„Będziesz na to patrzył” Magda Rem
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: 3 lipca 2018r.
oprawa: miękka
format: 125 mm x 195 mm
liczba stron: 408
Początkiem
koszmaru jest anonimowy list: "Będziesz na to patrzył!”. Większość ludzi
zignorowałaby taki przekaz. Kto zwraca uwagę na zadrukowaną amatorsko karteczkę
w czerwonej kopercie. Tak też zrobił główny bohater książki – Marek Barcz,
szanowany kardiolog, a prywatnie mąż i ojciec 14-letniej Marty. Niemniej jednak nutka niepewności została
zasiana. Marek zaczyna się zastanawiać,
czy to był jakoś głupi żart, pomyłka, czy też ktoś wziął siebie jego za cel. Szybko jednak skupia się na codziennych sprawach do momentu, gdy z domu znika kot. Po kilkunastu godzinach Baltazar zostaje podrzucony do ogrodu. Jego ciało jest zmasakrowane, a w brzuchu ktoś zaszył kolejną wiadomość: "Będziesz na to patrzył!”. I tak zaczyna się nierówna gra, gdzie stawką może być życie bliskich Markowi osób. Jego szczęśliwa i bezpieczna codzienność zamienia się w koszmar. Skąd pojawiło się zagrożenie? Kto go nęka? Jak daleko się posunie? Marek zaczyna analizować swoje życie. Wyszukuje osoby, które - według niego - mógł skrzywdzić. Byłe kochanki, ich mężów, kolegów ze szkoły, rozczarowanych pacjentów... i choć jego lista początkowo jest długa, Marek powoli wyklucza z niej większość osób. Tymczasem sadystyczny prześladowca posuwa się do bardziej okrutniejszych metod niż zabicie kota.
Jestem zaskoczona powieścią. Motyw niby oklepany - sporo filmów i książek taką tematykę podejmuje. O psychopatach, którzy dręczą swoje ofiary. Tutaj jednak mamy polskich bohaterów, co pozwala na lepsze wyobrażenie sobie realiów. Czyta się to wszystko bardzo szybko, historia pochłania. Czytelnik kibicuje bohaterowi, ale autorka nie szczędzi scen krwawych i traumatycznych. Można by przyczepić się pewnych niedociągnięć - zbyt oczywistego i płytkiego zakończenia lub braku wyraźnego punktu kulminacyjnego, ale... Jestem pod wrażeniem stylu i sposobu, w jaki pisarka potrafiła zbudować napięcie.
Thriller Magdy Rem to bardzo miłe zaskoczenie w zalewie kryminałów i powieści z dreszczykiem, które potrafią intrygować tylko we fragmentach. Poza tym książka jest swoistą przestrogą. Myślę, że po jej lekturze niektórzy czytelnicy zrobią sobie rachunek sumienia. Być może przypomną sobie dawne znajomości, nielubianych kolegów, relacje koleżeńskie. I może ktoś stwierdzi, że znalazłby się osoby, którym kiedyś wyrządziliśmy świadomie (lub nieświadomie) krzywdę. To ostanie ciężko będzie stwierdzić. Trudno mieć świadomość takich sytuacji, które dla kogoś mógłby stać się kamyczkiem, który poruszy lawinę nieszczęśliwych wydarzeń.
Komentarze
Prześlij komentarz