„Pozostawieni” Tom Perrotta
data wydania: 30 czerwca 2014
tłumaczenie: Anna Gralak
tytuł oryginału: The Leftovers
oprawa: miękka
liczba stron: 368
Sam
bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby
Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi. Potem my, żywi i pozostawieni,
wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten
sposób zawsze będziemy z Panem. Przeto wzajemnie się pocieszajcie tymi słowami!
List
do Tesaloniczan 4, 16-18
Fabuła
powieści odwołuje się do nauki o drugim przyjściu Chrystusa, czyli paruzji. To
jedna z wizji końca świata. Dla katolika dość egzotyczna, gdyż Kościół
katolicki traktuje apokaliptyczne przepowiednie jako metaforę. Natomiast
protestanci wierzą w literalność opisanego w Liście do Tesaloniczan
"porwania Kościoła". Dosłownie traktują te słowa i wyobrażają sobie
nagłe przeniesienie prosto do nieba wszystkich umiłowanych Bogu, aby nie
musieli na własnej skórze odczuwać złych rzeczy, które będą towarzyszyć
apokalipsie.
I
tak pewnego dnia, w jednym z amerykańskich miasteczek znika 88 mieszkańców i
miliony ludzi na całym świecie. Razem 2% populacji, niby niewiele, ale przecież
z każdą osobą wiąże się jakaś historia i tym samym rodzinny dramat. W jednej
chwili ktoś stracił męża, żonę, rodziców, dzieci, matkę albo ojca. Tak jakby
spełniło się biblijne proroctwo, tyle że poznikali i muzułmanie, i żydzi, i
buddyści, i ateiści, czyli przypadkowi ludzie. A jedyną cechą, która nie powinna
charakteryzować porwania Kościoła, była właśnie przypadkowość. Cały jego sens
polegał na oddzieleniu ziarna od plew, na nagradzaniu prawdziwych wyznawców i
pogrożeniu reszcie świata. Rok później w miasteczku Mapleton zaczęli się
pojawiać ludzie ubrani na biało, chodzący w parch tej samej płci, zawsze z
papierosami. Przeważnie ignorowali innych, ale czasami chodzili za kimś jak
prywatni detektywi, żeby śledzić jego poczynania. Na powitanie odpowiadali
pustym spojrzeniem, a na pytania reagowali podaniem wizytówki z napisem. „Jesteśmy
członkami Winnych Pozostałych. Złożyliśmy przysięgę milczenia. Stoimy przed
tobą jako żywe świadectwo zatrważającej mocy Boga. On nas osądzi”. [str.12]
Eksperci
debatujący nad tymi wydarzeniami wciąż się spierali, jedni odwoływali się do
nauki, inni do religii, nazywali to tragedią albo cudem. Znaleźli się i tacy,
którzy zaczęli zauważać interesy płynące ze zniknięcia ludzi. „Jestem
gąbką dla twojego bólu” - w ten sposób zaczął się reklamować samozwańczy
prorok uzdrowiciel nazywany Świętym Waynem. Organizował on maratony przytulania
i "brał" w ten sposób ból po stracie czyjeś bliskiej osoby na siebie.
Tak przynajmniej wierzyli ci, którzy dla niego pracowali w Ruchu Uzdrawiających
Objęć oraz jego wyznawcy. Nie trudno się domyślić, że Święty Wayne najbardziej
upodobał sobie żeńską część wyznawców, czyli "duchowe
oblubienice" tudzież wkrótce zrobi z nich swoje żony.
My
poznajemy mieszkańców Mapleton w trzecią rocznicę od zniknięcia ludzi. Prawie
każdy z mieszkańców stracił w tej tragedii kogoś bliskiego. Żona burmistrza
przyłączyła się sama do Winnych Pozostałych, jej córka Jill jest pogrążona w depresji po stracie najlepszej przyjaciółki, syn Tom przyłączył się do
Świętego Wayna. Sam burmistrz nie bardzo wie jak ma się odnaleźć w tej
sytuacji. Targają nim sprzeczne uczucia i emocje. Miasto funkcjonuje niby
normalne, dzieci chodzą do szkół, ludzie robią zakupy, obchodzą święta,
walentynki, każdy ze stratą bliskich próbuje radzić sobie na swój sposób. Nie wszystkim
to wychodzi.
Bardzo
ciekawy pomysł na fabułę miał pan Tom Perrotta. Od pierwszych stron książki
czuć tu przejmujący ból i żal. Zresztą całość jest przesiąknięta właśnie tym
bólem. Bólem fizycznym i psychicznym. Dawno nie czytałam takiej książki, która
aż tak przenika do szpiku kości, porusza, przeraża uczuciami. Rozczarowało mnie
jedynie zakończenie. Jednakże Tom Perrotta stworzył niezwykłe portrety ludzi
zmagających się ze stratą bliskich. Polecam
gorąco! Świetny kawałek literatury.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Znak
To zakończenie to w ogóle wygląda tak, jakby autor planował dalszy ciąg, a jednak tego dalszego ciągu nie ma i pewnie nie będzie. Mnie również ono nieco rozczarowało.
OdpowiedzUsuńNa początku byłam bardzo zainteresowana tą powieścią ze względu na zagadkę zniknięcia ludzi. Później dowiedziałam się, że autor nie wyjaśnia, co było przyczyną tego zdarzenia, ale nadal miałam ochotę poznać książkę. Natomiast teraz myślę, że to po prostu historia o utracie bliskich, a ten fantastyczny motyw zniknięcia jest tylko pretekstem. I nie wiem czy w związku z tym nadal mam ochotę sięgać po "Pozostawionych".
OdpowiedzUsuńTo fakt, autor nie wyjaśnia zagadki zniknięcia ludzi, nic nawet nie sugeruje. Powieść kończy się tak, jakby miał być kolejny odcinek serialu. Jednak historia o utracie bliskich o świetny motyw, ludzie są różni przecież i każdy inaczej znosi czyjąś stratę, a tu autor pokazuje studium przypadku po utracie najbliższych.
UsuńNie twierdzę, że opowieść o przeżywaniu żałoby po bliskich to pomysł nie wart uwagi, ale przyznam, że raczej unikam takich książek. Co prawda w większości książek rozgrywają się podobne dramaty, ale na razie chyba odpuszczę.
Usuń