"Empireum" tom I Waldemar Łysiak

Wydanie: Nobilis
Rok wydania: 2004
Wymiary: 170 x 240 
Oprawa: twarda
ISBN: 83-917612-3-1 




"Empireum" jest kontynuacją "Wyspy zaginionych skarbów", ponieważ bazę ilustracyjną stanowią fragmenty prywatnych zbiorów Autora (tutaj ponad 1100 ilustracji).

Pierwsza ilustracją w tomie I jest Matka Boska jako patronka całej edycji.
I stanowiła Ona przez wieki u Polaków ilustrację frontyspisową bardzo częstą. Patronka naszego rodu, gdzie katolicyzm był fundamentem, "tak jak Chrystianizm w ogóle był fundamentem, budulcem i spoiwem średniowiecznej tudzież nowożytnej Europy." [s. 6]

Pełny tytuł niniejszej książki to "Patriotyczne Empireum Bibliofilstwa, czyli przewodnik po terenach łowieckich Bibliofilandii tudzież sąsiednich mocarstw". I każdy wyraz tego tytułu jest uzasadniony i w pełnym wymiarze zapowiada treść obu tomów. Jednym z ostatnich bastionów patriotyzmu jest właśnie bibliofilstwo, a zbieranie drukowanych reliktów narodowych stanowi przede wszystkim kultywowanie tradycji ojczyźnianej, a każdy bibliofil zostaje "pielęgniarzem zanikającej cnoty miłowania Macierzy, prywatnym kustoszem cennych pieczęci plemiennego dorobku." [s.8]

Pozycja podzielona jest na 5 rozdziałów. W pierwszym Waldemar Łysiak podaje definicje, bibliofila, bibliofilstwa i bibliomaniaka, weryfikuje je oraz dowodzi, że wbrew licznym źródłom, pokazanie różnic między bibliofilem a bibliomaniakiem "jest głupsze niż dzielenie włosa na czworo - jest absurdem tout court." [s. 15] Każdy więc bibliofil ma coś z bibliomaniaka. Przywołuje też znakomity wiersz Juliana Tuwim "Zakochany bibliofil", gdzie mowa jest o tym, że erotyczna pasja bibliofilska może być silniejsza od łóżkowej. Łysiak twierdzi również, że prawdziwe bibliofilstwo jest nie tylko zamiłowaniem, ale też dziedziną naukową i wymaga ogromnej wiedzy interdyscyplinarnej: historycznej, artystycznej, bibliograficznej, rzemieślniczej, literackiej. I tudzież zgadzam się z Autorem, bo nie sztuka, idąc za "modą" kupić sobie na aukcji jakiś pierwodruk, a potem odłożyć go na półkę. Do tego potrzeba jeszcze wiedzy i pasji, choć  jest to hobby bardzo kosztowe.    

Drugi rozdział poświęcony jest oprawom oraz sztuce introligatorskiej. Łysiak podaje tu fachowe słownictwo oraz prezentuje piękne dawne oprawy na ilustracjach. Dech zapiera! Nie widziałam jeszcze takiej pozycji, gdzie w tak przepiękny sposób zostało to pokazane i opisane. "Introligatorstwo, jak każdy artystyczny kunszt, ma swoją długą historię, swoje nurty, swoje sekrety i emblematy, swoją bogatą terminologię branżową, różnorodność materiałową, specyfikę  warsztatową, i nawet zasługi w kształtowaniu potocznego języka." [s. 90] Jak się patrzy na oprawę niektórych książek,  to rzeczywiście można powiedzieć "oprawa artystyczna", a nawet małe dzieło sztuki.

W rozdziale III Pan Łysiak przypomina o dziale bibliofilstwa jakimi jest zbieractwo cymesików patriotycznych z XIX wieku, czyli między innymi książeczek wydawanych "dla dziatwy" po kryjomu w czasie zaborów. Aby w domowym zaciszu wychowanie patriotycznie nie umarło. A "pomocami naukowymi" były tu rozliczne bibeloty, panoplie, ikonografia przypominająca dzielnych przodków, a nawet gry planszowe nawiązujące do zwycięskich bitew Polaków. I tutaj Autor podkreśla ogromny wkład wszystkich mam, ciotek i babć, czyli kobiet, które krzewiły w cichych domostwach waleczny patriotyzm, "a 'kadra dydaktyczna' była równie sfeminizowana co dzisiejsza etatowa." [s. 141] Nie tylko zresztą Waldemar Łysiak zauważa wkład Polek, które stymulowały geny patriotyczne i uczyły bohaterskiej historii nieistniejącego już państwa oraz szczepiły głód wolności. "Wszyscy polscy rymotwórcy Romantyzmu bili piórami brawa współobywatelkom" [s. 142]

"O, nie zginęła jeszcze Ojczyzna, póki niewiasty tam czują;
Bo z ich serca płynie trucizna, która wrogowie się trują!"   Wincenty Pol

