„W cudzym domu” Hanna Cygler
wydawnictwo: Rebis
data wydania: 05.02.2013r.
oprawa: miękkka ze skrzydełkami
liczba stron: 336
Zosia Knyszewska - inna bohaterka
książek Hanny Cygler - wzbudziła moja dużą sympatię. Dlatego oczekiwania co do najnowszej
powieści tej autorki miałam ogromne.
Tym razem musimy się przenieść do
wieku XIX, dokładnie do jego schyłku. Poznajemy Joachima Hallmana i Luizę
Sokołowską. Ten pierwszy ucieka z Gdańska, z rodzinnego domu, po tym jak się
dowiedział, że matka chce zaplanować mu małżeństwo. Ta druga, czyli Luiza
również pada ofiarą spisku rodzinnego, a despotyczna matka wyszukuje jej męża. Jest trochę w gorszej sytuacji z racji tego,
że mieszaka w Paryżu, no i jest kobietą. A kobietom nie było lekko w tamtych
czasach. Wielka determinacja powoduje to, że Luiza wsiada w pociąg i tym samym
skazuje się na wygnanie. Pragnie odszukać ojca, który mieszka w Polsce. I tak
los oboje bohaterów rzuca do Warszawy. Tam pojawi się wysłannik carski, radca
Szuszkin, który będzie miał wpływ na dalsze losy obojga bohaterów.
Dalej o fabule nie ma sensu
pisać, to tak jakby zdradzać ostatnie wątku w serialach. Pojawiają się tu i
zdrady, i wielkie namiętności, konspiracja miesza się poczuciem tożsamości
narodowej, jak i donosami na Polaków. Luiza i Joachim uwikłają się w dość skomplikowane układy. Warto tu wspomnieć o konstrukcji powieści. Jest ona bowiem
nietuzinkowa. Wydarzenia nie rozgrywają się chronologiczne. Czytelnik jest
nieustannie przenoszony, z Gdańska do Paryża, z Paryża do Warszawy i na Syberię. A z kart przelewają się ciągłe spiski, intrygi, miłość
i namiętność, a prawdziwi przyjaciele mieszają się z i fałszywym.
Książka zaliczana jest do
powieści historycznej, jednak według mnie, mało tu historii. To, że akcja
dzieje się podczas zaborów i że mamy tam echa powstania styczniowego, wcale nie świadczy
o tym, że został tu oddany rys histeryczny. Jest tu go jak na
lekarstwo. Zaliczyłabym ją jako romans z elementami powieści obyczajowej, takie
tam perypetie miłosne XIX-wiecznych panienek, które – co trzeba za smutkiem przyznać
– zbyt wygórowanych ambicji to nie miały. Byle dobrze wyjść za mąż i osiąść w
jakimś spokojnym dworku, z dala od wszelkich problemów ówczesnego świata. Ale
cóż, takie były czasy…
Ten słaby rys historyczny w
książce to jedyny mój zarzut. Całą powieść dość szybko się czyta, napisana jest
prostym językiem, bez zbytniego wgłębiania się w psychikę bohaterek. Intrygi i
perypetie miłosne mogą wciągnąć, w taki w sposób, że książkę można przeczytać w
jeden wieczór. Jestem przekonana, a czytając inne recenzje, to jestem pewna, że
historia Luizy i Joachima znajdzie mnóstwo zwolenniczek i wiele kobiet będzie
czytać ją z wypiekami na twarzy. Mnie czegoś tu zabrakło, jednakże ze względu
na sympatię do Zosi Knyszewskiej, autorka jest u mnie usprawiedliwiona tudzież
rozgrzeszona ;)
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Rebis za co bardzo dziękuję.
Mam w planach :)
OdpowiedzUsuńCzyli intuicja mnie nie zawiodła - podobnie jak ty czułabym niedosyt :-/ Jakoś nie ciągnie mnie do rodzimego pisarstwa, niestety...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Na ogół mówię nie polskiej literaturze, ale tak ciekawie opisałaś tę powieść, że nie mogę odmówić :)
OdpowiedzUsuńNa razie mam ochotę na poznanie Zosi, ale na pewno, prędzej czy później, sięgnę również po "W cudzym domu", która zapowiada się interesującą lekturą. Mam nadzieję, że nie będę czuła zbyt wielkiego niedosytu.
OdpowiedzUsuńWielką mam ochotę na tę książkę... naprawdę wieeeelką, chociaż różne są recenzje :)
OdpowiedzUsuńPowiem że od jakiegoś czasu ta książka mnie przyciąga, chyba w końcu się na nią skuszę :)
OdpowiedzUsuńPodzielam zdanie autorki bloga, to nie jest powieść historyczna, ale obyczajowa z wątkiem romansowym. I jesli potraktować ją jako taką właśnie, to myślę, że czytelnik się nie zawiedze. Mi bardzo popasowała. Akcja jest wartka, postacie kobiet ciekawie zarysowane. A zakończenie jest wielką niespodzianką. Czekam na drugą część.
OdpowiedzUsuńNieskomplikowany styl i powierzchowne przedstawienie postaci jakoś mnie nie przekonują, piszesz, też że mogłaby być bardziej historyczna, myślę, że to by ją uratowało, albo dało to, czego jej brakuje
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie