„Miasto duchów” Ben Creed


Wydawnictwo: Rebis
data wydania: 4 maja 2021 r.
tytuł oryginału: City of Ghosts 
tłumaczenie: Radosław Kot
oprawa: broszurowa klejona
liczba stron: 360


 

Leningrad – Wenecja Północy, już w październiku miasto to znajdowało się w okowach lodu. Miasto, okrutnie doświadczony przez niemieckie oblężenie. Miasto, którego mieszkańcy doświadczyli ogromnego głodu, bombardowań i mrozu. Nikogo nie dziwiło, że temperatura potrafiła spaść tu do minus dwudziestu siedmiu stopni. Ten klimat dobrze obrazuje pewien fragment: „ziąb taki, że człowiek sika soplami”. W taki właśnie ziąb zostaje znalezione pięć ciał. I być może w tych okolicznościach nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zwłoki leżały starannie ułożone na przecinających się torach kolejowych. Wkrótce okazało się, że morderca najpierw głodził ofiary i odurzał je środkami, a następnie okaleczał i skalpował, żeby na końcu zabić. Porucznik Rewol Rossel od początku zadawał sobie pytania: Dlaczego pięć ciał? Dlaczego nie trzy? Albo sześć? Sposób ułożenia ich ułożenia zdawał się świadczyć, że liczba zwłok miała znaczenie dla mordercy. Co chciał w ten sposób przekazać?

Rewol nie ma łatwego śledztwa. Nadal nie może pozbierać się po doświadczeniach wojennych, stracie rodziców i siostry oraz zakończeniu kariery skrzypka, na skutek brutalnego przesłuchania. Jest rok 1951, Rewol jest śledczym leningradzkiej milicji, a jednak nada czuje wszędzie macki aparatu partyjnego. Wszechobecni szpiedzy, donosiciele, nieustanne zagrożenie za strony Ministerstwa Bezpieczeństwa. Każdego dnia można spodziewać się aresztowania, przesłuchania i więzienia. Spotyka to też ludzi Rewola. Gdy zaczynają odkrywać kolejne karty śledztwa, jego współpracownicy znikają. A o takie znikniecie w stalinowskim Związku Radzieckim nie trudno. Z mocy artykułu 58 paragraf 14 Kodeksu Karnego „różne” działania podpadały pod kontrowersyjny sabotaż, rozmyślne niedopełnienie obowiązków w celu osłabienia władzy ludowej i utrudnianie funkcjonowania aparatu państwowego.

Największym atutem powieści są nawiązania do literatury oraz muzyki. Przewija się tu motyw poezji Baudelaire’a, szczególnie jego wiersza „Albatros”, jak również „Boskiej komedii” Dantego oraz licznych inspiracji muzycznych. W tle fabuły pojawia się sam kompozytor Dmitrij Szostakowicz.

To świetnie napisany thriller. Trochę mroczny i przerażający, szczególnie jeśli chodzi o codzienne życie w stalinowskiej rzeczywistości. Akcja toczy się tu powoli, tak jakby ktoś chodził po zamarzniętej tafli jeziora. Jednak tym samym każdy krok, który ma przybliżyć do celu, do rozwiązania zagadki, może okazać się śmiertelny. A zamiast rozwikłania śledztwa obezwładniający mróz może spowodować, że nie będzie komu już jego rozwiązywać.

„Pięć ciał ułożonych nad Ładogą od strony Leningradu. Pokryta białym śniegiem okolica, czarne linie kolejowe, obie jednotorowe, ale na krótkim odcinku niedaleko jeziora biegnące akurat obok siebie. Pięciolinia, na którą ktoś rzucił motyw muzyczny pod postacią pięciu ciał, przy czym każde ułożył w przemyślany sposób, jak trupią nutę”. 


\



Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Rebis za co bardzo dziękuję.

Komentarze

popularne posty