„Krzyk do nieba” Mons Kallentoft
Wydawnictwo: Rebis
data wydania: 11 luty 2020 r.
tytuł oryginału: Himmelskriket
tłumaczenie: Natalia Kołaczek
oprawa: całopapierowa
liczba stron: 320
Bardzo lubię książki Monsa Kallentofta. Tworzy on cykle kryminałów inspirowanych porami roku, żywiołami, zmysłami. „Krzyk do nieba” to dwunasta powieść o komisarz Malin Fors i trzecia z cyklu poświęconego zmysłom („Zapach diabła”, „Pocałunek kata”). Mons Kallentoft umiejętnie posługuje się metaforami i obrazami poetyckimi. Pięknie i efektownie pisze o codziennych tragediach, o rozterkach duszy. Cała narracja jest prowadzona w czasie teraźniejszym, co sprawia, że czytelnik bardziej identyfikuje się z postaciami. Przez to jesteśmy włączeni w tempo pościgu, w wyścig z czasem, tu i teraz przenikamy do myśli bohaterów. Lubię Kallentofta właśnie za sposób ujęcia tematu. W natłoku pojawiających się kryminałów, gdzie autorzy prześcigają się w okrucieństwach, Mons Kallentoft wydaje się bardzo subtelny.
W mieście Linkopinng w przerażających okolicznościach na parkingu zostaje znaleziony martwy kilkuletni chłopiec. Pozostał w nagrzanym samochodzie na parę godzin. Kiedy na miejsce dociera komisarz Malin Fors, jego matka siedzi pod drzewem, trzymając synka w objęciach. Wszystko wskazuje na to, że zapomniała o chłopcu śpiącym w samochodzie. Kobieta przeszła niedawno załamanie nerwowe i nie może polegać na swoich zmysłach ani pamięci. Śledztwo szybko zostaje zamknięte, bo wszystko wskazuje na zaniedbanie rodzicielskie i nieszczęśliwy wypadek.
Tutaj autor porusza bardzo ważną kwestię społeczną - skutki hejtu w Internecie. Jak można się domyślić, na matkę dziecka spadł ogrom potępiających komentarzy. Anonimowi użytkownicy bardzo szybko ocenili matkę i wyzywali od najgorszych, grożąc jej śmiercią. Łatwo i szybko społeczeństwo wydało wyrok, zanim tak naprawdę sprawa się zakończyła. Dwa miesiące później dochodzi do morderstwa, a na jaw wychodzą fakty, które rzucają nowe światło na sprawę chłopca pozostawionego w samochodzie. I jak się okazuje fala hejtu wylanego na matkę była bezzasadna.
Kolejny problem poruszany przez Monsa Kallentofta to relacje rodzicielskie. Ukazane tu są zarówno zdrowe wspierające więzi, jak i patologiczne oraz obsesyjne. Mamy tu przykład toksycznej miłości matki do syna. Bardzo łatwo można przekroczyć granicę, łamiąc prawo, niszcząc innych ludzi, po to, aby ocalić rodzinę.
„Krzyk do nieba” to zatem powieść bardziej obyczajowa niż kryminalna. Akcja nie pędzi tutaj do przodu. I choć zakończenie można przewidzieć, to nie samo rozwiązanie było tu istotne. Po przeczytaniu, czytelnik zostaje z refleksją na temat społecznych problemów. Natomiast główna bohaterka - Malin wyciszyła swoje emocje, chyba uporała się z demonami z przeszłości i próbuje wrócić do normalnego życia. Ciekawa jestem czwartego tomu z cyklu, w jaki sposób Mons wykreuje postać pani komisarz.
Komentarze
Prześlij komentarz