"Ostatni krzyk. Od Katynia do Smoleńska historie dramatów i miłości” Barbara Stanisławczyk

Wydanie: 2011
Liczba stron: 392
Format: 150 x 225
Oprawa: twarda z obwolutą
ISBN:978-83-7510-814-9
Katyń zawsze był przeklęty. 10 kwietnia 2010 roku historia zatoczyła krąg. Klamra polskiego losu został domknięta. Barbara Stanisławczyk pisze o dramacie i miłości dziewięciu rodzin, którzy stracili bliskich zarówno w 1940 jak i 70 lat później.
W pierwszej części poznajemy dziewięciu bohaterów: Marię Kaczyńską, Bożenę Łojek, Katarzynę Piskorską, Gabrielę Zych, Leszka Solskiego, Bronisławę Orawiec-Loffler, Tadeusza Lutoborskiego, Annę Borkowską i wnuka Bartosza, Ewę Bąkowską - na chwilę przed wylotem do Smoleńska. To kawałek ich życia. Ostanie przygotowanie, ostanie rozmowy, ostanie słowa, ostanie pożegnanie. Zwykła codzienność, tak jak się żegna kogoś, kto zaraz ma wrócić. Ale oni nie wrócili. I zwykła codzienność, te ich ostanie słowa przerodziły się w dramat. Codzienność ta ma teraz inny wymiar - jest wielka. I nie da się jej zapomnieć.
W drugiej części przenosimy się o 70 lat wcześniej. Poznajemy rodzinę każdego z naszych bohaterów: ojców, matki, rodzeństwo. Okazuje się również, że Maria Kaczyńska nie leciała do Katynia tylko jako prezydentowa, ona leciała tam na grób swoich dwóch stryjów: Witolda Mackiewicza - brata jej ojca i Jana Mackiewicza - męża siostry jej matki. Oboje zginęli w Charakowie. Każda z opisanych tu historii jest wyjątkowa, wręcz scenariuszowa. Autora, na przykład, odkryła, że rodzina Oprawców, czyli potomkowie Franciszka Oprawca, który zginął w Katyniu, ukrywała Franciszka Gajowczyka - tego samego, za którego życie oddał potem Maksymilian Maria Kolbe.
I trzecia część, najbardziej dramatyczna i wstrząsająca - 70 lat później. Barbara Stanisławczyk opisuje moment, w którym rodziny dowiadują się o katastrofie. TEN MOMENT. Co czuli, co robili, jak nie dowierzali.
O Katyniu i Smoleńsku napisano już wiele. Było patetycznie, było wyraziście, było donośnie. Ale okazuje się, że nie trzeba wielkiego patosu, nie trzeba wielkich słów, aby mówić jeszcze więcej, lepiej, mocniej. To książka niezwykła - piękne historie miłości i dramatów rodzin, które kiedyś przeżyły już jeden dramat, a teraz musiały go przeżyć na nowo. Metafizyka zdarzeń tu dotyka i porusza. A sny i przeczucia są tak samo ważne jak fakty.
Jeszce parę słów o wydaniu. Rebis utrzymuje wzorcowy standard, godny naśladowania przez inne wydawnictwa - twarda oprawa, piękny papier i szycie.
I tytuł. Można go potraktować dosłownie i metaforycznie. Gdy mężowie, synowie, bracia wyruszali na wojnę, gdy zabierani byli do niewoli, gdy byli wywożeni na Syberię, gdy rodziny dowiadywały się o mordzie, ten krzyk towarzyszył żonom, matkom, siostrom, rodzinie. I ten krzyk w Smoleńsku, który domknął pętlę losów - był rzeczywiście ostatnim.
Szczególnie dziś, w Zaduszki, pamiętajmy o tych, którzy wydali z siebie ostatni krzyk, których już z nami nie ma, zatrzymamy się na chwilę, na zadumę, na modlitwę. I celebrujmy codzienne, zwykłe chwile.
"Ogniska już dogasa blask, braterski splećmy krąg,
W wieczornej ciszy, w świetle gwiazd, ostatni uścisk rąk.
Kto raz przyjaźni poznał moc, nie będzie trwonił słów,
Przy innym ogniu, w inna noc do zobaczenia znów".
W wieczornej ciszy, w świetle gwiazd, ostatni uścisk rąk.
Kto raz przyjaźni poznał moc, nie będzie trwonił słów,
Przy innym ogniu, w inna noc do zobaczenia znów".
Choć to trudny i smutny temat to uważam, że warto się nim zaznajomić...
OdpowiedzUsuńJaka zbieżność lektur! Też dotykam Katynia, tylko tego pierwszego. Chyba nigdy nie opuści pamięci Polaków. Oby też innych narodów.
OdpowiedzUsuńNa razie sobie odpuszczę. Czuję przesyt tematyką Smoleńska; o Katyniu chętnie bym poczytała, ale nie w tym rozpolitykowanym kontekście - póki co czuję niesmak i pewnie sporo czasu upłynie, zanim mi przejdzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Mam w planach, choc jeszcze nie na półce.
OdpowiedzUsuńTematyka niełatwa, ale warta poznania
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, ale na słowo Smoleńsk reaguję wręcz alergicznie. Jeszcze do niedawna nie było dnia, aby o katastrofie smoleńskiej nie mówiono, nie pisano, nie dochodzono, nie roztrząsano, czym wyrządzono ogromną krzywdę większości zwykłych ludzi osieroconych tą tragedią. Tak więc tym razem ja mówię pas.
OdpowiedzUsuńTo fakt, że można czuć przesyt informacjami o Katyniu i Smoleńsku. Ale nie jest to książka o samej katastrofie, czy o jej przyczynach, skutkach, czy winnych. To historia rodzin, których przodkowie zapisali się chwalebnie w historii Polski. A książka jej hołdem właśnie dla nich i ich rodzin, które podzieliły ich los.
OdpowiedzUsuńTemat dość mocno wałkowany w telewizji i chyba przez to jakoś mam negatywne z nim skojarzenia. Pewnie niesłuszne, ale nic na to nie poradzę. Z tego też względu wstrzymam się na jakiś czas z czytaniem tej książki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Wierzę, że książka daleka jest od medialnego szumu, szukania winnych i taniej sensacji, ale z powodów jak wyżej odłożę na jakiś czas czytanie. Może za kilka miesięcy z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńTemat może i wałkowany, ale warto patrzeć na różne strony. Może też warto ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię panią Basię Stanisławczyk - jej wypowiedzi, mądrość życiową. Znam ją głównie jako współprowadzącą "Małej Czarnej" i nie wiem jak to się stało, że nie zorietnowałam się wcześniej, że ona jest też pisarką.
OdpowiedzUsuńMyślę, że prędzej czy później sięgnę po tę książkę.