„Waleriusz. Nieustraszony trybun” Douglas Jackson
Wydawnictwo: Rebis
data wydania: 4 marca 2014
tłumaczenie: Marta Jabłońska-Majchrzak
tytuł oryginału: THE HERO OF ROME
oprawa: miękka ze skrzydełkami
liczba stron: 368
Naprzód! Za Rzym!
W to hasło, w potęgę Rzymu, w
jego niezwyciężoną siłę wierzyło wielu. Począwszy od zwykłych ludzi, przez
wysokich urzędników, wojskowych, po samych cesarzy. Szczególnie całe rzesze
wyższych oficerów legatów, trybunów, perfektów. Oni, wysłani na misję, mieli
zakodowane tylko jedno - Rzym jest niepokonany, Rzym jest największym
mocarstwem, Rzym przynosi ze sobą i szerzy cywilizację. „Dyscyplina (...)
pozwoliła Rzymowi podbić wszelkie cokolwiek warte części świata i zdominować
resztę. (...) Dyscyplina. Nie odwaga. Nie organizacja. Nawet nie te
niewysłowione bogactwa cesarstwa. Dyscyplina, która każe legioniście trzymać
szereg, podczas gdy jego towarzysze padają jeden po drugim, i walczyć do
ostatniej kropi krwi”. [str. 21] Za takie umieranie Rzym płacił swoim
legionistom. A legioniści stawali się wtedy narodowymi bohaterami. Słowo
"bohater" oznaczało wieczną sławę. To było więcej niż pochwała.
Bohater Rzymu otrzymywał corona aurea, złoty wieniec męstwa, z rąk
cesarza. Był wtedy fetowany w całym cesarstwie i miał dostęp do ośrodka
prawdziwej, najwyższej władzy. Nic zatem dziwnego, że każdy legionista marzył o
takim zaszczycie. Nie inaczej było z Waleriuszem - trybunem, który został
wysłany, do odległej rzymskiej kolonii - Brytanii, w roku 60 naszej
ery.
Podbój Brytanii rozpoczął się w
43 roku n.e. za panowania Klaudiusza, choć Juliusz Cezar próbował już
wcześniej. Brytowie ulegli potędze Rzymu. Przyjęli rzymskie prawo, nosili
rzymskie ubrania, jedli z rzymskich półmisków i pili rzymskie wino. Przyjęli
rzymskich bogów, na chwałę których budowano świątynie. Ich marmurowe ściany
wznosiły się dostojnie nad zielonymi płaszczyznami Brytanii. Dla większości
Brytów jednak panowanie Rzymian było nie do akceptowania, czekali jedynie
za odpowiedni moment, na odpowiedniego przywódcę, który pociągnąłby do walki.
Dlatego Rzym wysyłał wciąż tam nowe legiony do umocnienia swoich pozycji.
Gorączka ziemi, chciwość, zachłanność i zawiść też odegrały tu swoje role.
Mamy więc nieustraszonego
trybuna, który święcie wierzy w potęgę i chwałę Rzymu. Waleriusz to oczywiście
postać fikcyjna. Rzucony on jest jednak na tło historyczne. Tym tłem jest
powstanie Brytów, na którego czele stanęła królowa Budika. Królowa, która na
własnej skórze doświadczyła okrucieństwa Rzymian, nakręca spiralę bestialstwa i
krwiożerczości. Dodatkową iskrą zapalną jest publiczny i zbiorowy gwałt Rzymian
na jej córkach. Doprowadzona do ostateczności Budika staje na czele powstanie,
na które Rzymianie byli w ogóle nieprzygotowani. Nie zdawali sobie bowiem
sprawy z liczby buntowników, którzy kryli się do tej pory po lasach. I choć
militarnie byli kompletnie do wojny nieprzygotowani, morale oraz nienawiść do
rzymskich oprawców zrobiła swoje. Waleriusz trafia w sam środek krwawego
starcia. Wcześniej ma okazję poznać, zarówno życie legionistów, którzy znudzeni
już czekaniem na kolejne podoje panoszą się bezkarnie w wioskach brytańskich
oraz codzienność Brytów, ich różne postawy - począwszy od pogodzenia się z losem
i z rzymską okupacją, jak i cichych, szarych buntowników, którzy czekają
jedynie na iskierkę zapalną. Tym samym Waleriusz staje na granicy dwóch
światów, dwóch kultur, dwóch wierzeń. Dodatkowo jeszcze zakochuje się, a
wybranką okazuje się piękna Brytanka o długich, kasztanowych włosach. To
wszystko nie ułatwiło mu zadania, jakie miał do wykonania, w momencie wybuchu
powstania Brytów.
Porywająca była to historia i,
mimo że przeczytałam już sporo książek o starożytnym Rzymie, ponowie zanurzyłam
się w świat podbojów imperium rzymskiego. Autor bardzo plastycznie obrazuje
sceny bitewne, do tego świetnie prowadzi fabułę. Akcja do końca trzyma w
napięciu, zakończenie jest zaskakujące i wcale nie takie oczywiste, jak się na
początku wydaje. Świetne połączenie tła historycznego z fikcją literacką
sprawia, że opowieść o Waleriuszu czyta się jednym tchem. I pomimo, że
występuje on tutaj jak bohater tytułowy, wcale jedynym bohaterem powieści nie
jest. To również powieść o codzienności Brytów, ich determinacji, ich waleczności,
ich okrucieństwie, ale też o legionistach, o rzymskiej psychice żołnierza,
która nakazywała mu walczyć do upadłego, szerząc tym samym chwałę i potęgę
Rzymu. Polecam gorąco!
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Rebis za co bardzo dziękuję.
O! W sam raz dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno jest to świetna lektura dla miłośników powieści historycznych. Nie ukrywam, że raczej nie należę do tej grupy - jedynym okresem, który bardzo mnie interesuje, to czasy I i II wojny światowej - chętnie sięgam po powieści z tego okresu. Z tego względu "Waleriusz. Nieustraszony trybun" to lektura nie dla mnie. :)
OdpowiedzUsuń