"Sonety" William Shakespeare


Wydawnictwo a5
wydanie: 09/2012
przekład: Stanisław Barańczak
oprawa: twarda
format: 148 mm x 210 mm
liczba stron: 216





"Sonety" w biografii twórczej Szekspira są epizodem bardzo tajemniczym. Od momentu ich wydania, czyli od roku 1609 budzą kontrowersje i spory krytyków. Powstała masa książek i rozpraw poświęconych owemu dziełu. I do dziś nie wiadomo wszystkiego, możemy się jedynie domyślać tudzież czynić nadinterpretacje.

Zagadek i pytań jest wiele. Szekspir 154 utworów nie opatrzył datą, nie wiemy więc kiedy powstały i w jakich okolicznościach. Kolejna sprawa to dedykacja - tajemnicze Mr. W. H. poróżniło szekspirologów (gdzie Barańczak niektórych nazywa pseudo-szekspirologami), ponieważ tożsamość pana W.H. nie jest rzeczą konieczną dla zrozumienia "Sonetów".

Wśród tych wszystkich zagadek jest jednak garstka faktów niebudzących żadnych wątpliwości. Po pierwsze kompozycja cyklu. Badacze i czytelnicy są zgodni, że całość rozpada się na dwie nierówne części: sonety 1-126 (tu ostatni nie jest w ogóle sonetem, a jego odmienna forma sugeruje, że jest to rodzaj epilogu) i sonety 127-154 (gdzie dwa ostanie również odbiegają formą, jak również tematyką od pozostałych). Głównym tematem sonetów jest oczywiście miłość, ale części te różnią się osobą adresata. W sonetach 1-126 takim adresatem jest młody mężczyzna, w sonetach 127-152 - kobieta, a w dwóch ostatnich bóg miłości Amor.

I tu już pole do popisów przed szekspirologami. Domysłów na temat tego, kim był młody mężczyzn i kobieta jest prawie tyle samo ile krytyków. Pytanie jest jednak zasadnicze i nie chodzi tu tylko o Szekspira. Myślę, że każda twórczość pisarzy i poetów nurtuje od zawsze krytyków pod względem tego, ile taki twórca wziął ze swojego życia,  a ile jest wytworem jego wyobraźni.

Obraz adresata, czyli przyjaciela Szekspira wyłania się następujący. Był on znacznie młodszy od autora. Raczej o wysokiej pozycji społecznej, majętny, pochodzący z arystokracji. Uchodzący za pięknego, który otoczony był gronem wielbicieli, pochlebców i poetów opiewających go w wierszach. Prowadził przez to nieustabilizowany tryb życia, zwłaszcza w sprawach erotycznych. Jedna z tez głosi, ze sonety powstały  na zamówienie zatroskanej hulankami młodzieńca rodziny, dlatego sonety 1-17 noszą nazwę 'prokreacyjnych':


"Spójrz w zwierciadło i powiedz ujrzanej w nim twarzy,
Że z tych gładkich lic, z oczu, które życiem płoną,
Pora stworzyć twarz nową; (...)
Tak i twój syn, jak okno przebite w murze,
Da ci wspomnieć, jak młodość złociła cię świetnie."
sonet 3

"Nie, ja swą wiedzę czerpię z innych gwiazd, o wiele
Bardziej stałych: z twych oczu, których głębie wróżą,
Że prawda twej duszy i piękność w twym ciele
Zawarta - w synu twoim tylko się powtórzą.
A jeśli jego zabraknie, po twoim zgonie - biada!-
Nastąpi i piękności, i prawdy zagłada."
sonet 14

Z dalszych sonetów wynika, że autor był związany z młodzieńcem przez co najmniej trzy lata, co wcale także jednoznaczne nie świadczy o jego homoseksualizmie. Raczej to uczucie miało podłoże platoniczne, a olśnienie owym młodzieńcem przerodziło się w powstanie genialnych utwory, które można odczytać dziś uniwersalnie. "Z fabuły" sonetów dalej wynika, że obu panów poróżniły ich romanse z partnerkami, gdzie, jak się okazuje, jedna kobieta była wspólna. Mnie najbardziej rozbawił sonet 20, który dla niektórych badaczy jest potwierdzeniem homoseksualizmu Szekspira, dla niektórych jednak (ja jako czytelnicza też się do nich zaliczam), jest właśnie wręcz przeciwnie - Szekspir w humorystyczny sposób odżegnuje się od tego:

"Postać masz męską - urok jej wszelako stale
Oczy mężczyzn i kobiet olśniewa jak słońce. 
Natura wpierw kobietę miała widać w planie,
Tworząc cię; z zachwycenia jednak i z zawiści
Pozbawiła mnie ciebie przez zbędne dodanie
Tej jednej rzeczy, z której ja nie mam korzyści.
Skoroś zatem rzeźbiony ku niewiast potrzebie,
Miłuj je ową cząstką, mnie zaś - resztą siebie".

