"Nim nadejdzie mróz" Henning Mankell

wydanie: 2012 / audiobook
czyta: Leszek Filipowicz
Kończy się lato 2001 roku, nadchodzą coraz chłodniejsze dni, częściej wieją porywiste wiatry, szybko robi się ciemniej. Linda, córka Kurta Wallandera, ukończyła szkołę policyjną i wkrótce rozpocznie pracę w komisariacie w Ystad. Wraca do rodzinnego miasta i w oczekiwaniu na pracę zatrzymuje się u swego autorytarnego ojca. Odnawia również znajomość z przyjaciółkami szkolnymi - Zebrą i Anną. Kurt trochę oschle odnosi się do córki i sceptycznie podchodzi do jej zdolności detektywistycznych, traktuje ją raczej jeszcze jak nastolatkę. Linda natomiast uważa, że ojciec jest "lodowato wyobcowany" i ciągle zachowuje się jak tykająca bomba zegarowa. Sam zresztą o sobie mówi, że w klatce piersiowej na wysokości serca, ale po prawej stronie ma tykający zegar. Pozwala mu to jednak czasami zachować spokój, co bardzo imponuje Lindzie, choć nigdy się do tego nie przyznała. Ponadto Kurt zawsze szuka nowych dróg i nigdy nie zlekceważy swojego przeczucia detektywistycznego, które łączy ze swoim analitycznym umysłem.
Tymczasem w całej Skanii zaczynają dziwne wydarzenia. Policja dostaje anonimowe zgłoszenie o płonących na jeziorze łabędziach, a kilka dni później o spalonym cielaku. Niedługo potem Birgitta Medberg - kobieta badająca stare, zapomniane ścieżki w Skanii, nie wraca do swego domu. Okazuje się, że została brutalnie zamordowana. Następnie znika przyjaciółka Lindy - Anna, która wcześniej natknęła się przypadkiem na swojego zaginionego przed laty ojca. Kolejną ofiarą okaże się pewna Amerykanka Harriet, która zostaje zabita w kościele. Wszytko to za chwilę będzie można połączyć w wspólny mianownik. Zaginione osoby, płonące zwierzęta i kościoły, brutalne morderstwa zdradzą cechy szczegółowego planowania. Wszystko to wskazuje na jakąś ceremonię, podszytą fanatyzmem religijnym. Ogień jest jakimś symbolem, dlatego ciągle powraca, zwierzęta spalono w ofierze, a Harriet zabito przed ołtarzem, co może już wskazywać na rytualne zabójstwo.
To jednak dopiero początek. Nim nastanie zima w Skanii, wiele się jeszcze wydarzy...
Jeśli chodzi o moje odczucia po przesłuchaniu, to mam dość mieszane, bardzo wiele jednak zależy od osoby czytającej. Leszek Filipowicz nadaje się świetnie do czytania kryminałów, szczególnie tych skandynawskich (tu moje uznanie przy tych wszystkich, które dla mnie są nie do zapamiętania). Słucha się tego przyjemnie, pojawia się dreszczyk emocji i napięcie, bo akcja jest tu zaskakująca. Jednak fragmenty, gdzie w dialogach wypowiadają się kobiety, lektor czyta bardzo sztucznie, przesadzicie chcąc naśladować głos kobiet, co jest bardzo irytujące, wręcz drażniące. Nie wszystkie kobiety tak skrzeczą i mówią piskliwym głosem, jak wyraził to autor.
Nie mniej jednak polecam, jeśli nie audiobooka, to z pewnością książkę w wersji namacalnej. Swoją drogą świetny pomysł miał Mankell, żeby swojego ulubionego bohatera -Kurta Wallandera - zastąpić jego córką. Wprawdzie Linda to nie Kurt, ale on i tak, mimo wszytko, choć tu jako bohater drugoplanowy, wysuwa się nadal na czołówkę.
