„Zgnilizna” Siri Pettersen
Wydawnictwo: Rebis
data wydania: 16 sierpnia 2016
oprawa: broszura klejona ze skrzydełkami
liczba stron: 528
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Rebis za co bardzo dziękuję.
data wydania: 16 sierpnia 2016
tłumaczenie: Anna Krochmal, Robert Kędzierski
tytuł oryginału: Råtaoprawa: broszura klejona ze skrzydełkami
liczba stron: 528
Siri
Pettersen, kończąc pierwszą część cyklu „Krucze Pierścienie”, zostawiła
czytelnikowi otwartą furtkę. Urwała akcję w takim momencie, że do końca nikt
nie mógł być przekonany, co się stało z główną bohaterką. Można było dopowiedzieć
sobie różne zakończenie.
Tymczasem Hirka,
otworzyła bramy, przeszła przez Krucze Pierścienie, aby uratować krainę Ym
przed Ślepymi i trafiła do świata współczesnego. Taki scenariusz zwala z nóg od
początku. Piętnastoletnia dziewczyna nagle utknęła w obcym sobie świecie, gdzie
używa się innego języka, po niebie lata coś wielkiego podobnego do pająków, po ulicach pędzą samochody, a ją traktują jako obłąkaną. Jednak ten współczesny
świat tylko z pozoru wydaje się normalny. Pełno jest tu gnijących ludzi oraz
łowców, którzy polują na zarażonych. Hirce wszystko wydaje się dziwne i niezrozumiałe.
„Ten obrzydliwy ogród, w którym kamienie sterczały spod śniegu jak zepsute zęby.
Pod każdym z kamieni leżały zwłoki. Nie palili tu zmarłych. Zakopywali ich po
prostu w ziemi i zostawiali ich, by tak leżeli i gnili”. Rzeczami, które łączą ją z dawnym światem są trzy krwawe kamienie oraz skórzany woreczek z ziołami. W
Mannfalli kamienie mogłyby jej zapewnić byt na całe życie, a tutaj wydają się
bezwartościowe. Nie ma tu też ziół leczniczych, które w krainach Ym były pod dostatkiem i które mogła zbierać. To wszystko jest jednak dla Hirki do zniesienia, ponieważ ma świadomość, że
zrobiła to dla Rimego. Niestety daremny był jej trud i całe poświęcenie dla ukochanego,
ale to okaże w trakcie rozwoju akcji.
Choć jest to
narracja 3-osobowa, całą historię poznajemy z perspektywy Hirki i Rimego. Oboje starają się
odpowiedzieć na dręczące ich pytania. Szukając odpowiedzi podejmują drastyczne
decyzje, ryzykują, uciekają przed martwo urodzonymi. Wszystko po to, aby
chronić siebie nawzajem. Siri Pettersen wprowadza również nowych bohaterów,
którzy dodają akcji pikanterii. Najbardziej spodobał mi się Stefan, łowca,
który całe życie poświęcił na tropieniu. Znakomita jest też kreacja dwóch
braci. Naiell (Widzący) i Graal różnią się od siebie jak ogień i lód. Naiell
uważa samego siebie za boga. Graal powinien postrzegać siebie za ofiarę, ale
tego nie robi. Nikt tu nie jest postacią czarno-białą, każda ma odcienie
szarości. Przez to czytelnik do końca nie jest przekonany, kto jest tym „dobrym”,
a kto „złym”.
Bardzo
odważny był to pomysł pani Pettersen. Odważny, oryginalny, a po przeczytaniu
ośmielę się powiedzieć jeszcze, że wyśmienity. Połączenie staronordyckich
klimatów z czasami współczesnymi wydawać by się mogło chybione. Nic bardziej
mylnego! „Zgnilizna” tworzy spójną i logiczną całość. Wszystkie elementy do siebie
pasują, zazębiają się niczym puzzle. Autorka z pewnością miała od początku wizję całości.
Takie połączenie ma w sobie również dużo uroku, a zdarzenie dwóch odmiennych
światów jest momentami zabawne.
Siri Pettersen
bardzo mi zaimponowała. Znakomita narracja, język, metaforyczny i przesiąknięty
symboliką, a z drugiej strony prosty w odbiorze. Budzi emocje, drażni, trochę
prowokuje, wzbudza zachwyt. Całość okraszana jest magią, która przenika do współczesnego
świata, a akcja nie zwalnia tu ani na chwilę. „Zgnilizna” była na tyle
nieprzewidywalna, że teraz strach pomyśleć do jakich światów przeniesie nas
autorka w III części. Polecam.
Polecamy www.centrum-stomatologii.pl – pracują tam najlepsi dentyści.
OdpowiedzUsuń