„Nawałnica mieczy: Stal i śnieg” George R. R. Martin

wydanie: 2 kwietnia 2013
cykl: Pieśń Lodu i Ognia (tom 3.1)
tytuł oryginału: A Storm of Swords, vol. I: Steel and Snow
tłumaczenie: Michał Jakuszewski
oprawa: miękka
liczba stron: 736
„Noc jest ciemna i pełna strachów, a dzień jasny piękny i pełen
nadziei. Jedno jest czarne, a drugie białe. Istnieją lód i ogień. Nienawiść i
miłość. Gorycz i słodycz. Pierwiastek męski i żeński. Ból i przyjemność. Zima i
lato. Dobro i zło. (...) Śmierć i życie. Wszędzie napotkasz przeciwieństwa”. [s.391] Czyżby kapłanko Melisandre?
Nie wszystko chyba da się tak sklasyfikować, nie można ludzi podzielić na dobrych i
złych. Dowodem na to są postacie, które wykreował George R.R. Martin na kartach Pieśni
Lodu i Ognia.
„Nawałnica
mieczy” to pierwsza część trzeciego tomu, a jej podtytuł - „Stal i
śnieg” - znakomicie streszcza fabułę. Bowiem bohaterowie będą zmagać się ze
śniegiem i mrozem bądź zaczną kuć stal potrzebną na miecze. Martin kończąc II tom
zostawiał nas w samym środku strać królów, przed ścianą rozżarzonej do
czerwoności stali, płonącego drewna i buzujących płomieni. „Stal i śnieg” wieńczy
rozpoczęte wątki w „Starciu królów”. Królewska Przystań cudem
ocalała, choć w dużej mierze dzięki Tyrionowi, który podpalił rzekę i tym samym
udaremnił Stannisowi oblężenie. Lord Tywina Lannister mógł sobie przypisać to
zwycięstwo, gdyż Tyrion ledwie przeżył walkę, a raczej zamach na swoje życie. Tymczasem
Królobójca (Jaime Lannister) zawarł układ z Catelyn Stark, na mocy którego zwrócenie mu
wolności poskutkuje zwróceniem jej córek. Natomiast, gdzieś daleko na północy, Jon Snow poznaje Ygritte i
przyłącza się do dzikich.
W
porównaniu z poprzednim tomem akcja tu zdecydowanie zwalnia tempo. Wszyscy bohaterowie są w drodze do wyznaczonego celu, tak jak Ayra i Jon albo czekają, czekają i czekają. Tak jak Sana i wszyscy w Królewskiej Przystani. Muszę
przyznać, że momentami powiewało nudą, choć całość pochłonęłam w trzy wieczory.
Akcja przyspiesza zaledwie w paru momentach, scen dynamicznych prawie nie ma
wcale. Poza ziejącymi ogniem smokami i Danaerys, która decyduje się na Niekalanych
wojowników, nie ma również żadnych scen przyprawiających o dreszcze.
Zdrada
i przemiana. To dwa kluczowe pojęcia dla fabuły tego tomu. Catelyn zdradza Robba,
Robb zaradza ród Freyów, Tyrion zdradza swoją Shae, zdradza też Jon, a Daenerys
czarnoksiężnicy z Qarthu przepowiedzieli aż trzy zdrady: jedną za krew, jedną
za złoto i jedną z miłości. Każdy ma tu swoje cele, a wszyscy inne intencje.
Natomiast
jeśli chodzi o przemianę, to dokonuje ona się prawie u wszystkich postaci. Mistrzowsko
zostały wykreowane tu charaktery bohaterów. Najlepiej zmianę zachowań widać u
Jaimego, który zmuszony jest podróżować z poznaną w poprzednim tomie Brienne,
mającą zapewnić Królobójcy bezpieczeństwo w drodze do Królewskiej
Przystani. Płaci wprawdzie bardzo wysoką cenę za swoją pychę, ale pewne
pragnienia w jego życiu przewartościowują się. Przemianę przechodzi również
Robb i Jon, z tymże akurat oni, z tego samego powodu – miłości. I dlatego kapłanko
Melisandre, myli się pani. Nie wszystko jest czarne lub białe, przyjemne lub bolesne,
dobre i złe. Ciemności i światło muszą istnieć obok siebie, bo inaczej nie
umielibyśmy odróżnić dobra od zła.
Nie
zmienia jednak to faktu, że Martin stworzył świat, który rozpala zmysły,
porusza umysł i dotyka duszy. Jego bohaterowie urzekają, fascynują
i irytują, czyli budzą uczucia, pozostają w panięciu na
długo. I za to Panie Martin – pełen szacun.
***
A skoro mamy nowy rok, to wypadałoby mieć jakieś wyzwanie, aby mieć cel. Osobistych się nie podejmuję, ale na czytelnicze owszem, skuszę się. W Internecie można znaleźć podobne wyznania lub postanowienia. Dołączam się, aby mój blog jeszcze tak szybko nie umarł ;)
„Nawałnica mieczy” pasuje tu do wielu punktów, ale wybieram najbardziej oczywiste - AUTOREM JEST MĘŻCZYZNA.
Widzisz, wyprzedziłaś mnie, ja utknęłam na drugim tomie i nie mam czasu, żeby ruszyć kolejny :D
OdpowiedzUsuńNo nic, czekam na recenzję drugiej części trzeciego tomu!
Czasu też brak u mnie, ale ja znalazłam pod choinką, to chciałam jedynie parę kartek przeczytać, a tu skończyło się na całości ;)
UsuńTo nadal moja ulubiona seria fantasy. W dalszych tomach autor jednak nieco wkurza, bo odchodzi od głównych bohaterów, zapomina o nich, mnoży nowych... Mam duże obawy jak ten cykl się zakończy...:)
OdpowiedzUsuń