„Głupcy umierają” Mario Puzo

wydawnictwo: Albatros
data wydania: 16 grudnia 2004
tłumaczenie: Jarosław Rybski
tytuł oryginału: Fools die
oprawa: miękka 
liczba stron: 544

W tej książce będzie sporo o miłości, ale to nie jest romans. To powieść wojenna. O odwiecznej wojnie pomiędzy mężczyznami żyjącymi w głębokiej przyjaźni. O wielkiej nowej wojnie pomiędzy mężczyznami i kobietami. [str. 11] Trudno w to uwierzyć, gdyż fabuła książek Mario Puzo toczy się w świecie władzy, pieniędzy, seksu, pożądania, nienawiści, zdrady i chciwości. Gdzie więc jest miejsce tu na miłość? Czy to możliwe? A jednak...


Przenosimy się od razu do miasta rozpusty, czyli do Las Vegas. Tutaj takie słowa jak: „moralność i „uczciwośćnie istnieją albo co gorsza istnieją, tylko każdy ma ich własną definicję. Krupierzy bez skrupułów, naciągacze, szefowie kasyn, ludzie showbiznesu, uzależnieni hazardziści, zwykli chciwy, pragnący szybkiego zysku, no i panie do towarzystwa. Inaczej mówiąc zbiorowisko wszystkich najgorszych cech ludzkich. Teraz z góry przepraszam za język, ale będę cytować autora. W świcie Puzo nie ma kobiet, tu są „dziwki” albo „kurwy, nie ma mężczyzn, są „skurwiele”, nie ma tu kochania się, jest tylko pieprzeniealbo dymanie, nie ma tu subtelności jest tylko wyuzdanie i zepsucie.

I tu właśnie pojawia się pierwszy zarzut, co do stylu Mario Puzo, bowiem zarzuca mu się zbyt wulgarny język. Ale jak napisać o świecie, gdzie dominuje jedynie żądza pieniędzy i sławy, gdzie liczą się dobra materialne i ilość zaliczonych panienek, jak opisać wiarygodnie o świecie showbiznesu, świecie filmu, świecie hazardzistów nie mówiąc ich językiem. Nie łudźmy się! Przecież oni nie używają wyszukanych metafor i nie mówią do swoich kobiet językiem poetyckim. Dlatego wszyscy ci, którzy są przewrażliwieni i na tym punkcie lub są hipokrytami nie zrozumieją świata bohaterów amerykańskiego pisarza.

Ale może nieco o fabule i bohaterach. Pojawia się tu plejada postaci. Każda z nich ma swoją określoną receptę na życie, a raczej na przebicie się w tym zepsutym świecie. Zacznijmy od głównego bohatera, zarazem narratora i alter ego samego pisarza. John Merlyn – biedny i wrażliwy, starający się przebić pisarz, który przemienia się w przemienia się w sprytnego przestępcę, oczywiście dla dobra sztuki. Merlyn to nazwisko też nie jest przypadkowe. Jeśli ktoś skojarzył z Merlinem z legendy o królu Arturze – to bardzo trafne spostrzeżenie. Nasz bohater tak jak legendarny Merlin czuje się magiem. Był zakochany w jego mądrej magii i przemianach, w jego znikaniu i pojawianiu się, jego długiej nieobecności. A Las Vegas było jego Camelotem – miejscem, do którego uciekał, a potem wracał do rzeczywistości. I tak nasz bohater spotyka na swojej drodze różnych ludzi – od zadufanych w sobie cwaniaczków, takich jak Cully Cross; przez cynicznych szefów kasyna, jak Gronevelt; oraz pozbawionego wszelkich oznak moralnych pisarza-Osano; po piękną biseksualną aktorkę – Janelle. Ale i tak kluczową postacią będzie dla niego Jordan – mężczyzna, który na początku powieści popełni samobójstwo, ale jego życie, cała jego osobowość wywrze ogromny wpływ na Merlyna.

I przeczytawszy ksiażkę zbyt szybko, po skończonej lekturze można mieć poczucie, że jedyne relacje jakie mogą być między kobietą a mężczyzną opierają się na seksie i pieniądzach, a w relacjach między facetami nie ma mowy o jakiejkolwiek przyjaźni, czy lojalności. Nic bardziej błędnego. Paradoksalnie hazard, mafia i cały światek showbiznesu są tu w tle, a na pierwszy plan wyłaniają się relacje międzyludzkie, ciemne strony ludzkiej duszy, wielkie namiętności. Puzo bardzo dobrze musiał znać psychikę kobiet, ich potrzeby i oczekiwania. Potrafił też z pasją portretować środowisko hazardzistów. Był świetnym obserwatorem życia. I miał do niego specyficzne podejście. Wszystkie te swoje wywody włożył w usta swojego bohatera. Życie nigdy nie może się okazać zbyt hojnym darem. Kto tego nie zrozumie, ten przegra. Tylko głupcy umierają. [str.542]
POLECAM!  Żałuję tylko, że dopiero teraz to przeczytałam. 

Komentarze

  1. Oj, to musiała być niełatwa lektura! Do tej pory czytałam tylko Rodzinę Borgiów autorstwa Puzo i sama nie wiem, czy mam ochotę na tak współczesną i brutalną powieść :-/
    Choć jeśli jest tak dobra, jak piszesz, nie powinnam się powstrzymywać!
    Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wrażenie, że czytałam tę książkę jako nastolatka, ale niewiele z niej zrozumiałam. Przeczytałam i dałam jej etykietkę dziwnej i wulgarnej właśnie. Zdecydowanie nie dorosłam do takiej powieści, możliwe, że zmierzę się z nią po raz drugi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna recenzja. Nie słyszałam o tej książce. "Borgiowie" mnie rozczarowali, ale "Ojciec Chrzestny" - to już zupełnie co innego. Z pewnością sięgnę po "Głupców":)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z Puzo jeszcze nie miałam do czynienia... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo, ale to bardzo lubię tego autora. Mam tę książkę na półce, ale niestety jeszcze nie przeczytałam. Jednakże wiem, że się nie zawiodę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Znakomicie zachęciłaś.Jak na razie znam tylko Ojca chrzestnego, ale już sobie ponotowałam inne jego powieści.)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ileż razy ja miałam takie uczucie: dlaczego dopiero teraz? co mnie wcześniej powstrzymywało? Niestety wszystkiego na raz, zwłaszcza na bieżąco, nie da się czytać.
    Jeśli chodzi o samą recenzję - niezwykle zachęcająca. Jestem zaintrygowana :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

popularne posty