Natomiast druga część cyklu - gdzie adresatką jest kobieta pozbawiona jest już takich zachwytów na temat urody "Choć nie słyniesz z piękności, tyrania twa sroga/ Równa jest okrucieństwu dam dumnych z urody;" [sonet 131]. Ukochana Szekspira miała czarne włosy, dlatego nazywana jest Czarną Damą. A w czasach elżbietańskich ciemne włosy u kobiet uważano za oczywisty defekt kobiecej urody, gdzie czerń włosów lub oczu wywoływała satanistyczne skojarzenia. Ponadto Szekspir zawodzi się na ukochanej, kiedy na jaw wychodzi jej zdrada, oboje się oszukują:

"Cóż, miłości jest w masce pozorów do twarzy.(...) 
Ślemy więc sobie wzajem kłamliwe posłanie; 
Nieznajomi, choć jedno dzielimy posłanie".
sonet 138

Przesłanie wypływające jednak z całego cyklu jest jedno - potęga miłości! Aczkolwiek w sonetach przewijają się jeszcze takie tematy, jak polityka, moralność, twórczość - to miłość wysuwa się na pierwszy plan. Ale jak miłość! Miłość prawdziwa, pokonująca wszelkie bariery, miłość, która potrafi wybaczać, która potrafi zrozumieć, wiele znieść i wiele poświecić. Bo jak nie kochać Szekspira za takie wersy:

"Miłość to nie igraszka Czasu: niech kwitnące 
Róże wdzięków podcina sierpem zdrajca blady -
Miłości nie odmienią chwile, dni, miesiące:
Ona trwa - i trwać będzie po sam kres zgłady".
sonet 116

Napisałam przy okazji recenzji "Wieczora trzech króli", że Szekspir był geniuszem, do czego oczywiście nie trzeba przekonywać. W sonetach wzniósł się na wyżyny swego kunsztu. Mamy tu fascynującą i dramatyczną historię opowiedzianą w  154 utworach. A ponadto sonet jako gatunek jest przecież bardzo ambitny, wymagający wielkiej wprawy i wyczucia poetyckiego. 4+4+4+2 - takiego podziału przestrzega Szekspir i jak zauważa Barańczak końcowy dwuwiersz "może sprawić wrażenie szpilki przekuwającej balon poprzednich dwunastu linijek". Szekspir miał pełną świadomość precyzji i kunsztu gatunkowego sonetu, dlatego to właśnie sonet wybrał do zobrazowania swoich poetyckich przesłań. A żeby być bardziej precyzyjną to przestrzega również (w większości sonetów) "czternastu jambicznych pięciostopowców rymowanych abab cdcd efef gg". Geniusz jakich mało!

Przeczytanie "Sonetów" wyniosło mnie na wyżyny zachwytów, jeżeli istniałoby pojęcie 'orgazmu czytelniczego' to takie uczucie miałam właśnie czytając wersy Szekspira. Dodam jeszcze, że wydanie jest dwujęzyczne, więc to gratka dla tych, którzy chcieliby zmierzyć się z oryginałem.

GORĄCO POLECAM!

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwo a5

Komentarze

  1. Znam Sonety bardzo dobrze. Nie mam ulubionego, nie lubię każdego, czasami lubię otworzyć "książkę " na przypadkowym i przeczytać wybrany .. traktuję go czasami jak małą wróżbę na najbliższe dni. Wiem, że to głupie, ale sZekspir mnie inspiruję więc to taka mała zabawa :D

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nawiasem mówiąc sonety te są "sonetami angielskimi " wyróżniamy jeszcze klasyczną- włoską i francuską :D Ehh .. polski się do czegoś przydaje

      Usuń
    2. Dokładnie - sonet angielski właśnie rozpowszechnił Szekspir, złamał włoską i francucką konwencję. Chodziło bardziej o układ rymów, angielski różni się od włoskiego i znacznie trudniej dobrać jest rymy w układzie "abbaabba". Zmienił również układ z 4+4+3+3 i z 8+6 właśnie na 4+4+4+2.

      Usuń
  2. Mam zamiar nadrobić Szekspira w najbliższym czasie i szczerze mówiąc coraz bardziej nie mogę się doczekać...

    OdpowiedzUsuń
  3. Z sonetami mam przykre doświadczenie, ale niektóre bardzo przypadły mi do gustu. Jednak na dłuższą metę skupię się na dramatach :)
    Pozdrawiam, Donna

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam dawno temu i moze czas powrócić do nich :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio doszłam do wniosku, że poezja najlepiej przemawia do mnie w formie śpiewanej. Potrafię się rozczulać nad jej pięknej, kiedy usłyszę ją wyśpiewaną, a zupełnie do mnie nie przemawia w postaci napisanych choćby najwspanialszych wierszy. Natomiast tyle się nasłuchałam o artyzmie tłumacza, że muszę w końcu dopaść któryś z dramatów Szekspira, te idą mi nieporównanie lepiej, w jego tlumaczeniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w takim razie polecam niesamowitą interpretację sonetów w wykonaniu Sojki

      http://www.youtube.com/watch?v=S1_8zDx_YQc&playnext=1&list=PLBD20852EF8BD06AE&feature=results_main

      lub moją ulubioną interpretację w wykonaniu Janusza Radka

      http://www.youtube.com/watch?v=G2PqMl6K87Q

      wprawdzie w innym przekładzie, ale przesłanie zostało to samo :)

      Usuń
    2. No widzisz, nie chciałam tu urządzać koncertu życzeń, ale liczyłam na małą podpowiedź. I już mi się podoba (przesłuchałam Janusza Radka - bardzo go lubię i cenię). Dzięki

      Usuń
  6. Niestety nie dla mnie. Nie lubuję się w tego typu literaturze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Klasyka w najlepszym wydaniu :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Pamiętam, jak miałam lat naście (może z 15) i byłam ZAKOCHANA w dziełach Shakespeare'a. Tak więc rozumiem, co masz na myśli, mówiąc o orgazmie czytelniczym, znam to :) Dziś moje odczucia są już bardziej neutralne, ale przyznaję, że facet potrafił stworzyć dzieła chwytające za serce - jeśli oczywiście ktoś zadał sobie trudu, by je zrozumieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj potrafi ten factet tworzyć takie dzieła właśnie chwytające za serce :)

      Usuń

Prześlij komentarz

popularne posty