"Drzwi do piekła" Maria Nurowska
Wydawnictwo: Znak
wydanie: 2012
format: 124 x 190
ilość stron: 272
ilość stron: 272
Tym razem będzie krótko. "Drzwi do piekła" ma wiele pozytywnych recenzji. Kontrowersyjna, szokująca, do bólu ludzka, odważna, rewelacyjna - takie określenia przeważają. Dlatego z niemałym zapałem po nią sięgnęłam. I jakże gorzkie było moje rozczarowanie, niestety. Okładka wydaje się fascynująca, urzekająca, w pewien sposób tajemnicza. Zajrzyjmy jednak do wnętrza...
Moje pierwsze rozczarowanie związanie jest ze sposobem prowadzenia narracji. Daria - główna bohaterka - trafia do więzienia za zabójstwo męża. Skazana została na dwanaście lat za zbrodnię w afekcie (zabiła podobno z miłości). I z tej właśnie perfektywny Daria, jako narratorka w powieści, opowiada o swoim wcześniejszym życiu, a wszytko równolegle przeplatane jest z jej dzieciństwem, małżeństwem i scenami z wiezienia. Nie ma żadnych rozdziałów, wszytko jest pisane ciągiem, że niestety historie te po prostu się zlewają, mieszają. Rozumiem, że miał być to oryginalny i celowy zbieg narracyjny, ale tu nie trafiony.
I kreacja głównej bohaterki. Tu wprawdzie świetnie przedstawiona przez Nurowską, ale ja nie znoszę tego typu kobiet. Dlatego mój osobisty stosunek do takich postaw tu przeważył. Nie rozumiem kobiet, które na własne życzenie robią z siebie męczennice, cierpią, pozwalają się sterować przez mężczyzn. Przypomina mi się Balzak i "Kobieta trzydziestoletnia". Tu mamy Darię - kobietę inteligentną, pisarkę, raczej trzeźwo patrzącą na świat, która pozwala zdradzać się własnemu mężowi. Jakby tego było mało, to sama wyszykuje mu kochanki. Na początku miała to być "gra", która miała ich do siebie zbliżyć. Stało się inaczej. Edward zdradzał Darię legalnie, ze stoickim spokojem informując o kolejnej zdobyczy. Doszło do tego, że Daria zgadzała się nawet na wspólne mieszkanie.
"Sama mu to zaproponowałam. Taką ograniczoną wolność. Wydawało mi się, że jeżeli ja wiem i on wie, że ja wiem, to panuję nad sytuacją". [s. 98]
Wszytko rozumiem, że Daria miała trudne dzieciństwo, wychowywana bez rodziców, jedynie przez babkę. Ten brak mężczyzn wytworzył w niej pogardę dla nich, a jeszcze młody student, który "nauczył jej innej miłości". Jednak mimo wszytko wyrosła na piękną, niezależną kobietę, która potrafiłaby dać sobie radę sama. A tak zgadzała się na tak chory i toksyczny układ. Dlatego nie podobało mi się to, nie podobała mi się Daria i jej postawa.
Natomiast wątek pozostałych kobiet, odsiadujących wyroki w więzieniu, jest przesiąknięty erotyzmem i brutalnością. Wydaje mi się jednak nieco przerysowany i ubarwiony. Choć nigdy nie chciałbym się przekonać, że się mylę. Poza tym w scenie finalnej, gdzie więźniarki wystawiają sztukę Czechowa, Nurowska posłużyła się tu już utartym i znanym schematem – resocjalizacja poprzez sztukę.Trochę to naiwne podejście.
Na koniec jeszcze zabrakło mi przesłania, co chyba powinno tu przyświecać. Miałam wrażenie, że Nurowska - za wszelką cenę próbuje usprawiedliwiać główną bohaterkę. Jakby o czymś zapomniała, że piąte brzmi - Nie zabijaj!
A miało być krótko :)
Bardzo chciałam przeczytać tę książkę ale nie doszła do mnie z wydawnictwa :/
OdpowiedzUsuńWreszcie jakaś negatywna opinia o tej książce. Nie żeby mnie to cieszyło. ;) Po prostu już myślałam, że każdy widzi w niej tylko pozytywy, a okazuje się, że ma troszkę wad.
OdpowiedzUsuńJa się rozczarowałam "Requiem dla wilka" i jakoś teraz nie bardzo mam chęć na kolejną książkę :(
OdpowiedzUsuńCzytałam wiele pozytywnych recenzji tej książki, wreszcie odmiana...
Czytałam tę książkę i akurat zrobiła na mnie duże wrażenie:)
OdpowiedzUsuńJak ja lubię takie konkretne, krytyczne recenzje! Świetnie się ją czyta i raczej po książkę nie sięgnę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Oj, będę się trzymać od niej z daleka :)
OdpowiedzUsuńJa cenie te autorkę, a tej książki najzwyczajniej się boję. Obawiam się, że po jej przeczytaniu zmienię spojrzenie na autorkę :-)
OdpowiedzUsuńMi Nurowska jest póki co wciąż obca. Planuję się z nią zapoznać i chciałam zacząć od tej książki. Wszyscy ogromnie ją sobie chwalą. Twoja ocena jest dla mnie dużym zaskoczeniem i trochę studzi mój zapał. Zobaczymy, jak to będzie z lekturą. Kiedyś na pewno przeczytam, ale kiedy? :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZaczynam z rezerwą podchodzić do wszem i wobec wychwalanych powieści. Właśnie skończyłam czytać książkę, które również była ( i jest) bardzo chwalona i aż mam ochotę krzyknąć: "O co tyle szumu?". Jeżeli chodzi o prozę Nurowskiej to nie wiem jak się do niej odnieść. Jedne książki mi się nie podobały, inne uważam za dobre. Muszę widocznie przeczytać więcej powieści tej autorki, więc na "Drzwi do piekła" przyjdzie czas. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo już zamierzchłe czasy, gdy czytałam Nurowską. Teraz jest na mojej czarnej liście i widzę, że poszłam w dobrym kierunku, a Twoja recenzja mnie utwierdza w wyborze. Tyle jest ciekawych książek! Niedzielne uśmiechy ślę:)
OdpowiedzUsuńTo kolejna nieentuzjastyczna recenzja tej książki. Nie znam autorki, może kiedyś po nią sięgnę, ale raczej nie po tę książkę.
OdpowiedzUsuńbardzo chcialam przeczytac ta ksiazke ale po jej wywiadzie na LC doszlam do wniosku, ze wiezienne doswiadczenie jednak niewiele jej dalo ... po lekturze Twojej recenzji tylko utwierdzilam sie w tym przykonaniu. naprawde szkoda...
OdpowiedzUsuńa ja lubię tą autorkę i na pewno przeczytam tę książkę :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałem nic Pani Nurowskiej, i po twojej recenzji chyba szybko się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńTa książka jest mi akurat absolutnie obojętna, ale wiesz, zwróciłam uwagę na cytat tygodnia. Wydaje mi się, że kiedyś trafiłam już akurat na te słowa Myśliwskiego i teraz tylko zastanawiam się z jakiej to książki - Traktatu czy z Widnokręgu? A może z zupełnie innej powieści... Byłabym niesamowicie wdzięczna za odpowiedź. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń"Traktat o łuskaniu fasoli" - bardzo podobała mi się książka, a ten cytat w szczególności. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń