„Listy do pałacu” Jorge Díaz
Wydawnictwo:
Rebis
Wprawdzie Hiszpania, jako państwo neutralne, nie brała czynnego udziału w wojnie ani też nie opowiedziała się formalnie za żadną ze stron, ale zobowiązana była do sprawdzania, czy warunki w obozach jenieckich obu stron konfliktu spełniają wymogi konwencji haskich, zgodnie z którymi jeńcom należy się dobre traktowanie. Zatem hiszpańskie ambasady organizowały wizytacje w obozach, a następnie przedstawiały odpowiednie raporty.
data
wydania: 14.03.2017r. przedpremierowo
tytuł
oryginału: Cartas a Palacio
tłumacz:
Barbara Jaroszuk
oprawa:
zintegrowana
liczba
stron: 480
„Kolor
czarny oznacza, że poszukiwana osoba nie żyje. Biały, że została zlokalizowana
i że trwają rozmowy mające na celu umożliwienie jej kontaktu z bliskimi.
Czerwony, że na razie nic nie wiadomo”. Tak oznakowana była dokumentacja w
Urzędzie do spraw Ochrony Jeńców. W urzędzie, który powstał z inicjatywy hiszpańskiego
króla Alfonsa XIII podczas I wojny światowej. A wszystko zaczęło się od listu
małej Francuzki, która prosiła hiszpańskiego monarchę o pomoc w odnalezieniu
brata. O dziwo, bardzo szybko udało się odnaleźć młodego chłopca, a to spowodowało
lawinę wydarzeń i powołanie sztabu ludzi, aby służył pomocą więźniom,
uciekinierom i innym ofiarom wojny.
Wprawdzie Hiszpania, jako państwo neutralne, nie brała czynnego udziału w wojnie ani też nie opowiedziała się formalnie za żadną ze stron, ale zobowiązana była do sprawdzania, czy warunki w obozach jenieckich obu stron konfliktu spełniają wymogi konwencji haskich, zgodnie z którymi jeńcom należy się dobre traktowanie. Zatem hiszpańskie ambasady organizowały wizytacje w obozach, a następnie przedstawiały odpowiednie raporty.
Zanim
jednak poznamy codzienność pracy w Urzędzie Ochrony Jeńców, Jorge Díaz przedstawia
czytelnikom bohaterów. Mamy rok 1914. W Europie robi się niespokojnie. Wszyscy
spodziewają się nieuniknionego konfliktu. W Sarajewie ginie arcyksiążę
Franciszek Ferdynand Habsburg i konflikt wybucha, jest to powód do wypowiedzenia
wojny. My jesteśmy jednak w Hiszpanii, gdzie życie toczy się w miarę normalnie.
Blanka Alerces, córka bogatego markiza, w ostatniej chwili odwołuje swój ślub i
zostawia pana młodego przed ołtarzem (ma dziewczyna odwagę, to trzeba
przyznać). Gonzalo - brat najlepszej przyjaciółki Blanki - zostaje wyrzucony z domu przez ojca z racji swojej odmienności seksualnej. W innej części Madrytu młodzi anarchiści zaczynają
spiskować przeciwko królowi, chcą obalenia monarchii, tyle że nie zgadzają się
co do metod działania. Manuel – choć stawia na edukację, a nie na walkę zbrojną, to jasno wyraża swoje anarchistyczne poglądy. Tymczasem król Alfons XIII i jego najlepszy
przyjaciel Alvaro Giner korzystają ze wszelkich rozrywek i uciech, jakie można
w Madrycie odnaleźć. Natomiast gdzieś dalej ludzie odczuwają już skutki wojny.
Doświadcza ich młoda Cyganka z Sewilli, Carmen, która w ciąży musi
opuścić rodzinne miasto, gdyż jej mąż Francuz został powołany do wojska.
Losy
Blanki, Manuela, Gonzala, Alvara, Carmen, jak i innych osób z ich otoczenia w pewnym
momencie stykają się ze sobą. Każdy z bohaterów na swój sposób będzie musiał
odczuć konsekwencje wojny. I choć historia każdego z nich potoczy się inaczej, to wszyscy będą musieli zmagać się z trudnościami życia w ciężkich czasach. Na początku powieść jest dość chaotyczna. Przez pierwsze 150 stron poznajemy codzienne życie bohaterów, ich emocje, dylematy, obawy. Niektóre postacie trochę się mieszają, a wątki są niespójne. Dlatego powieść może początkowo nużyć. Poza tym Jorge Díaz swoją narrację prowadzi w czasie teraźniejszym. I gdy w przypadku skandynawskich kryminałów taki zabieg jest jak najbardziej trafny, to tutaj wypada średnio. Dopiero w trakcie czytania wydarzenia się zazębiają i wszystko staje się jasne oraz klarowne.
Ogromny plus dla autora za bardzo realistyczne przedstawienie życia społeczeństwa podczas zmagań wojennych. Wpływu tych zmagań na egzystencję zwyczajnych obywateli. Choć Hiszpanie nie musieli walczyć na frontach, nie ulega wątpliwości, że ich znajomi, bliscy (najczęściej mąż lub żona) przeżywali dramaty. Poza tym wojna ma również inne oblicze, które nie wyziera z oficjalnych raportów o stratach. Ile rodzin się rozpadło, choć nikt w nich nie zginął? Ile par się rozstało? Ile dzieci nie pozna swoich ojców, gdy wrócą po latach? Ilu mężczyzn zastanie w domu potomstwo, którego się nie spodziewa?
Przyznaję, że nie wiedziałam o pewnych faktach z historii powszechnej. Mało kto chyba zdaje sobie sprawę z tego, że taki Urząd Ochrony Jeńców w ogólne istniał i tak prężnie prosperował. Król Alfons XIII jest tu przedstawiony jako bardzo empatyczna postać. Przejmuje się każdym przypadkiem zaginionego żołnierza i cieszy się niezmiernie, jeśli uda się kogoś odnaleźć. Sam nie stroi od wszelakich rozrywek, ale ma poczucie ogromnej odpowiedzialności za państwo i zwykłych obywateli. I choćby ze względu na taką postać, książkę warto przeczytać. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że większość wydarzeń to fikcja literacka, a sama kreacja króla jest nieco „ocieplona”, ale bardzo przyjemnie się to czytało.
Polecam, idealna propozycja na weekend. Książka o trudnych i odważnych wyborach, o codziennym życiu zwykłych ludzi, w czasach, gdzie cały świat się zbroił i walczył oraz o poświęceniu w imię miłości.
***
Jorge
Díaz
urodził
się w Alicante w 1962 roku. Jest
pisarzem, dziennikarzem i scenarzystą telewizyjnym. Twórca i koordynator
scenariusza serialu Hospital
Central, jednego z największych hitów filmowych w Hiszpanii. Listy do Pałacu to
jego trzecia powieść.
Chętnie przeczytam, kiedyś :)
OdpowiedzUsuń