„Życie, piękna katastrofa” Jon Kabat-Zinn

Wydawnictwo: Czarna Owca
data wydania: 14 sierpnia 2013
tłumaczenie: Dariusz Ćwiklak
tytuł oryginału: Full Catastrophe Living
oprawa: broszurowa
liczba stron: 592







W filmie Nikosa Kazantzakisa "Grek Zorba" pojawia się pewien dialog. Młody towarzysz Zorby pyta go w pewnej chwili: "Zorba byłeś kiedyś żonaty?". Na to Zorba odpowiada: "A czyż nie jestem mężczyzną? Oczywiście, że byłem żonaty. Żona, dom, dzieci, wszystko... pełna katastrofa". I to wcale nie było narzekanie, że małżeństwo i dzieci to katastrofa. Zorba w tej odpowiedzi zawarł szacunek dla bogactwa życia i nieuchronności wszystkich jego dylematów, żalów, tragedii i ironii. "Tańczy" w wichrze pełnej katastrofy, celebruje życie, śmieje się z siebie, nawet w obliczu osobistego upadku i porażki. Dzięki temu nigdy nie jest zbyt długo przybity, nie pokona go ani świat, ani jego własna bezmyślność. Dla niego zmierzenie się z pełną katastrofą oznacza odnalezienie i pogodzenie się z tym, co w nas samych najbardziej ludzkie.

Katastrofa przecież nie oznacza tragedii. Mimo, że składają się na nią kryzysy, załamania i drobiazgi, które się nam nie układają. To raczej smutna potęga naszych życiowych doświadczeń. Życie wciąż płynie i wszystko, co wydaje nam się stałe, jest jedynie tymczasowe i wciąż się zmienia. Mowa tu o naszych ideach, opiniach, związkach, posadach, majątku, ciałach, o wszystkim.  W tej książce będziemy się uczyć i ćwiczyć sztukę akceptacji pełnej katastrofy. Będziemy to robić po to, by życiowe burze, zamiast zniszczyć czy ograbić z sił i nadziei, wzmocniły nas i nauczyły czegoś o życiu, rozwoju i zdrowieniu w świecie pełnym tymczasowości przemian, a czasami wielkiego bólu. [str.31] I tak w istocie jest, sedno tkwi tu w zrozumieniu jednego - czynniki umysłowe i emocjonalne, czyli sposób, w jaki myślimy i zachowujemy się, mogą mieć znaczący wpływ - dobry lub zły - na nasze zdrowie fizyczne i na naszą zdolność do uporania się z chorobą czy obrażeniami.

„Carpe diem” – to motto wielu ludzi, taka pseudosentencja, której sami do końca nie rozumieją. Chwytaj dzień, żyj dniem, żyj chwilą. W życiu wcale nie chodzi o to, aby żyć chwilą, tylko żyć w danej chwili. „Carpe diem" – ma więc wydźwięk hedonistyczny i bynajmniej nie oddaje sensu życia.  Sedno tkwi w tym, aby odnaleźć sposob, jak można wsłuchać się we własne ciało i umysł, by bardziej zaufać własnemu doświadczeniu. Uwierzyć w to, że można żyć, patrzeć na problemy, zaakceptować pełną katastrofę i sprawić, że życie będzie bardziej radosne i bogate. Aby wykorzystywać każdą chwilę, nawet jeśli jest to chwila bólu, smutku, rozpaczy czy strachu. To „wykorzystywanie chwil” to przede wszystkim regularna, pełna praktyka świadomego przeżywania każdej chwili, czyli „uważna obecność”, pełne „posiadanie” każdej chwili życia, dobrej, złej, pieknej czy brzydkiej. To właśnie istota życia z pełną katastrofą. Takie pielęgnowanie uważnej obecności nazywanie jest istotą medytacji buddyjskiej. Jednak nie trzeba wyznawać buddyzmu, aby pewne elementy wprowadzić do swojego życia, gdyż istota medytacji jest uniwersalna. Jest również niezależna od ideologii, ta uważna obecność jest potężną siłą umożliwiającą zrozumienie siebie i zdrowienie. Tak przynajmniej twierdzi autor.

Całą pozycję czyta się bardzo przyjemnie, choć chwila nieuwagi i ma się wrażenie, że już się o tym czytało lub słyszało. Najwartościowszym dla mnie był rozdział na temat rodzajów stresu, na czym on polega i jaką ma wartość świadome przezywanie stresujących sytuacji, po to, byśmy mogli skuteczniej sobie w nich radzić. Na koniec autor zmieszcza dodatki – kalendarzyk świadomości przyjemnych i nieprzyjemnych zdarzeń oraz kalendarzyk świadomości trudnych i stresujących rozmów. Proponuje na początek, aby świadomie przeżyć jedno przyjemne zdarzenie, a potem zapisywać jak reagowało nasze ciało, jakie nastroje nam towarzyszyły, jakie myśli były z nami, gdy to opisywaliśmy. To oczywiście tylko przykład ćwiczenia, ale pomysł spodobał mi się bardzo. Cała książka może być swoistą terapią. Na pewno pokazuje inny sposób patrzenia na siebie, na własne życie, na sukcesy i porażki. To zaproszenie w podróż do samorozwoju oraz odkrywania wewnętrznych sił do zdrowienia i radzenia sobie z pełną katastrofą. Teorię mam więc opanowaną, teraz zajmę się praktyką.  


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarna Owca  



Komentarze

  1. Czytałam . I mimo objętości, nadzwyczaj szybko i z zaciekawieniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy temat książki. I bardzo interesująco napisana recenzja. Nie jestem jednak do poradników przekonana. Kiedyś po nie chętnie sięgałam. Ale jak ostatnio - po wielu poleceniach - zaczęłam czytać "Sekret", szybko książkę sobie odpuściłam, bo - przynajmniej początkowo - brzmiało nieco heretycznie i zbyt "nawiedzona" w stylu się wydawała.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

popularne posty