„Zapadła dziura. Bone Gap” Laura Ruby
Wydawnictwo: Rebis
data wydania: 10 pażdziernik 2017 r.
tytuł oryginału: Bone Gap
tłumaczenie: Maria Smulewska
oprawa: broszura klejona ze skrzydełkami
liczba stron: 352
„To tylko opowieść, jedna z wielu.
Zresztą tamten świat już nie istnieje, jeśli w ogóle kiedykolwiek istniał. Wychodzi jednak
mniej więcej na to samo. Ty nie jesteś martwa. Ale
wszystko inne tutaj tak”.
Każdy zna pewnie takie
miasteczko, w którym wszyscy wszystko o sobie wiedzą. Wszyscy się znają i każdy ma przykleją już etykietkę. Ten to jest wiernym
i kochającym mężem, a ten obok to ma
problemy z alkoholem, ten jest taki, a tamten owaki. Klimat iście małomiasteczkowy.
Na Finna
O'Sullivana mówiono "dziwak", "gapa", "lunatyk",
a nawet "ten, co z Księżyca spadł". Nie miał przez to łatwego życia. Był wytykany palcem, często wyśmiewany. Gdy miał 15 lat opuściła go matka, wyjeżdżając do większego miasta. Finn został z osiemnastoletnim bratem, który się nim opiekował. Braciom żyło się skromnie, ale dawali sobie radę. Pewnego dnia w stodole obok domu znajdują przestraszoną i zmaltretowaną młodą dziewczynę. Róża nie chce im wyjawiać co się stało, mimo to bracia
postanawiają jej pomóc.
Dziewczyna zamieszkuje obok w altance. Z biegiem czasu wszyscy zaczynają się do siebie przyzwyczajać. Jednak pewnego dnia
Róża zostaje porwana, a
jedynym świadkiem jest Finn.
Nikt mu nie chce uwierzyć, gdyż chłopiec nie potrafi przypomnieć sobie twarzy porywacza. I tak zaczyna nocna tłuczka Finna w
poszukiwaniu Róży. Na granicy jawy i snu chłopiec przypomina sobie różne zdarzenia, które próbuje pookładać i połączyć. Pomaga mu pewna miłośniczka pszczół Petey oraz klacz Noc. Dorodny koń pojawiał się nagle w stodole Finna. Od tego momentu Finn przemierzał przestrzenie
miasteczka Bone Gap wzdłuż i wszerz, zaglądając do każdej dziury. Dosłownie. Pędził na swojej klaczy tu i tam, wszędzie i nigdzie, aby móc natrafić na ślad Róży. „Znowu kukurydza do niego gadała”.
To, co tu
realne wydaje się nierzeczywiste, a to, co fantastyczne zyskuje konkretny, sensualny
i niemal namacalny wymiar. Dochodzą do tego lokalne przesądy i zaściankowość myślenia. I już mamy klasyczny realizm magiczny. Marzenia, wyobraźnia, sny i wizje odgrywają tu znaczącą rolę. Czytelnik nagle
wpada w pola kukurydzy, plącze się w jej korzeniach, a ona faluje i delikatnie porusza swoimi liśćmi. Kołysze, koi, ale jest
również pejzażem do nocnych
koszmarów.
Dwa inne wątki zasługują tu również na uwagę. Jeden jest związany z prozopagnozją. To takie zaburzenie
neurologiczne polegające na upośledzeniu zdolności do rozpoznawania ludzkich twarzy. Ludzie z tym zaburzeniem mają trudności w rozpoznawaniu
twarzy bliskich. Autorka świetnie ten motyw wykorzystała, kreując postacie. Drugi wątek jest związany z Polską, gdyż Róża - porwana dziewczyna, jest z pochodzenia Polką i w piękny, sentymentalny
sposób wspomina swój kraj oraz mieszkających tam ludzi.
Piękna, wzruszająca opowieść o empatii, o
poszukiwaniu człowieczeństwa, o odrzuceniu, o funkcjonowaniu małomiasteczkowej społeczności. I czy jesteśmy w Polsce, czy w
Stanach mentalności ludzi pozostaje ta sama. Polecam gorąco.
Komentarze
Prześlij komentarz