„Susza” Graham Masterton


Wydawnictwo: Rebis
data wydania: PRZEDPREMIEROWO 13 lipca 2021 r.
tłumaczenie: Wiesław Marcysiak
tytuł oryginału: Drought
oprawa: broszurowa klejona
liczba stron: 352






Graham Masterton jest zaliczany do grona najpopularniejszych pisarzy grozy. Urodził się w 1946 roku w Edynburgu. Zanim rozpoczął karierę pisarską, pracował jako redaktor naczelny pism dla dorosłych panów („Mayfair”, Penthouse”). Swój pierwszy horror Manitu opublikował na początku lat siedemdziesiątych. Książka momentalnie stała się bestsellerem. Masterton napisał ponad 60 powieści grozy, lecz jego dorobek literacki jest znacznie większy. Oprócz horrorów, Masterton jest autorem wielu poradników seksuologicznych, zbiorów opowiadań, powieści sensacyjnych, obyczajowych i historycznych. Jest pisarzem niezwykle płodnym i jak sam powtarza, w jego głowie co chwila rodzą się nowe pomysły na następne, mrożące krew w żyłach powieści. Wstaje codziennie o szóstej rano i pisze przez sześć, siedem godzin, co pozwala mu prowadzić potem całkiem bogate życie towarzyskie. 

Masterton nawiązuje do historii ludzi, którzy jako pierwsi zamieszkiwali Dolinę Wielkiego Niedźwiedzia w Kalifornii. Byli to Indianie Serrano. Serrano oznacza alpinistów lub tych z Sierras. Lud Serrano, który zasiedlił większą część gór San Bernardino, nazywał siebie Yuhaviatam lub ludem sosen. Szacuje się, że tubylcy Serrano po raz pierwszy osiedlili się w Big Bear między 1500 a 2000 lat temu. Serranos mieli zarówno zimowe, jak i letnie osady na całym obszarze. Podczas, gdy ich zimowa wioska znajdowała się w Dolinie Lucerny, latem przenieśli się do wiosek w górach San Bernardino, ponieważ wysokość zapewniała niższe temperatury. Tam właśnie zakładali obozy, aby przetrwać upały. Polowali na zwierzynę spożywali orzeszki pinyon, fasolę mesquite, fasolkę szparagową, jagody jałowca i nasiona. Według jednej z ich legend pewnego dnia, gdy opuszczali pustynię Mojave, szukając nowego miejsca do życia, znaleźli osłoniętą dolinę w okolicy, w której teraz jest Park Narodowy Joshua Tree. Kiedy tam przybyli i rozbili obóz, zaginęła dziewczyna. Jej matka zawodziła z rozpaczy. Na szczęście dziewczyna wkrótce wróciła i pokazała plemieniu wejście do pieczary, którą odkryła. W środku było wielkie jezioro z nieprawdopodobnie czystą wodą. Nazwano je Jeziorem Zaginionej Dziewczyny. 

Na poszukiwanie legendarnego jeziora wyruszają bohaterowie książki. San Bernardino dotyka susza w samym środku lata. Okazuje się, że zarządzanie zasobami wody było, delikatnie mówiąc, niepoprawne. W zawiązku z tym zarząd i gubernator, w ramach oszczędności, decydują się odciąć wodę mieszkańcom miasta. Wybiera oczywiście dzielnice najbardziej ubogie, a tam gdzie ma wielu zwolenników, woda płynie szerokimi strumieniami. W mieście wybuchają zamieszki, ponieważ mieszkańcy nie zostali poinformowani i awarii, zatem nie zdążyli zrobić zapasów. Policja nie jest w stanie opanować rozruchów i wandalizmu. I tutaj jak na amerykańskie realia przystało - pojawia się superbohater. Martin Makepeace - były żołnierz marines, a obecnie pracownik opieki społecznej bierze sprawy w swoje ręce. A dokładniej bierze broń do ręki i od tego momentu zabija wszystkich, którzy stają mu na drodze. Martin robi to oczywiście w szczytnym celu - chce chronić swoją rodzinę i wywieźć ją w bezpieczne miejsce. Bez skrupułów planuje atak na furgonetkę więzienną, w której przewożony jest jego syn. Taylor został niesłusznie oskarżony o zabójstwo i gwałt. Martin razem Santosem (mężczyzną pochodzącym jeszcze z ludu Yuhaviatam) uciekają z miasta, aby chronić swoje rodziny przed śmiercią z wykończenia i pragnienia. Zmierzają tropem dawnych ludów w poszukiwaniu jeziora.

To nie jest moje pierwsze spotkanie z twórczością Mastertona. Czytałam wcześniej jego horrory. (Czerwony hotel, Panika, Infekcja). Masterton to autor, którego albo się kocha, albo nienawidzi. Jego niezaprzeczalną zaletą jest pomysłowość, w swoich książkach kreuje tak niesamowite wizje rzeczywistości, że czytelnik nie potrafi się oderwać się od lektury. Niestety zdarza mu się szablonowość i przerysowanie. Do jego książek też trzeba podchodzić z pewnym dystansem, nie są specjalnym wyzwaniem intelektualnym, ale potrafią zauroczyć. Trzeba być też wyjątkowo odpornym na drastyczne opisy, nie są to książki dla kogoś o słabych nerwach i zbytniej wrażliwości. Tutaj również mamy makabrę i masakrę w jednym. Fontanny krwi tryskające na wszystkich i wszystko dookoła, wnętrzności ludzkiego ciała, poza tym brutalność i okrucieństwo bohaterów, dla których życie ludzkie nie ma znaczenia. I żeby być szczerą do końca to nie jest to chyba najlepsza książka tego pisarza, horrory wychodzą mu zdecydowanie lepiej. Tutaj mamy krwawą i brutalną jatkę w stylu „zabili go i uciekł”,  gdzie jeden marines strzela i zabija wszystkich, a sam pozostaje niezniszczalny. Jednak „Susza” jako przerywnik między innymi lekturami, jak najbardziej odpowiednia. Nie trzeba zmuszać się do wysiłku intelektualnego i na leżaczku, na plaży lub przy basenie, poczytać sobie coś, co oderwie nas o codziennych problemów. 


Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Rebis za co bardzo dziękuję.

Komentarze

popularne posty