"Oficerowie i dżentelmeni. Życie prywatne i służbowe kawalerzystów Drugiej Rzeczpospolitej" Piotr Jaźwiński

Instytut Wydawniczy Erica
wrzesień 2011
370
13x21 cm
978-83-62329-33-5 


Uwielbiam HISTORIĘ! Niestety w naszych szkołach brakuje historyków z pasją, dlatego większość uczniów do niej się zniechęca i uważa ja za nudną, trudną i przede wszystkim – niepotrzebną. Poza tym najnowsza historia jest omawiana po tak zwanych "łepkach". Zwykle brakuje na nią czasu, bo egzaminy, matura. A szkoda, bo znajomość historii jest jak najbardziej pożądana i powinna zajmować młodego człowieka.  

 Piotr Jaźwiński to najbardziej człowiek z pasją. Przystępnym i lekkim językiem opowiada o dwudziestoleciu międzywojennym. Potrafi wciągnąć i przyciągnąć czytelnika nawet takiego, który nie przepada z historią, ponieważ pojawiają się tu nie tylko fakty historyczne, ale też mnóstwo zabawnych anegdot. Dowiedujemy się, jak wyglądała organizacja, uzbrojenie i tradycje kawalerii, jakie sporty uprawiała i jak bawiła się ówczesna kawaleria. 

Kawaleria II Rzeczpospolitej dzieliła się na: 3 pułki szwoleżerów, 27 pułków ułanów i 10 pułków strzelców konnych. Największym prestiżem cieszyły się pułki szwoleżerów, 

Obowiązkiem oficera było znać najważniejsze pozycje literatury polskiej, zwłaszcza te  doby romantyzmu, a także dbanie o czystość języka ojczystego. Na tradycję kawalerii składało przede wszystkim przywiązanie do jednostki, tu do pułku. Każdy pułk miał swój statut, patrona, święto, barwy, odznaki, regulamin, żurawiejkę, czyli przyśpiewkę kawaleryjską. Żurawiejki to najczęściej rymowane dwuwiersze z refrenem, w których starano się uchwycić charakterystykę poszczególnych pułków. Posługiwano się tu dużą dozą złośliwości, często używano niecenzurowanych słów, dlatego cześć z nich nie była śpiewana oficjalnie, a uświetniała, na przykład, wieczory kawalerskie. Najsłynniejsza żurawiejkę miał 14 Pułk Ułanów Jazłowieckich, owi kawalerzyści "stacjonowali wtedy we Lwowie, ale ćwiczyli w okolicach miasta, gdzie gleby były błotniste zwłaszcza po deszczu. Dziewczęta wybiegały na drogę ciekawe ułanów, ażeby uchronić spódnice przed bryzgającym spod kopyt błotem, unosiły spódnice wysoko do góry. W każdym razie taka jest wersja oficjalna. A oto i sama żurawiejka:

Hej dziewczęta, w górę kiecki,
Jedzie ułan Jazłowiecki.
 
Hej dziewczęta chyżo z krzaków,
Jedzie szwadron Jazłowiaków.

Każda matka córkę chowa,
Przed ułanem z miasta Lwowa.  


Piotr Jaźwiński obala też pewne mity i prawdy obiegowe. Taka służba wymagała przede wszystkim wielu wyrzeczeń, siły charakteru oraz umiejętności bycia oficerem dżentelmenem. A mitów o kawalerzystach postało zbyt wiele. Na przykład o moim ulubieńcu Bolesławie Wieniawie-Długoszowskim, który rzekomo wjechał koniem po schodach na piętro do "Adrii". Powszechnej uwadze umknął fakt, że żaden koń nie zmieściłby się w drzwi owego lokalu. 

Jednak nikt chyba nie zaprzeczy, że kawalerzyści mieli mnóstwo okazji do tego, aby się bawić (rauty, bale, polowania, prestiżowe zawody, święta pułków). Lubili dobrze się zabawić, czarować kobiety i próbować różnego rodzaju trunków, nie tracąc przy tym oczywiście trzeźwości umysłu, bo każdy szanujący się kawalerzysta musiał trzymać "fason". Jednak wszystkie te szampańskie zabawy były niczym innym jak zasłoną, która miała skrywać troski dnia codziennego. Dzień bowiem mieli bardzo zapracowany. Wszyscy kawalerzyści doskonale zdawali sobie sprawę, że jest to służba zaszczytna i barwna, ale też bardzo trudna i wymagająca poświeceń.  

Kto ma ochotę dowiedzieć się więcej o szarmanckich mężczyznach, "malowanych dzieciach", za którym ciągnęły chmary kobiet. A zostać żoną kawalerzysty wcale nie było tak łatwo (tu również obwiązywał surowy regulamin). Kto chce się dowiedzieć jak szybko wyleczyć kaca, co robiono na służbie, a co po niej oraz wiele innych ciekawych informacji o życiu kawalerzystów- to ta pozycja będzie idealna, nie tylko dla pasjonatów historii. "Kawalerzyści - szwoleżerowie, ułani i strzelcy konni nie tylko na polach bitew dowiedli swojej wartości, lecz także w trudnych czasach powojennych, w przytłaczającej większości potrafili postępować i zachowywać się godnie. I to jest największa zasługa oficerów II Rzeczpospolitej, o czym warto pamiętać nie tylko teraz i od święta, ale zawsze." I chwała im za to!  






