"Kamieniarz" Camilla Läckberg
Wydawnictwo: Czarna Owca
wydanie: audiobook / 2012
czyta: Marcin Perchuć
wydanie: audiobook / 2012
czyta: Marcin Perchuć
Mam wrażenie, że autorzy skandynawskich kryminałów
prześcigają się w coraz to okrutniejszych sposobach na morderstwo. Jakże zimni,
znieczuleni i sadystyczni muszą być Szwedzi, by wymyślać tak makabryczne
historie. Mam właściwie nadzieję, że są one wymyślone i na potrzeby marketingowe
zgodnie z hasłem - im więcej okrucieństwa, tym większy bestseller - wszystkie
fabuły skandynawskich pisarzy powstały tylko w ich wyobraźni. Ojciec, który
gwałci córkę na oczach syna, aby ten "przyuczał" się do zawodu; matka, która zimną
krwią zabija swoich czteroletnich synów, bo zagrażali jej "wolności"; kobieta,
która podtruwa swoich mężów arszenikiem - oto plejada postaci z kraju beztroskiej Pippi Langstrump. Nie inaczej jest w powieści Camilli Läckberg, szwedzkiej pisarki uznanej za
mistrzynię skandynawskiego kryminału. Miliony sprzedanych egzemplarzy - takie to hasła promocyjne widnieją na okładkach. Czym więc zachwycają się te miliony?
Fabuła, jak na rasowy kryminał przystało, zaczyna się oczywista od trupa. Tutaj mamy trupa dziecka - konkretnie siedmioletniej dziewczynki-Sary. Pierwsze okrucieństwo mamy więc za sobą. Podczas sekcji zwłok w płucach Sary wykryto słodką wodę i ślady mydła. Ktoś utopił małą w wannie i wrzucił zwłoki do morza. (Drugie okrucieństwo-nie był to wypadek, tylko zabójstwo z premedytacją). Tu zaczyna się śledztwo prowadzone przez Patrika Hedströma i jego kolegów z komisariatu policji w Tanumshede. Czyli mamy błyskotliwego policjanta, który będzie wykorzystywał wszystkie swoje predyspozycje i umiejętności, aby rozwikłać sprawę. A z racji tego, że jesteśmy w Skandynawii musi pojawić się również inny typ bohatera - pedofil. O taki wątek pani Camilla też zadbała. A żeby nie być posądzoną o stronnicze taktowanie bohaterów, że to mężczyźni są tylko źli - mamy i famme fatale. Owa kobieta to Agnes. Jest ona rozpuszczona i zepsuta do szpiku kości, kieruje się tylko własnym wygodnictwem, zaspokajaniem potrzeb (tych cielesnych i tych materialnych), ma także poczuciem, że ona jest pępkiem świata, a wszyscy ludzie wokół niej są niewdzięczni i oczywiście nie dopuszcza do tego, aby ktokolwiek potraktował ją nie po jej myśli. Oschłość i wyrachowanie w skandynawskim wydaniu.
Czytając o tym wszystkim miałam poczucie, że całe zło świata, wszelkie zaburzenia, wypaczenia, wykolejenia i najbardziej brutalni mordercy zamieszkali na szwedzkiej prowincji. Bezwzględność oprawców, sadystyczne skłonności, przemoc seksualna i fanatyzm religijny też do tego można dodać. I kolejna książka z wtrętami z przeszłości. Równolegle toczy się wątek sprzed 60 lat, który - tu zaskoczenia nie będzie - wątek ten jest powiązany z wydarzeniami, które miały miejsce ówcześnie. Tak jakby autorka chciała usprawiedliwić motywy działania bohaterów, że niby traumatyczne dzieciństwo, odrzucenie lub wpływ innych osób było powodem fobii i odchyleń. Mało tego, autorka próbuje robić wtręty dydaktyczne, np. opisując wszystkie objawy, przyczyny i diagnozę choroby Aspergera. Dodatkowo zakończenie, jak dla mnie, za bardzo „wyjaśnione”. „Wyjaśnione” w tym sensie, że wszystkie furtki pani Camilla pozamykała, dokładnie analizując przyczyny działania każdego z bohaterów.
Okrutnie potraktowałam panią Camillę – w sumie to spędziłam z nią cztery wieczory. Sprawiła, że chciałam jak najszybciej poznać historię do końca. Nasuwa mi się (tu wpływ pana Łysiaka), aby nazwać taką literaturę „popularną”, „tandetną”, „dla ludu” – skoro czytają ją miliony. Ot, takie "czytadło", które czyta się szybko, z zapartym tchem, momentami w napięciu, ale czy coś poza tym, raczej nie. Dziś już o tej historii zapomniałam. Nie zmienia to faktu, że skandynawskie kryminały są idealne jako przerywniki albo na leżaczek na plażę, gdzie nie chce się myśleć o niczym innym, jak tylko o złapaniu kolejnego fikcyjnego mordercy.
