„Troja. Pan Srebrnego Łuku” David Gemmell
Wydawnictwo: Rebis
wydanie: 15.03.2016r.
przekład: Zbigniew A. Królicki
tytuł oryginału: Troy. Lord of the Silver Bow
oprawa: broszura klejona ze skrzydełkami
liczba stron: 512
„Widzę ludzi płonących jak pochodnie i... statek w płomieniach. Widzę
bezgłowe ciało... i ogromny gniew. Widzę... widzę wiele okrętów, jak
niezliczone stado ptaków. Widzę wojnę, Agamemnonie, długą i straszną, oraz
śmierć wielu herosów”. Takie przepowiednie nie odstraszały. Ani Agamennona, ani
jemu podobnych. Wcale nie zniechęcały, a podkręcały adrenalinę. I choć
starożytni obwali się spełnienia przepowiedni, to jeszcze bardziej chcieli zmierzyć
się ze swoim przeznaczeniem. Dlatego nie brakowało herosów, którzy gotowi byli
poświecić życie, aby potem ktoś mógł śpiewać o nich pieśni. Mitologia opiewa
czyny tych nieustraszonych mężczyzn, prawie półbogów.
David Gemmell wykorzystuje mit o wojnie trojańskiej. Wykorzystuje go i
interpretuje na swój sposób. Dopowiada życiorysy Odyseusza, Priama,
Hektoa, Parysa. Nie oni jednak są głównymi bohaterami powieści. Przez całą
opowieść przewija się Helikaon (mitologiczny Eneasz). I tutaj Gemmell postarał
się o doskonały rys psychologiczny, bo do końca nie jesteśmy w stanie „rozgryźć”
tego bohatera. To człowiek, który potrafi bez skrupułów uciąć głowę wieśniakowi
odzywającemu się nie w porę, a za chwilę przejąć się pragnieniami i troskami
pałacowych niewolnic. To człowiek, który ocalił małą dziewczynkę,
ale i szaleniec, który spalił żywcem pięćdziesięciu ludzi. To również doskonały
wojownik, żeglarz i strateg. Dowodzi „Ksantosem” największym okrętem, który płynąc
do Troi mierzy się ciągle ze sztormami w Wielkiej Zieleni wód.
Ciekawie został przedstawiony też Odyseusz. Nijak ma się on do wersji
znanej z mitologii. Odyseusz pływa na „Penelopie” i bliżej mu do pirata i
rabusia, który nie ma nic przeciwko zabijaniu dla zysku, niż do tęskniącego za
żoną męża (choć i tego motywu tu nie brakuje). Tutaj Odyseusz jest
utalentowanym gawędziarzem, który potrafi snuć oszałamiająco skomplikowane
opowieści i wyczuwać nastroje słuchaczy. Dzięki temu nikt nie wiedział, która z
jego przygód była prawdziwa, a która ubarwiona. Nie sposób wspomnieć też o
młodej kapłance Andromasze, choć akurat ta postać wydała mi się nieco
stereotypowa. Andromacha musi porzucić swoje wcześniejsze kapłańskie
przeznaczenie i udać się do Troi, gdzie rodzina nakazuje jej poślubić księcia
Hektora. Ognistowłosej prawie bogini nie za bardzo uśmiecha się ta misja, gdyż jako
kobieta silna i zdecydowana ma poczucie niesprawiedliwości dziejowej. Przyjmuje
jednak (choć z lekkim nadąsaniem) swoje przeznaczenie. Kobieta jest oczywiście piękna,
inteligentna, oczytana, świetnie jeździ konno i strzela z łuku lepiej od
mężczyzn. Brakuje jej jedynie odpowiedzi na pytanie „czym jest miłość?”.
Uwielbiam takie powieści, które znanej historii dodają pikanterii. Uwielbiam
pisarzy, którzy tworzą znakomite kreacje bohaterów. Tutaj świetne zarysowane są
również postacie drugoplanowe (dwunastoletni Kasander – chłopiec pokładowy, czy mała jeszcze przyszła wieszczka - Kasandra). Pełno tu też intryg i zwrotów akcji. To
barwna opowieść, za którą kryje się mrok. Jak Troja. Miasto rozmaitych skarbów
i gór złota. Miasto, które oślepiało swoim blaskiem marynarzy na morzu. Miasto
ogromnych wież i bram. Miasto herosów i nieustraszonych wojowników. Miasto
chwały i klęski, odwagi i zdrady, w końcu czerwonego morza krwi i strachu. Tu nic
nie jest tym, czym się zdaje. A jednak dalej fascynuje i olśniewa. Olśniła i mnie
ta opowieść, tak jak niegdyś Greków olśniła, skąpana w południowym słońcu, zbroja
Hektora.
Ciekawe! Interesujące,w jaki sposób autor podszedł do mitu o zburzeniu Troi, chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńKocham tą serię! Jak zobaczyłam, że wydawnictwo ją wznawia, to aż zachciało mi się płakać :) napisałam do nich z prośbą o książkę do recenzji, ale mnie chyba olewają :(
OdpowiedzUsuń