„Trzy kobiety w dobie ciemności. Edith Stein, Hannah Arendt, Simone Weil” Sylvie Courtine-Denamy
data wydania: sierpień 2012
tłumaczenie: Grzegorz Przewłockiseria: Sfery
oprawa: twarda
liczba stron: 352
Rok 1933 - Hitler zdobywa pełnię władzy
w Niemczech. Płoną książki.
Rok 1943 - upadek powstania w
getcie warszawskim. Płoną ludzie.
To dziesięciolecie Bertolt Brecht
nazwał „mrocznymi czasami”. Nastąpił wzrost antysemityzmu, prześladowań Żydów,
a wszystko to działo się w pogrążonej w kryzysie Europie. Wybuch wojny domowej
w Hiszpanii, potem zajęcie Czechosłowacji przez Niemcy, opracowanie przez Hitlera
„ostatecznego rozwiązania” tylko spotęgowało niepokoje. To czas łamania wszelkich
obietnic i traktatów. Niedowierzanie mieszało się z obojętnością. Jak żyć w
takich czasach? A w dodatku, gdy się jest kobietą, Żydówką, filozofką i posiada
zamiłowanie do nauki. Z góry przegrana pozycja, nieprawdaż? Czy aby na pewno?
„Amor fati, amor mundi”. Jak tu sprostać losowi, jak mieć
zmiłowanie do świata, jak nie pozostać obojętnym? Jest właśnie coś, co sprawia,
że można! A to coś, to pasja. Pasji filozofek do zrozumienia świata wytrąconego
z równowagi oraz potrzeb pojednania się z nim, pokochania go miłością mimo wszystko.
„Wszystkie trzy były pochodzenia żydowskiego w czasie, w którym sam ten fakt
zamieniał życie w przeznaczenie”. [str.10], wszystkie trzy pociągała teologia i
nosiły się z zamiarem przejścia na katolicyzm. Już jako Wunderkindy potwierdziły swoje wybory filozoficzne. Edith Stein
była uczennicą Husserla, Hanna Arendt – uczennicą Heideggera i Jaspersa. Wszystkim
trzem w karierze naukowej przeszkodziło dojście Hitlera do władzy.
Nie jest to książka lekka, łatwa
i przyjemna. To raczej duże intelektualne wyzwanie. Napisana jest jednak
językiem przejrzystym, z resztą jak cała seria „Sfery”. Nie przebrnie przez nią
laik filozofii. Sporo tu nawiązać, a nawet polemik, ponieważ panie ośmieliły
się krytykować swoich mistrzów i starały się względem nich dystansować. Nie
mniej jednak każda z tych kobiet posiada biografię wartę nie jednej książki czy
scenariusza filmowego.
Były świadkami mrocznych czasów,
zaangażowanymi obserwatorkami – jak teraz reporterzy wojenni w różnych krańcach
świata – rejestrowały wydarzenia, ale też w nich uczestniczyły. Losy ich są
bardzo zbliżone, choć nie we wszystkim wspólne. Ciekawe i poruszające. Chciały
się poczuć w tym mrocznym świecie, jak u siebie. Nie do końca się im wszystkim
udało. „Kochać świat to znaczy czuć się
za niego odpowiedzialnym”[str.319] -
tak stwierdzała Hannah Arendt. Trudno się z tym nie zgodzić.
POLECAM!
POLECAM!
Twoja recenzja robi wrażenie! Podobnie dają do myślenia słowa Hannah Arendt. Choć to niełatwa pozycja, z chęcią bym się z nią bliżej zapoznała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Wszystkie te cztery pisarki są warte przestudiowania w całości, choć moim faworytkami są tutaj dwie mistyczki: Simone Weil i Edith Stein. bardzo charakterystyczne jest ich przeżywanie świata w czasach koszmaru wojny - uciekały w głąb swoich dusz i tam szukały szczęścia wbrew koszmarowi rzeczywistości zastanej. Polecam gorąco ich dzieła!
OdpowiedzUsuńNie znam tej pozycji, cieszę się, że zwróciłaś na nią moją uwagę.
OdpowiedzUsuńSłyszałem o tej książce już wcześniej ale jakoś nigdy nie wpadła mi w ręcę.
OdpowiedzUsuńŻałuje i po twoim opisie na pewno jej poszukam. Pozdrawiam.
Piękna recenzja!
OdpowiedzUsuńchyba nie do końca jestem przekonana do książki
OdpowiedzUsuńwięc odpuszczam
O, seria, której przyglądam się od jakiegoś czasu! Nie wszystkie wspomnienia mnie pociągają, ale kilka owszem. Czekam na odwilż cenową;)
OdpowiedzUsuń