„Montecristo” Martin Suter

data premiery: 27 września 2016
tłumaczenie: Ryszard Wojnakowski
tytuł oryginału: Montecristo
oprawa: zintegrowanaliczba stron: 336
Martin Suter jest współczesnym
szwajcarskim publicystą, scenarzystą i
pisarzem. Jego powieści doceniali już krytycy, jak i czytelnicy. Książki zdobyły
wiele nagród i zostały przetłumaczone na 32 języki, ponadto zakupiono prawa do
ekranizacji większości z nich.
„Montecristo” to świat polityki i
finansów. Świat wielkich oszustw i spisków. Tutaj wszystko zależy od rozmiaru oszustwa.
Wtedy skandale są przemilczane, wyciszane. To ogromny, zamknięty system połączonych
ze sobą naczyń. A jeśli ktoś zaczyna grzebać w systemie, to za rogiem ulicy może go
spotkać mrok. Jonas Brand jest wideoreporterem lifestylowego programu. Swoją
pracę wykonuje raczej bez pasji, marzy o tym, aby zostać reżyserem i nakręcić
własny film. Pewnego dnia jedzie pociągiem z Zurychu do Bazylei. W trakcie
podróży na torach zostaje przejechany mężczyzna, który wcześniej jechał pociągiem.
Wszystko wskazuje na samobójstwo. Jednak trzy miesiące później do rąk Branda
trafiają dwa banknoty o tych samych numerach seryjnych. Okazuje się, że pieniądze
nie są fałszywe, a w banku, w którym ekspert potwierdził ich autentyczność
pracował Paolo Contini, makler który wcześniej zginął na torach.
Taka zbieżność wydarzeń wydaje
się Jonasowi Brandowi dość dziwna. Zaczyna prowadzić na własną rękę śledztwo. Wkrótce
wychodzi na jaw, że wielu osobom zależy na tym, aby dziennikarz nie pytał o tę
sprawę zbyt dużo. Niespodziewanie dostaje szansę na spełnienie swojego marzenia
i zrealizowanie filmu. "Co za godny uwagi przypadek, że w takcie najbardziej kontrowersyjnej sprawy, jaką badał w karierze, pojawia się nagle możliwość realizacji jego największego marzenia".
Szczerze nie jest to moja ulubiona
tematyka na fabułę książki. Nie kręci mnie świat bankierów ani ich milionowych
przekrętów. Niemniej jednak Martin Suter bardzo umiejętnie połączył treści
skandalu finansowego z życiem przeciętnych ludzi. To również taki thriller z
przesłaniem dla świata finansów, a raczej taki ku przestrodze. Świetnie
skonstruowania intryga, zwroty akcji sprawiają, że czyta się szybko i
przyjemnie. Choć miejscami pojawiają się trochę sztuczne dialogi albo dygresje
(np. „Po czym przeszli od razu do rzeczy i umówili się na kolację”). Zakończenie
powieści jest dość zaskakujące. Suter stwarza wizję świata jako „wielkiej bańki
mydlanej”, iluzji życia, której nikt nie chce przebić, ponieważ sprawia ona, że system
się utrzymuje i działa. A wiadomo jak system padnie... Dlatego wszyscy tkwimy w
thrillerze życia. Iluzji świata. Polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz