"Człowiek, który pokochał Yngvego" Tore Renberg
Wydawnictwo: Akcent
Wydanie: 2011
tłum.: Katarzyna Tunkiel
liczba stron: 360
oprawa: miękka, skrzydełka
ISBN: 978-83-62180-31-8 Czy pamiętacie seriale "Miasteczko Twin Peaks", "Przyjaciele", czy "Ostry dyżur"? Kto słuchał muzyki z walkmanów? Kto pamięta utwór "Smells Like Teen Spirit" Kurta Cobaina? Jeśli przy tym na czyjeś twarzy pojawi się uśmiech, to oznacza, że jesteście pokoleniem, którego "naście" lat przypadało na początek lat dziewięćdziesiątych.
Rok 1990, nie ma Unii Europejskiej, istnieje jeszcze ZSRR, nikt nie słyszał o ludobójstwie na Bałkanach, nikt o wojnie w Zatoce Perskiej. Internet jest tylko teorią, nikt nie wysyła e-maili, sms-ów (bo nie ma telefonów komórkowych), komputer służy tylko do grania, istnieją płyty winylowe, a nikomu się nawet nie śni o wypalaniu własnych płyt kompaktowych.
W roku 1990 Jarle Klepp ma 17 lat i uczy się w małym mieście w zachodniej Norwegii. Lubi wyróżniać się z tłumu. Jest dość arogancki, wydaje mu się, że pozjadał wszelkie rozumy i uważa prawie wszystkich swoich rówieśników za niedorozwiniętych i niedoinformowanych debili. Razem ze swoim najlepszym przyjcielem - Helge i ukochaną dziewczyną Katrine dyskutują o sytuacji politycznej i społecznej. Tak samo nienawidzą komercjalizmu, popularnej muzyki i kapitalizmu. O pogodzie rozmawiją tylko w kontekście konsekwencji dla środowiska. Ponadto z Helgem gra w kapeli punkowej, chodzi w czarnym płaszczu i arafatce. Wszystkie weekendy spędza podobnie: koncert w pubie, z dużą ilością alkoholu, potem jakaś impreza domowa, zakończona seksem z Katrine.
Wszystko się zmienia, gdy w jego szkole pojawia się nowy uczeń, Yngve - roztargniony marzyciel lubiący słuchać popu, grać w tenisa i czytać o starożytnym Egipcie. Jarle ze zdumieniem odkrywa, że nie może przestać o nim myśleć. Pojawia się dziwna fascynacja, która powoduje, że okłamuje on przyjaciela i dziewczynę, ponieważ zaczyna czuć, że jego dotychczasowe życie nie jest tym, czego pragnął.
Z dużym sentymentem czytałam tę książkę. Wprawdzie w roku 1990 miałam 10 lat, ale bardzo dobrze pamiętam klimat tamtych lat. Pamiętam swojego walkmena (miałam jako pierwsza w klasie), wtedy to "uznanie" wśród rówieśników było bezcenne. Czasy zmieniają się bardzo szybko, technologia ciągle "gna" do przodu. Nikomu w latach dziewięćdziesiątych nie śniło o mobilnym internecie, aparatach cyfrowych, portale społecznościowe to był science fiction, a pamiętniki (dziś już blogi o wszelakiej tematyce) pisało się do szuflady. Trudno też to pojąć, że różnica paru lat (czasami nawet trzech czy pięciu) powoduje konflikt pokoleń i niezrozumienie.
"Ja byłem za młody na punk, ale za stary na deskorolkę i branie prochów na dyskotece. Podczas gdy Rune z innymi dzieciakami z rocznika '74 w 1994 jeździł od jednej do drugiej hali fabrycznej, wcinał pigułki i tańczył techno, ja i moi kumple urodzeni w 1972 nadal piliśmy piwo, popalając czasem jakieś zioło, tak samo jak pod koniec lat osiemdziesiątych, gdy zaczynaliśmy imprezować." [ str. 252]
"Człowiek, który pokochał Yngvego" to niesamowita historia o dojrzewaniu młodego buntownika do miłości i odpowiedzialności. Trochę zabawna, trochę dramatyczna, bardzo porywająca i przepełniona sentymentem.
A jeśli ktoś chce poczuć klimat lat dziewięćdziesiątych...
Kto to pamięta? Czyje to klimaty?
A jeśli ktoś chce poczuć klimat lat dziewięćdziesiątych...
Kto to pamięta? Czyje to klimaty?

Piękna pierwsza połowa lat 90tych. To były czasy. Ta książka świetnie je przypomina. :) Miło ją wspominam. :)
OdpowiedzUsuńja w 1990 roku miałam 3 lata, ale i tak książka wydaje mi się warta przeczytania :)
OdpowiedzUsuńMi również bardzo miło i przyjemnie czytało się tą powieść. Sama niegdyś byłam ogromną fanką Nirvany, wiesz? I choć lat 90 nie poznałam zbytnio na własnej skórze, to ta książka i jej klimat bardzo mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, polecam Ci film, który został nakręcony na podstawie tej powieści. Jest naprawdę warty obejrzenia ;)
Pozdrawiam Cię ciepło,
Ala
Bardzo czekałam na jakąś recenzję książki Renberga. Mam na nią ochotę juz od dłuższego czasu, ale niestety nie mogłam spotkać żadnej recenzji tej książki. Twoja jest pierwsza i cieszę się bardzo, że tak pozytywna:) Ja w 1990 roku miałam 6 lat, ale moje wspomnienia z lat 90'tych są nadal żywe! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńW roku 1990 r. nie byłam już nastolatką :(. Doskonale natomiast pamiętam serial "Miasteczko Twin Peaks". Uwielbiałam klimat tego filmu, a muzyki słucham do dziś. Pewne gusty i upodobania szybko przemijają, a inne są ponadczasowe i niezmienne. Moim zdaniem o wartości "dzieła" świadczy to,czy przetrwa próbę czasu. Jednak mimo, iż lata 90 trudno byłoby nazwać latami mojej młodości to z sentymentem wracam pamięcią do tych czasów. Myślę, że książeczka mogłaby mnie zainteresować, jako pochwała indywidualizmu, pewnego rodzaju pójścia pod prąd, no i odwagi w wierności swoim wyborom. Tak przynajmniej odczytałam recenzję. :)
OdpowiedzUsuńJa w 1990 roku miałem parenaście lat i przechodziłęm lata dziecięcego buntu, nie rozumiejąc dlaczego jesteśmy tacy biedni. Ale te czasy wspominam miło, wtedy inaczej się żyło.
OdpowiedzUsuńW 1990 byłam już nastolatką i pamiętam tamte klimaty :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie muszę przeczytać:). Ja 1990roku miałam 5 lat, więc był to sam środek okresu dzieciństwa:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Jeszcze mała prywata- jakbyś mogła mi na maila podpowiedzieć, jak wstawiasz filmik. Jak umiem tylko linki wstawiać :(
OdpowiedzUsuńAlu - chętnie obejrzę film :)
OdpowiedzUsuńGuciamal - plik filmowy wstawia się w opcji "wstaw film video" za opcją 'link' i 'wstaw obraz'. Wybierasz wtedy adres z youtube lub z czego innego i dodajesz. Pozdrawiam :)
Lata dziewięćdziesiąte? Przecież to było wczoraj! Prawie nic się nie zmieniło. No, może trochę technika, ale ludzie i problemy - jak widać - nic a nic. Wciąż tak samo.:)
OdpowiedzUsuńDla mnie to były czasy, kiedy miałam kilkanaście lat...chętnie powspominam z nostalgią przy tej lekturze:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzytam, i jestem ciekawa, jak rozwinie sie ta dziwna fascynacja. Wiekowo stoję gdzieś pomiędzy Tobą a autorem książki. Nirvana tak, arafatki też (człowiek młody to głupi), cale szczęście nikt z mojego liceum nie bawił się w lewactwo. Po "upadku" komuny byliśmy jeszcze uodpornieni.
OdpowiedzUsuń