„Znikasz” Christian Jungersen
Wydawnictwo:
Znak
data wydania:
29.07.2015r. przedpremierowo
tytuł
oryginalny: You Disappear
tłumaczenie: Mateusz Borowski
oprawa: miękka
format: 135 x 210
liczba stron: 464
„Musimy stale zadawać sobie pytania o
wszystko. Jednym z zadań literatury jest pozbawianie nas tej pewności. To
niekoniecznie musi być coś negatywnego. Można być jednocześnie szczęśliwym i
pełnym wątpliwości. Dobrze jest wątpić”. Tak mówi autor w jednym z wywiadów.
Książki Christiana
Jungersena wzbudziły już uznanie na świecie. Zostały wyróżnione
przez redakcję New York Timesa oraz
zyskały wiele nominacji do prestiżowych nagród literackich. Na powieść Znikasz Jungersen poświęcił
7 lat. Zbierał drobiazgowe materiały, otaczając się osobami z uszkodzeniami
mózgu, ich najbliższymi, neurologami, psychologami, psychiatrami. Dzięki temu
nie tylko udało mu się trzymać faktów, ale także zdołał zagłębić się w psychikę
osoby chorej i jej rodziny. Neurokryminał - tak można nazwać ten gatunek,
bowiem książka wpisuje się w aktualny trend zainteresowania tematyką medyczną i
wpływem chemii mózgu na ludzką osobowość. W ten sposób Jungersen próbuje
odpowiedzieć odwieczne filozoficzne pytanie: czy istnieje dusza, która steruje
mózgiem? A jeśli nie, w jaki sposób można orzec, kto jest za co odpowiedzialny?
Mia wiodła doskonałe życie. Wspaniały
dom, cudowny syn, świetni przyjaciele, praca, która dawała jej satysfakcję i od
niedawna kochający mąż, który zaczął spędzać więcej czasu w domu, przez co
czuła się bardziej kochana. Urlop na Majorce miał być jedną z
wisienek na torcie szczęścia i spełnienia. Mia cieszyła się bardzo, że jej
związek, który niedawno przechodził kryzys, teraz rozkwita na nowo. Tymczasem
Frederik doznaje ataku nerwowego i spada ze skały. W szpitalu okazuje się jego
mózg uciska guz, który może być powodem zmian jego osobowości.
Mia musi się przygotować na to, że jej
mąż zupełnie straci zdolność empatii. Z coraz większym trudem będzie mu
przychodziło zapanowanie na pierwotnymi impulsami. Mogą zdarzać mu się napady
gniewu i nie będzie przyjmował do wiadomości, że choruje. Mia uświadamia sobie,
że ostanie najlepsze trzy lata jej życia, które napełniały ją energią i szczęściem, były produktem ubocznym guza mózgu jej męża. To ucisk na mózg spowodował, że z
pracoholika i nie zawsze wiernego partnera, jej Frederik przemienił się w
cudownego, troskliwego i uroczego męża. Wkrótce wychodzi na jaw, że mężczyzna w
tajemnicy przed nią i współpracownikami dopuścił się milionowych oszustw. Mia nie dość, że musi chronić siebie i
syna przed człowiekiem, który zmienia się w nieobliczalną obcą i niesamodzielną
istotę, to stara się udowodnić, że defraudacja pieniędzy przez Frederika była
wynikiem już trwającej choroby.
Jungersen porusza wiele zagadnień i zadaje wiele pytań. Zachwycił mnie problem, który pokazuje dylematy bohaterów.
Urzekają tu drobne gesty wykonywane przez Mię, Frederika czy Niklasa-ich syna.
Urzekają tu słowa, zdania. Zwykła codzienność życia. Jedzenie śniadania,
zakupy, oglądanie telewizji, słuchanie muzyki. Jak te proste czynności mogą się
zmienić, jak mogą wpłynąć na codzienne funkcjonowanie poszczególnych członków rodziny.
Autor zadaje tu też wielkie egzystencjalne pytania o miłość, duszę i naturę
wolnej woli, winy i odpowiedzialności, wierności i zdrady, a także – o misję
literatury. Czy o tym, kim jesteśmy decyduje
wyłącznie struktura naszego mózgu i sterujące nim neurohormony? Czy nasz mózg kontroluje wszystko, co robimy? Christian Jungersen twierdzi, że „jesteśmy
naszymi mózgami”. Mamy wpływ na nasz mózg, tak samo jak mamy kontrolę nad naszymi
doświadczeniami, które również mają na nas wpływ. „Tak samo jak doświadczenia
mózgi nie pozbawiają nas wolnej woli. Czasem miewamy doświadczenia nabyte wbrew
naszej woli, od których nie potrafimy się uwolnić. Z drugiej strony zaś możemy
wpływać na nasz mózg. Jeśli myślimy w określony sposób, zmieniamy schematy
połączeń nerwowych w mózgu. Mózg może ewoluować.” – mówi dalej autor w
wywiadzie.