Tymczasem w całej Skanii zaczynają dziwne wydarzenia. Policja dostaje anonimowe zgłoszenie o płonących na jeziorze łabędziach, a kilka dni później o spalonym cielaku. Niedługo potem Birgitta Medberg - kobieta badająca stare, zapomniane ścieżki w Skanii, nie wraca do swego domu. Okazuje się, że została brutalnie zamordowana. Następnie znika przyjaciółka Lindy - Anna, która wcześniej natknęła się przypadkiem na swojego zaginionego przed laty ojca. Kolejną ofiarą okaże się pewna Amerykanka Harriet, która zostaje zabita w kościele. Wszytko to za chwilę będzie można połączyć w wspólny mianownik. Zaginione osoby, płonące zwierzęta i kościoły, brutalne morderstwa zdradzą cechy szczegółowego planowania. Wszystko to wskazuje na jakąś ceremonię, podszytą fanatyzmem religijnym. Ogień jest jakimś symbolem, dlatego ciągle powraca, zwierzęta spalono w ofierze, a Harriet zabito przed ołtarzem, co może już wskazywać na rytualne zabójstwo.
To jednak dopiero początek. Nim nastanie zima w Skanii, wiele się jeszcze wydarzy...
Jeśli chodzi o moje odczucia po przesłuchaniu, to mam dość mieszane, bardzo wiele jednak zależy od osoby czytającej. Leszek Filipowicz nadaje się świetnie do czytania kryminałów, szczególnie tych skandynawskich (tu moje uznanie przy tych wszystkich, które dla mnie są nie do zapamiętania). Słucha się tego przyjemnie, pojawia się dreszczyk emocji i napięcie, bo akcja jest tu zaskakująca. Jednak fragmenty, gdzie w dialogach wypowiadają się kobiety, lektor czyta bardzo sztucznie, przesadzicie chcąc naśladować głos kobiet, co jest bardzo irytujące, wręcz drażniące. Nie wszystkie kobiety tak skrzeczą i mówią piskliwym głosem, jak wyraził to autor.
Nie mniej jednak polecam, jeśli nie audiobooka, to z pewnością książkę w wersji namacalnej. Swoją drogą świetny pomysł miał Mankell, żeby swojego ulubionego bohatera -Kurta Wallandera - zastąpić jego córką. Wprawdzie Linda to nie Kurt, ale on i tak, mimo wszytko, choć tu jako bohater drugoplanowy, wysuwa się nadal na czołówkę.
![]() |
Biblioteka Akustyczna |
Koniecznie muszę nadrobić zaległości w kwestii skandynawskich kryminałów, w tu fabuła zapowiada się tak dziwacznie (chodzi o te nietypowe morderstwa), że jestem gotowa sprawdzić, jak autor z tego wybrnął:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Audiobooki to coś czego tygryski nie znoszą najbardziej :) Ale może skuszę się na papierową wersję.
OdpowiedzUsuńSłuchać nie będę, ale na pewno przeczytam, bo bardzo lubię twórczość Mankella :)
OdpowiedzUsuńTen pisarz jest jeszcze przede mną, ale z pewnością wcześniej czy później się za niego zabiorę:)). Tylko, że w wersji papierowej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
wybrałabym jednak wersję papierową
OdpowiedzUsuńi z chęcią zapoznałabym się z książką
pozdrawiam
chętnie sięgnę ale po wersję papierową , ewentualnie po e-booka
OdpowiedzUsuńChętnie zapoznam się z tą książką, ale w wersji papierowej. Nie mam przekonania do audiobooków. Do tej pory czytałam tylko jedną książkę Henninga Mankella, ale już polubiłam komisarza Wallandera;)
OdpowiedzUsuńNie lubię audiobooków, ale może na książkę w wersji papierowej się kiedyś skuszę ;)
OdpowiedzUsuńdo słuchania jakoś nie mogę się przekonać ale do czytania jak najbardziej ;-)
OdpowiedzUsuńlosy Wallandera znam wyrywko z kilku książek, ale z jego córką chętnie bym się zaznajomiła :)
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości tego autora. Czytałam jednak wiele pozytywnych recenzji i chętnie się skuszę. Może nawet na audiobooka, bo niestety oczy już nie te:)
OdpowiedzUsuń