Trzy.
Trzy latka minęły.
Minęły bardzo szybko, przerażająco
szybko.
Wydaje mi się, że niedawno zaczynałam
swoją blogową przygodę.
Dużo się zmieniło przez ten
okres. Mam na myśli życie osobiste, bo zawodowe, póki co, stabilne (jeżeli
można mówić o stabilności w oświacie ;) )
Cały ten rok był dla mnie dość
ciężki, może nie ciężki, a bardziej przełomowy. Wreszcie!
Zamknęłam wiele spraw, które
zamknąć powinnam już dawno. Co mnie cieszy niezmiernie, bo rozkoszuję się
błogim spokojem i o wiele wolniejszym tempem życia.
To zasługa kilku osób, ale przede
wszystkim zmiany nastawienia, przewartościowania pewnych rzeczy, a zaczęło się
od pewnej MYŚLI...
Myśli są, jak chmury
Myśli są, jak chmury na bezkresie nieba. Czasem są lekkie, przyjazne, miękkie i powabne, jak pierzaste obłoczki. A czasem stają się ciężkie, pełne wody czy też aż czarne, rzucające gromami i błyskawicami. Nie zapominajmy jednak, że w powietrzu króluje też wiatr, który przesuwa nawet te najciemniejsze chmury odsłaniając czysty błękit nieba. Pamiętajmy, że to my decydujemy o sile wiatru wiejącego w naszym umyśle. Pozwalajmy mu więc wiać i przesuwać nasze myśli płynnie, aby nasze wewnętrzne niebo było jak najczęściej czyste i otwarte. Przywiązując się do naszych myśli dodajemy im siły i rozmiaru utrudniając im swobodne przeminięcie. Myśli pojawiają się i znikają. Nie są nami, ani naszym życiem. Nie dawajmy im takiej rangi, bo my jesteśmy czymś znacznie większym niż nam się wydaje. Myśli są tylko myślami, często nawet nie naszymi, tylko przejętymi od kogoś innego lub w programowanymi przy okazji wchłaniania jakiś kolejnych przekonań. Wciąż jednak pozostają tylko myślami, które tak, jak się pojawiły, tak i mogą zniknąć, jeśli tylko im pozwolimy. Bądźmy obserwatorami naszych myśli, a nie ich sługami.
Jeśli nie potrafimy sami puścić naszych myśli, to zamknijmy oczy, weźmy kilka spokojnych głębokich oddechów i wyobraźmy sobie, że siedzimy na kolanach u Boga. Wtulmy się w tą bezpieczną i pełną Miłości przestrzeń i oddajmy Jemu to, co nas trapi. Poprośmy, bo to wziął i by natchnął nas harmonią, spokojem, błogością i jasnością, a wszystko samo się ułoży. To naprawdę działa.
Co najważniejsze - pasja została niezmienna, choć w tym roku i mniej czytania, i mniej pisania jednak nie ilość się liczy (przynajmniej dla mnie). Nie wiem jak w następnym roku będzie wyglądać prowadzenie bloga, gdyż brakuje mi na niego czasu. Z resztą zobaczymy, życie zweryfikuje.
No i taka mała tymczasowa zmiana urodzinowo-mikołajkowa :)
Ale pocieszajace jest to, że końcówka roku zapowiada się obiecujaco i przełomowo też, i może być rekompensatą :)
trzy lata temu
dwa latka temu
Gratulacje!!! Trzy lata to kawałek czasu, a więc nic dziwnego, że niektóre sprawy w życiu ulegają zmianom.
OdpowiedzUsuńNawiasem mówiąc, wydawało mi się, że Twój blog jest w sieci dłużej, a okazuje się, że jest tylko o kilka miesięcy "starszy" od mojego. ;)
Blogowanie to pasja i powinna być źródłem frajdy, życzę więc, aby zawsze tak było. :)
Gratuluję i życzę powodzenia w dalszym blogowaniu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
p.s zapraszam do udziału w moim konkursie :)
gratulacje. masz rację nie ilość a jakość się liczy. Zawsze bardzo chętnie podczytuję Twojego bloga, rzadziej niestety komentuję. Wszystkiego dobrego i samych dobrych zmian
OdpowiedzUsuńNiedawno i ja obchodziłam 3 rocznicę blogowania i też nie mogłam wyjść ze zdumienia, że czas tak szybko minął. Mam nadzieję, że będziesz pisać dalej :)
OdpowiedzUsuńGratuluję! Trzy lata to już konkretny staż:) Oby kolejne lata przyniosły jak najwięcej pozytywnych zmian albo satysfakcjonującą stabilizację, w zależności od potrzeb:)
OdpowiedzUsuńGratulacje na wszelkie możliwe okazje:).
OdpowiedzUsuńTo jesteśmy prawie rówieśniczki blogowe :) Życzę aby się wszystko poukładało i abyś znalazła czas na pisanie, jeśli daje ci to radość, a myślę, że daje.
OdpowiedzUsuńależ ten czas szybko leci :) gratuluje i życzę wytrwałości i czasu na prowadzenie bloga w kolejnych latach :)
OdpowiedzUsuń