"One rozbudzały i zaszczepiły miłość ojczyzny w sercach synów"   F.Boberska 

Rozdział IV poświęca Łysiak rytuałom bibliofilstwa, jakim jest kolekcjonowanie, zbieranie pierwszych wydań głośnych dzieł. Autor w swojej kolekcji ma ogromny zbiór takich egzemplarzy. Choć, jak sam podkreśla, Jego szczytem marzeń i ukoronowaniem całego zbioru było zdobycie pierwodruku "Trenów" Jana Kochanowskiego z 1580 roku. Jednak pozostała kolekcja jest również imponująca i rzucająca na kolana.  Drugie wydanie "O obrotach sfer niebieskich" Kopernika (Bazylea 1566), świetnie zachowane z oryginalną skórzana oprawą; albo drugie wydanie "Dworzanina polskiego" Ł.Górnickiego (Kraków 1639), w pergaminowej oprawie z epoki; równie unikatowa jest też kolekcja, którą Łysiak zbierał dla swojej córki - literatura dziewczęca doby międzywojnia lub "młodzieżówki" - pokaźna kolekcja wydań "Ostatniego Mohikanina" i "Przypadków Robinsona Krusoe". Następnie Autor pisze o książkach łajdackich, za jakie uważa "Kapitał" Marksa i "Protokoły Mędrców Syjonu" oraz o miłym dla serca Autora "piłsudczanach", czyli wszystkiego co ma związek z Marszałkiem, np. wyśmienita kolekcja  karykatur.

W piątym rozdziale zdradza tajemnice nobilitomanii, czyli herbomanii. Herby, herbarze też są elementem polskiej kultury. Nawiązuje tu do historii, genealogii. Choć jak sam pisze, że zbieranie herbów nie jest jego hobby. "Łowię tutaj tylko rzeczy ślicznie oprawione 'introligatorsko' (ręcznie) lub 'wydawniczo' (maszynowo), w idealnych stanach, i rzeczy bardzo rzadkie, zwłaszcza pośród 'herbarzy kolorowych' (z herbami chromolitografowanymi lub akwarelowymi)." [s.314]

Wielu Łysiakowi zarzuca megalomanię, że popisuje się erudycją oraz to, że prezentuje swe poglądy polityczne, historiozoficzne rozważania i przeplata osobistymi impresjami. Gdybym ja miała choć 1/10 (chyba nawet 1/100) tego co uzbierał Pan Łysiak, też bym pękała z dumy i chciałabym to pokazać całemu światu. A co do poglądów politycznych, to boli to pewnie tych, którzy nie do końca mają czyste sumienie, dlatego w taki sposób tylko potrafią atakować. A erudycja Autora jest tu raczej zaletą, a nie wadą. Erudycja, ogromna wiedza, podszyta dodatkowo dawką humoru i ironią oraz ta interdyscyplinarność - za to uwielbiam Pana Łysiaka.

I dzięki Bogu istnieją w Polsce jeszcze takie Wydawnictwa, jak Nobilis, które nie liczą tylko na zysk, na największą liczbę sprzedanych egzemplarzy, a wręcz są w stanie włożyć grube pieniądze, a nawet dołożyć do tego, aby wyszyła tak unikatowa pozycja. Jedyna w swoim  rodzaju. Swoisty ewenement.

"Empireum" uczy patriotyzmu przez reklamę wszelkich gałęzi bibliofilstwa (od zbierania starodruków i szychów, do zbierania książki dziecięcej i pocztówki patriotycznej) (...) Co może gniewać bibliofila ortodoksyjnego (...) Zresztą nie dla niego pisałem "Empireum", lecz głównie dla aspirantów - dla kandydatów na bibliofilów i dla początkujących. Niech się rozsmakują." [s. 8] I udało się Panie Łysiak! U mnie rozbudził Pan zapał i obudził uśpioną pasję do malarstwa.  Rozsmakowałam się, a teraz delektuję się tym smakiem.

Komentarze

  1. No nie, ja tego nie mam! I nie mogę przeczytać. Po Twojej recenzji ceny na allegro jeszcze się podwoją. Coś ty narobiła?
    Wygląda na to, że książka piękna nie tylko z powodu szaty graficznej, ale i treści. Pasuje jak ulał do Twojego nicka - stąd ci on? A "erotyczna pasja bibliofilska" pokonała mnie (ja też całuję książki, jeśli długo na nie poluję; też z nimi jestem w łóżku - no jakże tak można!).
    I poważnie - Łysiak dla mnie wielkim Pisarzem i Patriotą jest. Niech się chwali, jeśli ma czym. A ma. Trudno dziś o taką erudycję, gdy wielu myśli, że pisać każdy może. Dzięki Bogu, że książki są wydawane, czytane, chociaż reklamy w mediach brak. Bardzo, baaaardzo chcę te tomy przeczytać. Napiszę wtedy o swoich wrażeniach. Ale już jestem zakochana!:)))
    Dzięki za włączenie w obieg czytelniczy tej wspaniałej książki:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, masz rację - mój nick jest właśnie z tej książki, chociaż do bibliofila bardzo mi daleko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja także ogromnie cenię pana Łysiaka za erudycję i pasję i wierność swoim przekonaniom. Nie znam tak dobrze jak Ty twórczości pana Waldemara, ale wszystkie przeczytanie przeze mnie książki (MW, Stulecie kłamców,Cena i Szachista) bardzo mi się podobały. A teraz zamarzyło mi się przeczytanie malarstwa białego człowieka. Przed zaplanowaną wycieczką intryguje również Francuska ścieżka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ataki na erudycję mogą byc li i jedynie wynikiem kompleksów. O innych argumentach przeciw WŁ juz nie wspomnę:).
    Niestety jeśli chodzi o bliofilstwo i zbieractwo jestem całkowity, abnegatem, ale może wszystki jeszcze przede mną:).

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa książka, nie z takich, które zapomina sie zaraz po przeczytaniu

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nie przekonałam się do Łysiaka, mimo, że mój Tato bardzo sobie chwali :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

popularne posty