Otwiera to oczywiście niebezpieczną
furtkę do ucieczki od odpowiedzialności, furtkę dla seryjnych morderców, psychopatów
czy socjopatów. Wyniki badań nie są
jeszcze precyzyjne, ale neurolodzy są w stanie powiedzieć, gdzie umiejscowiony jest ośrodek
odpowiedzialny za robienie długofalowych planów, za oszukiwanie, za empatię.
Gdyby jasno można by było to stwierdzi, szybko znalazłoby się pewnie jakieś
lekarstwo. Wtedy każdy mógłby powiedzieć: twoja żona często narzeka, że się nią nie
interesujesz – te pigułki pomogą ci być bardziej empatycznym i okazywać jej
więcej uwagi, bądź: twój mąż cię zdradza – te pigułki pomogą stać się mu
bardziej rodzinnym. Trochę przerażająca wizja, ale wracamy znowu do odpowiedzi
na pytanie o związki duszy z ciałem. Czy można mieć duszę, a nie być
odpowiedzialnym? Czy można być odpowiedzialnym, jeśli nie ma się duszy? Czy
racjonalna myśl i oceny etyczne mogą istnieć niezależnie od ciała i jego
fizyczności, czy nie?
Innym problemem pojawiającym się w
książce jest zagadnienie związanie z funkcjonowaniem członków rodziny chorego
człowieka. O tym, jak zmienia się ich życie, ile muszą poświecić, ile
przecierpieć. To wejście w „niekończący się szary korytarz przygnębiających
dni, które ciągną się tak, jakby miały wypełnić już resztę twojego życia”. [s.
344] Tak to obiera Mia. Zapisuje się ona zresztą do grupy wsparcia. Spotyka się
z ludźmi, którzy są w podobnej sytuacji, co ona. Wszyscy są zgodni co do
jednego. To codzienny kierat, pozbawiony partnerstwa. W człowieku narasta
poczucie nieludzkiej samotności, bezradności i smutku, tak dominującego, że ma
się tylko ochotę na to, aby całymi dnami leżeć w łóżku. Wstaje się tylko ze
względu na dzieci i chorego współmałżonka, który jednak nie umarł. Kobiety
wyparły swoją seksualność i spaliły swoje ciała. One tracą o wiele więcej.
Szczególnie trudno im przywyknąć do samotności. Dobija ich świadomość, że mężowie
nie dzielą już z nimi uczuć i stają się jeszcze mniej emocjonalnie wrażliwi niż
wcześniej. Natomiast żona z uszkodzonym mózgiem nie potrafi odgadywać już uczuć
swojego męża i zupełnie zapomina o tym, co ją wcześniej denerwowało, np. o
bałaganiarstwie męża. Jednak znacznie częściej to kobiety do końca życia
opiekują się chorymi mężami jako pielęgniarki na cały etat. Natomiast mężczyźni
znajdują sobie nowe partnerki i odchodzą.
Dawno już nie czytałam książki, która
dała mi tyle do myślenia. Polecam gorąco. Autor świetnie połączył tu zwykłe
czytadło z elementami powieści psychologicznej, momentami kryminalnej i
naukowej. Pojawiają się tu fragmenty artykułów, które czyta Mia. Nie zaburza to
fabuły, a wręcz ją uzupełnia, na przykład bardzo ciekawy test hazardzisty albo tekst
o genach wierności u gryzoni. Poza tymi wszystkimi naukowymi teoriami, to
również powieść o zwykłej rodzinie, o relacjach matka-syn, ojciec-syn, żona-teściowe,
pracodawca-podwładni. To również o tym, jak paskudne bywa środowisko sąsiadów i
jak w obliczu tragedii przyjaciele przestają być przyjaciółmi.
I jeszcze na koniec słowo o okładce.
Przerażająca wydawała mi się na początku, a trakcie czytania lektury to uczucie
się pogłębiło. Jak niewiele trzeba, aby nasze życie w jednej chwili zmieniło
się o 180 stopni, aby zniknęła osoba najbliższa naszemu sercu…
Świat neurobiologii,
neurofilozofii, codzienności… Kto ma ochotę?
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Znak
Komentarze
Prześlij komentarz