Fabuła, jak na rasowy kryminał przystało, zaczyna się oczywista od trupa. Tutaj mamy trupa dziecka - konkretnie siedmioletniej dziewczynki-Sary. Pierwsze okrucieństwo mamy więc za sobą. Podczas sekcji zwłok w płucach Sary wykryto słodką wodę i ślady mydła. Ktoś utopił małą w wannie i wrzucił zwłoki do morza. (Drugie okrucieństwo-nie był to wypadek, tylko zabójstwo z premedytacją). Tu zaczyna się śledztwo prowadzone przez Patrika Hedströma i jego kolegów z komisariatu policji w Tanumshede. Czyli mamy błyskotliwego policjanta, który będzie wykorzystywał wszystkie swoje predyspozycje i umiejętności, aby rozwikłać sprawę. A z racji tego, że jesteśmy w Skandynawii musi pojawić się również inny typ bohatera - pedofil. O taki wątek pani Camilla też zadbała. A żeby nie być posądzoną o stronnicze taktowanie bohaterów, że to mężczyźni są tylko źli - mamy i famme fatale. Owa kobieta to Agnes. Jest ona rozpuszczona i zepsuta do szpiku kości, kieruje się tylko własnym wygodnictwem, zaspokajaniem potrzeb (tych cielesnych i tych materialnych), ma także poczuciem, że ona jest pępkiem świata, a wszyscy ludzie wokół niej są niewdzięczni i oczywiście nie dopuszcza do tego, aby ktokolwiek potraktował ją nie po jej myśli. Oschłość i wyrachowanie w skandynawskim wydaniu.
Czytając o tym wszystkim miałam poczucie, że całe zło świata, wszelkie zaburzenia, wypaczenia, wykolejenia i najbardziej brutalni mordercy zamieszkali na szwedzkiej prowincji. Bezwzględność oprawców, sadystyczne skłonności, przemoc seksualna i fanatyzm religijny też do tego można dodać. I kolejna książka z wtrętami z przeszłości. Równolegle toczy się wątek sprzed 60 lat, który - tu zaskoczenia nie będzie - wątek ten jest powiązany z wydarzeniami, które miały miejsce ówcześnie. Tak jakby autorka chciała usprawiedliwić motywy działania bohaterów, że niby traumatyczne dzieciństwo, odrzucenie lub wpływ innych osób było powodem fobii i odchyleń. Mało tego, autorka próbuje robić wtręty dydaktyczne, np. opisując wszystkie objawy, przyczyny i diagnozę choroby Aspergera. Dodatkowo zakończenie, jak dla mnie, za bardzo „wyjaśnione”. „Wyjaśnione” w tym sensie, że wszystkie furtki pani Camilla pozamykała, dokładnie analizując przyczyny działania każdego z bohaterów.
Okrutnie potraktowałam panią Camillę – w sumie to spędziłam z nią cztery wieczory. Sprawiła, że chciałam jak najszybciej poznać historię do końca. Nasuwa mi się (tu wpływ pana Łysiaka), aby nazwać taką literaturę „popularną”, „tandetną”, „dla ludu” – skoro czytają ją miliony. Ot, takie "czytadło", które czyta się szybko, z zapartym tchem, momentami w napięciu, ale czy coś poza tym, raczej nie. Dziś już o tej historii zapomniałam. Nie zmienia to faktu, że skandynawskie kryminały są idealne jako przerywniki albo na leżaczek na plażę, gdzie nie chce się myśleć o niczym innym, jak tylko o złapaniu kolejnego fikcyjnego mordercy.
Trudno się nie zgodzić z Twoimi odczuciami - podoba mi się Twoje podejście; niedługo na kartach książki przestanie nas szokować cokolwiek!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Właśnie - trochę mnie to przeraża, że tak zacerają się granice!
UsuńMam ją w planach ale nie wiem co o niej myśleć... i nie wiem kiedy się w końcu za nią zabiorę.
OdpowiedzUsuńLubię kryminały za to, że dostarczają mi dawki napięcia podczas czytania, ale to właśnie kryminały nie zostają na długo w mojej głowie. Cały czas czytam mieszane odczucia co do Lackberg i w końcu będę musiała się sama przekonać, ale niech jeszcze poczeka.:>
OdpowiedzUsuńKsiążki autorki cały czas przede mną. Zbierają jednak pozytywne recenzje, zatem w swoim czasie nadrobię zaległości i postaram się przeczytać którąś z książek jej autorstwa :)
OdpowiedzUsuńTwórczość tej autorki mam w planach :)
OdpowiedzUsuńZa audiobook podziekuje, ale ksiazka chetnie wkrotce przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Chyba mam tę książkę na półce, gdyż po całkiem udanych "Ofierze losu" i "Niemieckim bękarcie" postanowiłam sięgnąć po wcześniejsze książki pani Lackberg, które podobno są nieco słabsze niż te dwie które wymieniłam.
OdpowiedzUsuńWśród skandynawskich autorów jest ogromna konkurencja i żeby się przebić trzeba wymyślić coś niestandardowego i stąd chyba te okropieństwa.
Czytałam kiedyś o skandynawskim sposobie wychowywania dzieci. O tym, że nie uraczymy tam ekspresji emocji, uczuc. Wszystko to, co my uzewnętrzniamy natychmiast, czyli: złośc, radośc, gniew -oni tłumią. Byc może kilkuletnie, kilkunastoletnie tłumienie emocji jest dla psychiki zbyt dużym obciążeniem i konsekwencją są najkrwawsze morderstwa, o jakich słyszałam i z jakimi przyszło mi się zapoznac właśnie w literaturze szwedzkiej i norweskiej.
OdpowiedzUsuńP.S. Najbardziej zdziwił mnie fakt, że mieszkańcom Skandynawii nie przyjdzie nawet do głowy, by podnosic głos na urzędnika, czy lekarza, by przywołac ich do porządku, jeśli nie wywiązują się ze swoich obowiązków należycie. W Polsce byłoby to nie do pomyślenia :)U nas właśnie krzykiem upominamy się praw :)
Jestem wielką fanką Camilli Lackberg. To prawda, że jej książki sa raczej lekkie, choć to kryminały. Jednak nie można im odmówić ciekawej i logicznie rozrysowanej fabuły oraz interesująco nakreślonych postaci.
OdpowiedzUsuń