"Apetyt na Italię. VESPApaniała podróż kulinarna" Matthew Fort
Wydawnictwo: Pascal
rok wydania: 2012
liczba stron: 336
format:130x200 mm
oprawa:miękka
Mamma Mia! - można by krzyknąć, tak jak to wołał kucharz Bartolini z animacji dla dzieci "Porwanie Baltazara Gąbki". Ponieważ owa pozycja jest zaproszeniem, by posmakować Włoch i spojrzeć na nie w innym świetle, obalając pewne stereotypy.
Matthew Fort - Anglik od dziecka zakochany we Włoszech - jako dojrzały mężczyzna postanawiał spełnić swoje młodzieńcze marzenia. Wsiadł na swój skuter VESPĘ i z werwą dwudziestolatka chciał poczuć wiatr we włosach i słońce palące w plecy. Zaczął od najdalej wysuniętego na południe krańca Włoch, a skończył na Turynie. Poznanie tego pięknego i oszałamiającego kraju wiązało się z poczuciem wolności, przygody, potencjalnych osobistych odkryć, kulinarnych rozkoszy. Na włoskich drogach i bezdrożach od razu rzucał się w oczy i z pewnością nie można było go wziąć za Włocha. Przede wszystkim dlatego, że poruszał się w tempie około 50km/h co jak włoskie warunki - jest groteskowo statecznym tempem. Poza tym miał na sobie wytrzymałe brązowe buty, zielone sztruksy, zwykły T-shirt i kurtkę motocyklową i biały kask niczym hełm średniowiecznego rycerza. Nijak to się miało z wizerunkiem młodych Włochów przemieszczających się swoimi skuterami.
Przepyszna to książka. Autor wproawadza nas w tajniki włoskiej kuchni, pisze o pochodzeniu składników, sposobie przyrządzania oraz opisuje urocze i urokliwe zakątki. Odwiedza również większe miasta, jak Neapol czy Turyn. I jak wspomniałam już wcześniej Matthew Fort ma odwagę przełamać pewne stereotypy.
"Ulegamy złudzeniu, że dieta śródziemnomorska jest lekka i zdrowa i składa się głownie z warzyw, roślin strączkowych i oleju z oliwek, plus kilku grillowanych smakołyków tytułem uzupełnienia białek. W rzeczywistości kuchnia ta - ponieważ opiera się niedawnej a w wielu miejscach współczesnej kulturze wiejskiej - jest solida, treściwa, sycąca i obfita w węglowodany. Jeśli ktoś spędza cały dzień na polu, w prażącym słońcu, to ostatnią rzeczą, na którą będzie miał ochotę, jest talerz pomidorów z mozzarellą, po którym następuje pieczona sardynka z sałatą. Nie - będzie miał ochotę się napchać. I tak samo podczas uroczystości, będzie świętował zasobność swojej spiżarki, a nie jej szczupłość". [str.29]
Twierdzi również, że Włosi - w porównaniu z Wielką Brytanią - przegrywają jeśli chodzi o słodkości i mają ograniczone horyzonty deserowe. Brytyjczycy mają pełne bogactwo i różnorodność w tej dziedzinie - od musu owocowego fool do rolady z dżemem roly-poly, od biszkoptu z bitą śmietaną po syllabud, czyli bitej śmietany z winem, aż po kremy i custardy - przysmaki w formie sosu lub budyniu. A Włosi mają jedynie zabaglione, panna cottę, tiramisu i oczywiście lody. Akurat tu można by tu polemizować - osobiście bardzo lubię tiramisu.
Nie zmienia to faktu, że autor zabiera nas w cudowną, pachnącą podróż. Próbujemy diet regionalnych, nawet przepisów poszczególnych rodzin i oczywiście dań włoskich rozpowszechnionych na całym świecie, takich jak różnego rodzaju spaghetti, ravioli, pizza, pasty, czy risotto. Wszytko tu pachnie tymiankiem, jagnięcina emanuje siłą i zdrowiem właściwej naturalnej hodowli, wieprzowina jest subtelna i delikatna, sałaty kruche, a sery - od łagodnych w smaku przez lekko kwaśno-mleczny posmak, po ostre pecorino.
Po przeczytaniu, można rzec tylko jedno - Mniam!
Przepisów zmieszczonych w książce osobiście jeszcze nie sprawdziłam, ale na blogu u Zosi znajduje się jedna z potraw przyrządzona właśnie według przepisu z przewodnika. Polecam!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Pascal
brzmi doprawdy zachęcająco i do tego mą uwagę przykuwa już sama okładka :)
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco. Włochy coraz bardziej mnie interesują, ale ze względu na język i kulturę.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się sformułowanie: "groteskowo stateczne tempo" xDDD
OdpowiedzUsuńChętnie zajrzałabym do tej książki, z czystej ciekawości, bo nie mam jakiegoś specjalnego sentymentu do Włoch:)
Pozdrawiam serdecznie!
Uwielbiam włoską kuchnię, a na studiach dzielnie walczyłam z językiem (pamiętam, że skupiałam się na słownictwie związanym z zamawianiem potraw, a podczas nauki walczyłam z narastającym głodem :)) Przepyszne książki lubię i chętnie próbuję.
OdpowiedzUsuńUwielbiam kulturę, język i kuchnię słonecznej Italii.:)Książkę postaram się zdobyć i przeczytać:)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi smaku na tę książkę! Chętnie bliżej poznam włoską kuchnię, a i zestawienie jej z kuchnią brytyjską może okazać się ciekawe. :)
OdpowiedzUsuńSmakowicie brzmi:) Uwielbiam książki, gdzie główny bohater rzuca wszystko i jedzie spełnić swoje marzenia. Do tego Włochy to piękny kraj i przede wszystkim ciepły, a ja uwielbiam słońce:) Szkoda, że nie mogłam tam pojechać, ale może kiedyś:)
OdpowiedzUsuńChoć Włochy nie są moją miłością, to książki i filmy o tym kraju smakuję z przyjemnością, a ta faktycznie zapowiada się przepysznie...
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc Włochy niespecjalnie mnie jarają i jakoś nie mogę się przekonać do książek, które opiewają ten kraj. Ale może kiedyś trafię na taką lekturę, która zmieni moje podejście?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Na razie nie. Może kiedyś... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMimo, że Włochy nie są krajem który mnie interesuje, to jednak ta książka wydaje się być tak klimatyczna, że aż żal byłoby jej nie przeczytać!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie książki !
OdpowiedzUsuńZa klimatyczność za wszystko, zwłaszcza kiedy za oknem jest tak zimno mam wielka ochotę przenieść się do słonecznej Italii !
Pozdrawiam