„Georgialiki. Książka pakosińsko-gruzińska” Katarzyna Pakosińska
Wydawnictwo: Pascal
data wydania: listopad 2012
oprawa: twarda
format: 140x208 mm
liczba stron: 352
data wydania: listopad 2012
oprawa: twarda
format: 140x208 mm
liczba stron: 352
Tam, gdzie góry dotykają nieba i schodzą do łagodnego jak baranek morza. Można tu podziwiać w miniaturze wszystkie krajobrazy kontynentu europejskiego: góry, morze, jeziora, pustynie. A w ciągu 48 godzin przeżyć wszystkie cztery pory roku. Maleńkie miejsce, które zajmuje 0,047% całej planety. Mowa o Gruzji. To właśnie w tym kraju autorka zakochała się jako młoda dziewczyna, a miłość ta i fascynacja przetrwała do dziś. Najpierw na antenie TVP2 w 2009 roku pojawił się serial dokumentarny „Tańcząca z Gruzją”, w którym pani Pakosińska - znana do tej pory ze sceny kabaretowej - opowiadała telewidzom o poszczególnych rejonach i kulturze tego nieznanego kraju. Drugim „dzieckiem" autorki i jej wielkiej miłości jest owa książka. „Obiecuję, że będzie ona i wesoła, i z łezką. Trochę sentymentalna, nieobliczalna i dzika, ale z wdziękiem i kulturą. Tak jak Gruzja”. [str.23] Dostajemy więc mieszankę wybuchową - trochę tu wspomnień - momentami bardzo intymnych, rozmyślań, ale przede wszystkim to opis regionów w Gruzji. Pojawiają się również anegdoty, fragmenty legend oraz rozmowy ze znanymi Gruzinami – dziennikarzami, reżyserami, pisarzami, którzy snują swoje refleksje na temat sytuacji społecznej, politycznej i gospodarczej. Inaczej mówiąc - książka, w której pani Pakosińska opisuje i tłumaczy Gruzję.
I tak jak kiedyś podobno Słowianki podbiły kaukaskich rycerzy swą urodą, tak autorka podbiła moje serce. Jej pasja, zaangażowanie, fascynacja przesiąka tu czytelnika. Plastyczny styl, spora dawka humoru, ale i refleksji, rozważań nad problemami politycznymi, z jakimi Gruzini muszą się borykać, z racji sąsiedztwa z Rosją. Razem z panią Pakosińską zasiadamy do supry - gruzińskiej uczty i przy bogato zastawionym stole, znosząc toasty - a te w Gruzji są wpisane w tradycję i są bardzo wyszukane - poznajemy mentalność Gruzinów. Uczestniczymy w niewiarygodnej szkole przetrwania – kąpiel w górskiej rzece, przedzieranie się konno przez przełęcze, picie herbatki z polnych ziół i deszczówki, podróże z dźygitami, lepienie chinkali - gdyż przepisów na regionalne gruzińskie potrawy też tu nie brakuje. Wypróbowałam nawet jeden - kawa z czosnkiem! - dość dziwne i odważne połączenie, ale smak wyborny. Polecam. Ponadto publikację uzupełniają liczne i bardzo piękne zdjęcia. Zabrakło mi tylko jednego - map! Skoro są opisywane regiony, poszczególne miasta, to aż się prosi, aby zamieścić jakąś mapkę, a tu nie ma żadnej. Ale to jedyny mankament książki, ponieważ całość wypadła wyśmienicie.
