Jestem dzieckiem stanu wojennego, ale draźnią mnie wieczne wychwalanie ludzi opozycji , tych znanych oczywiście. Ile można im dziękować? A gdzie hołd dla tych nieznanych , dla tych poległych? Czy ktoś w mediach wymienił z imienia i z nazwiska poległego górnika? Choć jednego? Co roku odznaczamy, nagradzamy . A czy nie lepiej by było symbolicznie odznaczyć zasłużonych, a nagrody pieniężne przeznaczyć na cele charytatywne. Przeszłość na szczęście nie wróci , a o przyszłość często leży i kwiczy. Drugiej strony , co by było gdyby wkroczyli Rosjanie? Okupacja? Pozorny zabór? Któż to rozsądzi? Byle do przodu i tylko to się dziś liczy.
Refleksyjnie to można z moją mamą, którą ZOMO nie raz armatką wodną potaktowało i na pakę zaciągnięło, bo walczyła z innymi studentami. Choć teraz mama opowiada, że wtedy było Zomo , teraz jest urząd skarbowy. Polska , kraj skrajności. Nie jest to Norwegia, ale na szczęście nie Białoruś. Jest się z czego cieszyć:) Pozdrawiam
A kto tu wychwala opozycję?! Ale to jest fakt, że po 31 latach wprowadzenie stanu ma zbyt wielu jeszcze zwolenników. Jednak trauma stanu wojennego zrodziła setki przejmujących wierszy, dziesiątki pioseneki, które właśnie dedykowane są Bohaterom, zwykłym – i - niezwykłym z tamtego okresu.
A relfeksyjne może być również muzycznie bądź filmowo. Pozdrawiam.
Uwielbiam "300 mil do nieba", w tytułowej scenie posta ryczę jak bóbr. Za każdym razem, pomimo tego, że widziałam film już tyle razy. Ta scena ma taki ładunek emocjii, że zawsze myślę będzie robiła mocne wrażenie. W 81 roku miałam niecałe 3 latka, więc siłą rzeczy nic raczej nie pamiętam. Jakieś przebłyski jedynie. Ale w 82 zabrali (jakoś na wiosnę chyba) mojego tatę do wojska. Poszedł tak jak stał, bo pojechał do Wrocławia tylko na chwilę po kolejne odroczenie dla jedynego żywyciela rodziny. Pojechał i nie wrócił, a ja musiałam w związku z tym iść wcześniej (plan był na wrzesień)do przedszkola. Pójść tam w te nieprzyjazne progi taka nieprzygotowana i nieoswojona z miejscem. Wspominam to jako największy koszmar dzieciństwa. Niestety fobia przedszkolna pozostała mi do samego jego końca. Takie moje wspomnienie ze stanem wojennym w tle. I te rozpaczliwe listy taty do mamy z wojska! Rany!
O tak, film jest wzruszajacy, szczególnie ta ostatnia scena. A emocje aż tu się gotują. Ja w roku 81 miałam roczek, więc nie pamiętam nic. Ale dziś rano opowiadał mi starszy kolega (on miał wtedy 7 lat) jak w naszym miejskim praku stali radziedzcy żołnierze z karabinami, a inna koleżanka pokazywała dokument - przepustkę, pozwolenie na przemieszczenie się o 36 km ze szkoy z internatem do domu na święta! O Rany! Wypisane imię, nazwisko i OBYWATELKA owa mogła przyjechać na parę dni, na święta. Nie do ogarnięcia dla mnie. A takie listy Twojego taty to teraz są bezcenne. Pozdrawiam.
Jestem dzieckiem stanu wojennego, ale draźnią mnie wieczne wychwalanie ludzi opozycji , tych znanych oczywiście. Ile można im dziękować? A gdzie hołd dla tych nieznanych , dla tych poległych? Czy ktoś w mediach wymienił z imienia i z nazwiska poległego górnika? Choć jednego? Co roku odznaczamy, nagradzamy . A czy nie lepiej by było symbolicznie odznaczyć zasłużonych, a nagrody pieniężne przeznaczyć na cele charytatywne. Przeszłość na szczęście nie wróci , a o przyszłość często leży i kwiczy. Drugiej strony , co by było gdyby wkroczyli Rosjanie? Okupacja? Pozorny zabór? Któż to rozsądzi? Byle do przodu i tylko to się dziś liczy.
OdpowiedzUsuńRefleksyjnie to można z moją mamą, którą ZOMO nie raz armatką wodną potaktowało i na pakę zaciągnięło, bo walczyła z innymi studentami. Choć teraz mama opowiada, że wtedy było Zomo , teraz jest urząd skarbowy. Polska , kraj skrajności. Nie jest to Norwegia, ale na szczęście nie Białoruś. Jest się z czego cieszyć:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA kto tu wychwala opozycję?! Ale to jest fakt, że po 31 latach wprowadzenie stanu ma zbyt wielu jeszcze zwolenników. Jednak trauma stanu wojennego zrodziła setki przejmujących wierszy, dziesiątki pioseneki, które właśnie dedykowane są Bohaterom, zwykłym – i - niezwykłym z tamtego okresu.
UsuńA relfeksyjne może być również muzycznie bądź filmowo.
Pozdrawiam.
Uwielbiam "300 mil do nieba", w tytułowej scenie posta ryczę jak bóbr. Za każdym razem, pomimo tego, że widziałam film już tyle razy. Ta scena ma taki ładunek emocjii, że zawsze myślę będzie robiła mocne wrażenie.
OdpowiedzUsuńW 81 roku miałam niecałe 3 latka, więc siłą rzeczy nic raczej nie pamiętam. Jakieś przebłyski jedynie. Ale w 82 zabrali (jakoś na wiosnę chyba) mojego tatę do wojska. Poszedł tak jak stał, bo pojechał do Wrocławia tylko na chwilę po kolejne odroczenie dla jedynego żywyciela rodziny. Pojechał i nie wrócił, a ja musiałam w związku z tym iść wcześniej (plan był na wrzesień)do przedszkola. Pójść tam w te nieprzyjazne progi taka nieprzygotowana i nieoswojona z miejscem. Wspominam to jako największy koszmar dzieciństwa. Niestety fobia przedszkolna pozostała mi do samego jego końca. Takie moje wspomnienie ze stanem wojennym w tle. I te rozpaczliwe listy taty do mamy z wojska! Rany!
O tak, film jest wzruszajacy, szczególnie ta ostatnia scena. A emocje aż tu się gotują. Ja w roku 81 miałam roczek, więc nie pamiętam nic. Ale dziś rano opowiadał mi starszy kolega (on miał wtedy 7 lat) jak w naszym miejskim praku stali radziedzcy żołnierze z karabinami, a inna koleżanka pokazywała dokument - przepustkę, pozwolenie na przemieszczenie się o 36 km ze szkoy z internatem do domu na święta! O Rany! Wypisane imię, nazwisko i OBYWATELKA owa mogła przyjechać na parę dni, na święta. Nie do ogarnięcia dla mnie.
UsuńA takie listy Twojego taty to teraz są bezcenne.
Pozdrawiam.