„Duchy wiatru” Mons Kallentoft
Wydawnictwo: Rebis
wydanie: 03.02.2015r. PREMIERA
tytuł oryginału: Vindsjälar
tłumaczenie: Anna Krochmal, Robert Kędzierski
oprawa: miękka
liczba stron: 304
wydanie: 03.02.2015r. PREMIERA
tytuł oryginału: Vindsjälar
tłumaczenie: Anna Krochmal, Robert Kędzierski
oprawa: miękka
liczba stron: 304
Kaizen - to japońskie wyrażenie, które oznacza, by stale, małymi kroczkami, ulepszać, zwiększać wydajność i oszczędzać. W myśl tej filozofii jakość sprowadza się do stylu życia -
niekończącego się procesu ulepszania. Koncepcja ciągłego doskonalenia ma oczywiście mnóstwo plusów, można jednak również popaść w pułapkę tego doskonalenia się. Można zacząć traktować ludzi jedynie jako klientów, którzy mają otrzymać usługę, nic więcej i nic mniej, mają być zadowoleni i mieć poczucie bezpieczeństwa.
Dom spokojnej starości w szwedzkim mieście Linköping. Przebywa tu dwudziestka pacjentów u kresu życia. Wielu z nich nie ma żadnej rodziny, która by się o nich troszczyła, są i tacy, których nikt nie odwiedza. W tym miejscu Tove, córka komisarz Malin Fors, pracuje jako opiekunka. Pewnego dnia jeden z pensjonariuszy zostaje znaleziony powieszony na kablu od dzwonka przywołującego pielęgniarkę. Wszystko wskazuje na samobójstwo. Jednak wnuczka zmarłego, która odwiedzała go często, twierdzi, że to niemożliwe. Dziadek nie był przygnębiony, lubił żyć. Cenił wszelkie jego aspekty, nigdy nie zachowywał pozorów i nie potrafił udawać, że jest w dobrym humorze. Sekcja zwłok szybko to potwierdza jej założenie. Zatem komisarz Malin ma zagadkę do rozwiązania, bo kto by mógł chcieć śmierci starszego, schorowanego człowieka?
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Mons Kallentofta i jestem miło zaskoczona. Z pewnością wyrobił sobie już swój styl. Nie wiem jak pozostałe książki, ale ta jest pisana w czasie teraźniejszym. Ryzykowny to zabieg, ale tutaj udany. Ma się wrażenie, że cała historia dzieje się nam przed oczami, tu i teraz. Można współodczuwać emocje bohaterów. Całą historię poznajemy oczami kilku narratorów, autor oddaje też głos ofiarom zbrodni oraz żywiołom, tutaj wiatrowi. Bardzo podobał mi się ten zabieg. Jakie zapachy może nieść wiatr? Czy może zapowiadać rozpacz, strach czy śmierć? Może sprawiać, że flagi i chorągwie w mieście powiewają niespokojnie. Może się pojawić wtedy, kiedy nikt się go nie będzie spodziewał.
Kreacja samej pani komisarz również jest ciekawa. To kobieta z krwi i kości. Nie jakaś umalowana superwomen. Ma ona swoje słabości i gorsze dni, miewa problemy i rozterki sercowe. Bardzo przyjemnie i szybko mi się to czytało. Lubię czasami wieść się ścieżkami zbrodni, lubię, gdy autor myli tropy, wprowadza wielu bohaterów, a rozwiązanie okazuje się na tyle oczywiste, że jest nieprzewidziane. Polecam!
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Rebis za co bardzo dziękuję.
wyzwanie czytelnicze 2015 - została wydana w 2015r.
Kolejny skandynawski pisarz, którego twórczość warto poznać? Ja aktualnie jestem na etapie powieści Yrsy Sigurdardottir, ale będę mieć tego autora na uwadze ;)
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że i Ty dobrze o tej książce piszesz:)
OdpowiedzUsuń