Pozazdrościłam autorce tej fascynacji i miłości! Pewne fragmenty czytałam z wypiekami na twarzy, przy innych świetnie się bawiłam, a przy innych nie mogłam wyjść z podziwu, jak również zdałam sobie sprawę z mojej niewiedzy, bo tak naprawdę o Gruzji, to nie wiedziałam nic. Spodobali mi się Gruzini, spodobały mi się regiony, spodobała mi się kultura i toasty. Jeden z nich przytoczę:
„W upalny letni dzień szedł drogą pewien mężczyzna. Żar lał się z nieba, więc postanowił się wykąpać w pobliskim strumieniu. Zdjął ubranie, położył na brzegu, kapelusz powiesił na krzaku i nago wskoczył do wody. Kiedy już się ochłodził, z przerażeniem spostrzegł, że jego ubranie zniknęło, a z całego odzienia pozostał mu tylko kapelusz. I właśnie w tej chwili na ścieżce za krzakiem pojawiała się piękna dziewczyna. Trzymając kapelusz oburącz, ledwo zdołał nim przykryć swą męskość, gdy dziewczyna zbliżyła się do niego i patrząc mu głęboko w oczy, słodko rzekła:
-Podaj mi prawą rękę. Chłopak podał.
-Podaj mi lewą rękę. Chłopak podał.
A teraz wypijmy za tę siłę, która podtrzymała kapelusz!”[str.268]
Zatem wypijmy - do dna! Zapraszam do Gruzji!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Pascal
Ta książka jest na mojej liście do przeczytania, jestem bardzo ciekawa jak Pakosińska radzi sobie jako pisarka. Po Twojej recenzji widzę, że chyba będzie nieźle ;)
OdpowiedzUsuńGruzja jest teraz bardzo modnym kierunkiem podrózy tych zwykłych, kulinarnych, jak i pisarskich. MOżna chociażby przypomnieć książkę małżeństwa Millerów. Ale czy Gruzja to tylko modny temat , czy coś więcej okaze się . Ja jak najbardziej uwielbiam tego typu książki, jak i samą autorkę i widziałam książkę w Biedronce, tak więc wiem, że zawita ona na mojej półce już wkrótce.
OdpowiedzUsuńOch, jak ja lubię takie opowieści z pasją! A jeśli na dodatek dotyczą interesującego kawałka naszej planety, to tym bardziej nie mam przed czym się powstrzymywać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Mam na tę ksiązkę ogromną ochotę :)
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja, a książka zapewne napisana z pasją. Chętnie sięgnę:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam Pakosińską i jej poczucie humoru, lubię też gruzińskie klimaty, na pewno po nią sięgnę
OdpowiedzUsuńA swoją drogą reklamy 'Pakosi' są cudne
Duuużo dobrego słyszałam już o Gruzji i jej mieszkańcach. Widzę, że pani Kasia to potwierdza a Ty za nią. :)
OdpowiedzUsuńKupiłem Pani książkę mojej Mamie na Święta. Jest zachwycona, a ja nie mogę się doczekać kiedy od Niej ją "pożyczę" i na dzień dobry, przed pracą, po kawałeczku, żeby na dłużej starczyło będę czytał:)Pozdrawiam i życzę Zdrowia w Nowym 2013 Roku:)
OdpowiedzUsuńPo tak interesującej recenzji nie pozostaje mi nic innego jak dołączyć ją na moim blogu do zakładki ,,CHCĘ PRZECZYTAĆ" :)Zapewne książkę czyta się fantastycznie, zważywszy że autorka ma ogromne poczucie humoru i jest z wykształcenia polonistką, więc zadbała o bogactwo języka.
OdpowiedzUsuńPolecam z czystym sumieniem, świetnie się czyta i racja - autorka umiejętnie wszystko połączyła: humor, bogatwo języka i swoją pasję :))
UsuńKsiążka jest wyśmienita : ) Przeczytałam od deski do deski po parę razy i nie żałuję. Pani Kasia jako pisarka spisała się na 1000% : ). Bardzo ją lubię i dlatego właśnie kupiłam książkę, każdemu kto się waha polecam jak najbardziej , jest jeszcze do dostania : D
OdpowiedzUsuńNo, tak, książka może i fajna. Ale ostatnio jej autorka została oskarżona o plagiat przez autorów bloga Oblicza Gruzji, którzy uznali, że "Georgialiki" powstały na zasadzie "kopiuj-wklej".
OdpowiedzUsuńNa razie wysłali list do wydawnictwa Pascal, czekają na wyjaśnienia, a pani Pakosińska twierdzi, że jej przykro.