 

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości  Wydawnictwa Erica i portalu Sztukater.pl, za co bardzo dziękuję!

Komentarze

  1. Czasy II Rzeczpospolitej nie są moim ulubionym okresem naszej historii, więc raczej sobie odpuszczę:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. To książka dla mnie. Kocham historię, a żurawiejki rozproszą każdą chmurę. XX - lecie było trudne politycznie, ale za to jakie barwne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe czasy, ciekawi ludzie, książka też pewnie interesująca :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Osobiście lubię historię, choć nie powiem, abym znała ją dobrze. Lubię książki z historycznym tłem. O międzywojennym dwudziestoleciu nie wiem za wiele dlatego chętnie książkę przeczytam, a jeśli do tego napisana z pasją to tym chętniej. No, a jeśli do tego dodać córkę oficera i dżentelmena - choć nie drugiej a trzeciej Rzeczpospolitej to potrójnie chętnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisałam o podobnej tematycznie książce w komentarzu na innym blogu - tego typu pozycje zdecydowanie powinny być, chociaż we fragmentach, czytane w szkołach. Na pewno byłaby to o niebo ciekawsza nauka, niż suche fakty z podręcznika. Nie wiem, czy będę książki specjalnie szukać, ale na pewno się z nią zapoznam, jeśli wpadnie mi w ręce. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mogę bez wahania podpisać się pod pierwszym zdaniem! Kocham historię, to mój konik i uwielbiam czytać wszelkie historyczne pozycje. Dodatkowo dwudziestolecie międzywojenne szalenie mnie interesuje, stan Polski z tamtych lat, jej rozkwit- czy jeszcze wróci? Reasumując z ogromną chęcią i bez wahania sięgnęłabym po tę pozycję!
    Chciałam jednak odnieść się do Twoich słów dotyczących nauczania historii w szkole. Pewnie, że nie przywiązuje się wagi do poszczególnych okresów w historii, pewnie, że z materiałem się 'leci', a najważniejsza dla wielu jest ocena a nie posiadana wiedza. Ja jednak w mojej szkole mam genialną nauczycielkę, która dzieli się swoją pasją w bardzo interesujący sposób. Po każdorazowej lekcji wychodzę z mnóstwem ciekawych szczegółów czy person wypisanych na marginesach, do dodatkowych poszukiwań. Trzeba jednak powiedzieć, że nauczyciel ma tutaj kluczową rolę, bo co innego smętne, suche opowieści a co innego fascynująca opowieść przedstawiona z błyskiem w oku.
    Jestem pewna, że w dużym stopniu, moją miłość do historii zawdzięczam właśnie nauczycielce, która pokazuje mi jej fascynującą stronę.
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  7. Alu masz zupełną rację, rzeczywiście wszystko zależny do nauczyciela, w jaki sposób przekaże swoją wiedzę. W liceum też miałam genialnego nauczyciela, nawet się trochę w nim podkochiwałam ;), jednak przed maturą nie umiał się pohamować przed wyrażaniem swoich poglądów politycznych, to mnie trochę zraziło, niestety. Chociaż to właśnie On rozbudził we mnie pasje do historii, do potwierdzania faktów, historia starożytna to był Jego konik (dlatego to mi zostało ;)), a historia najnowsza zawsze była dla mnie zagadką, dlatego teraz pogłębiam wiedzę na ten temat :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Historia to piękna nauka, choć zbyt wiele wspólnego z humanizmem nie ma, być może tylko rozkwita przez nią podziw dla naszych przodków, dla osiągnięć ludzkości, ale mimo to trzeba mieć nie lada pamięć i poniekąd umysł ścisły, by wszystko sobie zaszufladkować i otwierać te szufladki gdy są potrzebne, bo wszystko w historii się ze sobą wiąże i nakłada jak naleśnik. Uwielbiam starożytność oraz historię Wielkiej Brytanii i Austrii, ale przede wszystkim nęcą mnie czasy, po których zostały jedynie freski z pałacu w Knossos, ruiny, resztki akropolu ateńskiego, tabliczki gliniane, piramidy, to niesamowite i takie tajemnicze... Co do samej książki, to jest to chyba jakaś seria, bo kojarzę wcześniejsze pozycje "życie prywatne elit Drugiej Rzeczpospolitej" oraz "życie prywatne elit politycznych Drugiej Rzczpospolitej" choć nie wiem czy mam rację ;) Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kasia - Tak, jest seria "Życie prywatne elit Drugiej Rzeczpospolitej" (politycznych i artystycznych), ale innego autora. Ale też warta uwagi. Pozdrawiam również :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przekład Engelkinga jest bardzo dobry. Co prawda nie mam porównania z tym starszym, ale porównawszy kilka fragmentów z pewnością mogę stwierdzić, że ten odpowiada mi o wiele bardziej.
    A Gintrowskiego odkrywałam w czasie poszukiwań inspiracji do stworzenia wpisu o Pani Bovary, jako że uporządkować wrażenia było bardzo trudno. Znalazłam, przesłuchałam i od teraz już zawsze te dźwięki kojarzyć mi się będą z historią drogiej Emmy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Znakomita recenzja( jak zawsze). Uwielbiam klimat tych czasów, ułańska fantazja, blask, koloryt...
    Przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nałogowiec - dzięki, aż się zarumieniłam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

popularne posty