„Żeby miłość miała twoje oczy” Diego Galdino
Wydawnictwo: Rebis
data wydania: 14 czerwca 2016r. przedpremierowo
tłumaczenie: Tomasz Kwiecień
tytuł oryginału: Vorrei che l'amore avesse i tuoi occhi
oprawa: miękka ze skrzydełkami
liczba stron: 272
Książka do przeczytania w dwie godzinki. Lekka, prosta i z tandetną fabułą. Ale żeby nie było od razu o minusach. Jesteśmy w Toskanii. W małym włoskim miasteczku położonym w cichej okolicy wokół Sieny. Zachwycają tu falujące pagórki, które mienią się różnymi odcieniami zieleni oraz połyskują żółcią pól słonecznika. W tym uroczym miejscu wszyscy się znają i rutynowo, ale z oddaniem wykonują codzienne czynności. Każdy wie tu o wszystko o innych. Kiedy zatem do tej pięknej i spojonej scenerii przybywa ktoś obcy, jest to temat do plotek w całym miasteczku. Miejsce nie grzeszy namiarem rozrywek i nie tętni życiem, więc zagraniczni turyści są wydarzeniem sezonu.
Historia tu opisana jest bardzo banalna. On - przystojny malarz, ze zranionym sercem i traumatyczną przeszłością, nie okazując emocji topi swoje smutki w pracy. Ona - nauczycielka z misją, piękna, inteligentna, przywiązana do rodziny i miejsca, czyli klasycznie mdła postać. Zresztą autor nie daje szansy swoim bohaterom, aby wyrwać ich z tego stereotypowego schematu. Czytając książkę już po pierwszych stronach wiemy jak się potoczy owa historia miłosna i jakie będzie miała zakończenie. Iście harlequinowa fabuła - w pięknej scenerii spotyka się dwoje ludzi, najpierw "drą" przysłowiowe koty, a potem wybucha gwałtowne i namiętne uczucie. Natomiast na koniec... nie trudno się domyślić - żyją długo i szczęśliwie.
W sumie zazdroszczę autorowi takiej lekkość. U niego wszystko jest proste i piękne. Siła miłości pokonuje wszelkie trudności, a smutki szybko mijają. Szkoda, że w życiu nie można trafić na swoją drugą połówkę tak szybko, jak to się dzieje w powieściach pana Galdino. Nie chciałbym jednak zniechęcać to tego typu książek. Sięgając to taką pozycję, wiem czego się spodziewać, zatem czytelnik spełni swoje oczekiwania. Poznana historia pozwoli nam zabić czas w spokoju i pozostawi w optymistycznym nastroju. To idealna książka na plażę albo na działkę w ogródku. Można spędzić cudownie popołudnie zanurzając się jedynie w opisach skąpanej w słońcu Toskanii. To taka nowoczesna bajka do snu, która postawi czytelnika w przyjemnej atmosferze.
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Rebis za co bardzo dziękuję.
data wydania: 14 czerwca 2016r. przedpremierowo
tłumaczenie: Tomasz Kwiecień
tytuł oryginału: Vorrei che l'amore avesse i tuoi occhi
oprawa: miękka ze skrzydełkami
liczba stron: 272
Książka do przeczytania w dwie godzinki. Lekka, prosta i z tandetną fabułą. Ale żeby nie było od razu o minusach. Jesteśmy w Toskanii. W małym włoskim miasteczku położonym w cichej okolicy wokół Sieny. Zachwycają tu falujące pagórki, które mienią się różnymi odcieniami zieleni oraz połyskują żółcią pól słonecznika. W tym uroczym miejscu wszyscy się znają i rutynowo, ale z oddaniem wykonują codzienne czynności. Każdy wie tu o wszystko o innych. Kiedy zatem do tej pięknej i spojonej scenerii przybywa ktoś obcy, jest to temat do plotek w całym miasteczku. Miejsce nie grzeszy namiarem rozrywek i nie tętni życiem, więc zagraniczni turyści są wydarzeniem sezonu.
Historia tu opisana jest bardzo banalna. On - przystojny malarz, ze zranionym sercem i traumatyczną przeszłością, nie okazując emocji topi swoje smutki w pracy. Ona - nauczycielka z misją, piękna, inteligentna, przywiązana do rodziny i miejsca, czyli klasycznie mdła postać. Zresztą autor nie daje szansy swoim bohaterom, aby wyrwać ich z tego stereotypowego schematu. Czytając książkę już po pierwszych stronach wiemy jak się potoczy owa historia miłosna i jakie będzie miała zakończenie. Iście harlequinowa fabuła - w pięknej scenerii spotyka się dwoje ludzi, najpierw "drą" przysłowiowe koty, a potem wybucha gwałtowne i namiętne uczucie. Natomiast na koniec... nie trudno się domyślić - żyją długo i szczęśliwie.
W sumie zazdroszczę autorowi takiej lekkość. U niego wszystko jest proste i piękne. Siła miłości pokonuje wszelkie trudności, a smutki szybko mijają. Szkoda, że w życiu nie można trafić na swoją drugą połówkę tak szybko, jak to się dzieje w powieściach pana Galdino. Nie chciałbym jednak zniechęcać to tego typu książek. Sięgając to taką pozycję, wiem czego się spodziewać, zatem czytelnik spełni swoje oczekiwania. Poznana historia pozwoli nam zabić czas w spokoju i pozostawi w optymistycznym nastroju. To idealna książka na plażę albo na działkę w ogródku. Można spędzić cudownie popołudnie zanurzając się jedynie w opisach skąpanej w słońcu Toskanii. To taka nowoczesna bajka do snu, która postawi czytelnika w przyjemnej atmosferze.
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Rebis za co bardzo dziękuję.
Komentarze
Prześlij komentarz