca Świętego, z czasem stał się towarzyszem w potajemnych wyprawach na
szczyty. Do niedawna ten czas spędzony z papieżem pozostawał jedynie osobistym
jego wspomnieniem, teraz - w przededniu kanonizacji Jana Pawła II - Lino Zani
postanowił podzielić się ze światem przywilejem współdzielenia wielu pięknych i
cennych chwil spędzonych z Ojcem Świętym.
Wszystko
zaczęło się pewnego czerwcowego popołudnia 1984 roku, kiedy do do schroniska
zawitało czterech polskich księży. Jednym z nich był osobisty sekretarz Jana
Pawła II - kardynał Stanisław Dziwsz. Urzeczony pięknem tego miejsca postanowił
zorganizować tutaj górski odpoczynek papieża. I tak, w wielkiej tajemnicy, 16
lipca 1984 roku Karol Wojtyła i jego przyjaciel, prezydent Włoch Sandro Pertini
pojawili się na Adamello. Zostali przyjęci przez rodzinę Zanich, która od lat
zarządzała schroniskiem. Papież jeździł tam na nartach, a towarzyszył mu Lino
Zani. Oprócz cudnych widoków z szeroką panoramą, gdzie wzrok mógł bez przeszkód
sięgnąć po horyzont, gdzie miało się wrażenie nieskończoności, miejsce to było
wyjątkowe z innego też powodu. To właśnie tu, podczas I wojny światowej, doszło
do krwawych walk. To właśnie tutaj, do 1918 roku, przebiegała granica pomiędzy
Włochami a Austrią. Tutaj dotarli też włoscy strzelcy alpejscy i bronili swojej
granicy. Straty w ludziach były jednak ogromnie, a pośród zachwycających
krajobrazów i wiecznego śniegu krew swoją przelało wielu żołnierzy. Dlatego
papież od razu poczuł wyjątkowość i tragizm tego miejsca, ponieważ właśnie w
tych okolicach, w ciężkich warunkach, w walkach I wojny światowej uczestniczył
też jego ojciec Józef.
O
wyjątkowości tego miejsca świadczy jeszcze jeden fakt. Podczas górskich
przejażdżek Jan Paweł II spostrzegł
krzyż – „zbudowany z dwóch nieociosanych belek, o tak wypłowiałej korze,
że wydawał się zrobiony z drzewa korkowego – krzyż identyczny z opisem zawartym
w trzeciej tajemnicy fatimskiej”. [str.270]
Papież był bardzo poruszony tym widokiem i bez wątpienia mocno związał
się z tymi okolicami.
![]() |
źródło |
Niezwykła to historia, tak samo jak niezwykły był Jan Paweł II. Wczoraj czytając opowieść Lino nie mogłam się od niej oderwać. Bardzo ciepła, osobista i wyjątkowa relacja. Polecam gorąco.
![]() |
źródło |
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Esprit.
Książka właśnie do mnie idzie. Już nie mogę się doczekać, kiedy zacznę ją czytać :) Masz przepiękne motto bloga. W moim też jest sentencja łacińska, ale Twoja jest ciekawsza ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest to prostu cudowna :) a motto - wiem, że piękne, w sumie towarzyszy mi od bardzo dawna ;)
UsuńPostać Jana Pawła II zawsze nie fascynowała - dobrze wiedzieć, że jest taka książka. Muszę ją dorwać w swoje łapki :)
OdpowiedzUsuń