„Cierpliwy snajper” Arturo Pérez-Reverte
Wydawnictwo: Znak
data wydania: 16.02.2015r.
tłumaczenie: Joanna Karasek
tytuł oryginału: El francotirador paciente
oprawa: miękka ze skrzydełkami
liczba stron: 320
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Znak
wyzwanie czytelnicze 2015 - ma smutne zakończenie
data wydania: 16.02.2015r.
tłumaczenie: Joanna Karasek
tytuł oryginału: El francotirador paciente
oprawa: miękka ze skrzydełkami
liczba stron: 320
„Graffiti to jedyna żywa sztuka (...). Dziś, z Internetem, kilka
kresek zrobionych sprejem może się stać światową ikoną w trzy godziny od chwili,
kiedy zostało sfotografowane na przedmieściach Los Angeles albo Nairobi...
Graffiti jest najuczciwszym dziełem sztuki, bo ten, kto je tworzy, nie odnosi z
niego korzyści. Graffiti nie poddaje się perwersji rynku. Jest aspołecznym
strzałem uderzającym w sam szpik. I choć później artysta może się sprzedać,
dzieło zrobione na ulicy tam zostaje i nigdy się nie sprzedaje. Można je
zniszczyć, ale nie sprzedać”.
[s.251]
Te
słowa pojawiają się pod koniec powieści, ale już od samego początku autor
stawia pytania. Czy sztuka musi być użyteczna? Czy w ogóle można oswoić sztukę
uliczną? Czy manipuluje ona widzami? Czy może ona stać się pełnoprawną formą
sztuki? Czy jest po prostu aktem wandalizmu?
Przenosimy
się zatem w zamknięty, nocny i nielegalny świat graficiarzy, ulicznych
writerów, którzy pod osłoną nocy zostawiają po sobie ślady. Wśród nich wyróżnia
się jeden. Pojawiał się mrocznych zakamarkach Madrytu, Lizbony i Nepolu. Po
wykonanej pracy, zniknął w ciemności ulicy, z twarzą ukrytą pod kapturem, zwinny
jak cień. Lubi swój styl życia. Mroki miasta. Zapach namalowanych tagów, które
pachniały świeżą farbą. Pojawiał się z ciemnością i pozostawiał przesłanie,
które potem w świetle dnia, wszyscy mogą zobaczyć.
Pracował
zawsze zasłonięty kapturem albo kominiarką. Zaczynał od zwykłych napisów
pisanych grubymi literami, które przekształcały się potem w pismo robiące duże
wrażenie estetyczne. Następnie pojawiały się rysunki, hasła, zdania, które
nabierały znaczenia. W końcu na ścianach murów, wagonach metra, murach
kościołów i innych zabytków powstawały większe obrazy. W jego postaciach zawsze
pojawiały się śmiałe, pełne poczucia humoru, oryginalne aluzje do słynnych
klasyków: czaszka Giocondy w estetyce punk, Święta Rodzina z twarzami
kościotrupów i prosiaczkiem zamiast Dzieciątka albo Marlin Warhola, z czaszkami
zamiast oczu. Wszystko to miało dziwaczny, dwuznaczny i dość złowieszczy
wygląd. Wszystkie produkcje podpisywał: czarne tło, a na nim maleńkie kółeczko
snajpera na wierzchu. Dlatego otrzymał przydomek Snajper (Sniper). Ten
tajemniczy guru grafficiarzy był zawsze poza zasięgiem policji. Gdyby nadano mu
twarz i nazwisko, wszyscy byliby rozczarowani. Każdy mógł sobie go wyobrazić
według własnego upodobania. A ci, którzy pomagali mu w zachowaniu tajemnicy, czuli
się jej częścią... Sniper stał się legendą, a writerzy takich legend
potrzebują.
Ten
świat oglądamy oczami pięknej Lex. Próbuje ona dotrzeć do Snipera, by złożyć mu
propozycję nie do odrzucenia. Pracuje ona na zlecenie pewnego bogatego
producenta, który zamierza stworzyć ekskluzywny katalog dzieł genialnego
grafficiarza, a następnie wystawić jego produkcje w Museum of Modern Art w
Nowym Jorku oraz oczywiście zapewnić mu ogromne pieniądze. Sama Lex na co dzień
zajmuje się wyszukiwaniem obiecujących książek bądź artystów. Zatem takie
zadanie nie jest dla niej nowością. Zna się po prostu na rzeczy. A poza tym
pisała kiedyś pracę właśnie na temat sztuki miejskiej.
Lex
przemierza za Sniperem mroczne ulice i jest świadkiem jego spektakularnych
akcji. Dzień D, godzina G. Misja: masowy bombing. Takie zawołanie
pojawiło się w Internecie i były oczywiście czytelne tylko dla wtajemniczonych.
Chodziło o bombing miasta Werony, czyli pozostawienie w wielu miejscach znaków
pobytu grafficiarzy. To właśnie do Werony, 14 lutego, przybyli grafficiarze z
całego świata i na murach, kościołach, pomnikach, kolumnach pozostawiali
czerwone wyzywające serca. I jedno największe, trójwymiarowe namalowane przez
samego Snipera z podpisem - Rzygam na wasze plugawe serce. Specjalistą
od właśnie takich akcji był Sniper. Ogłaszał akcję, która wiązała się
najczęściej z niebezpieczeństwem, ponieważ malowanie w miejscach niedostępnych
wiązało z zapachem miejskiej chwały, nielegalnej wolności, dużą dawką
adrenaliny oraz anonimową sławą, ale i też często anonimową śmiercią.
Obowiązywał tu specyficzny i twardy kodeks, ale proste reguły, na przykład
bombingu: pisz i w nogi. Dość niebezpieczny był też potrójny whole-car,
czyli zamalowanie trzech wagonów pociągu lub metra aż po sam dach. Zgodnie z
dewizą: Jeśli jest legalne, to nie jest graffiti. Nietrudno się
domyślić, że wielu grafficiarzy udział w takich akcjach przypłaciło wiezieniem,
a nawet śmiercią. A jeśli wydarzyła się jakaś tragedia, to o prawo do zemsty
już bardzo łatwo.
Pérez-Reverte
stworzył niesamowicie realny portret środowiska grafficiarzy. Widać tu ogromny
wkład pracy na d książkę. Musiał bowiem poznać przeniknąć do wnętrza psychiki
writerów, poznać ich reguły, język, słownictwo, przyzwyczajenia. Z pewnością
nie było to proste. Jednocześnie Pérez-Reverte tworzy tu genialnie zarysowaną
intrygę, gdzie powoli odkrywa przed czytelnikiem elementy układanki. Czyta się
to z wypiekami na twarzy, w morderczym pościgu za Sniperem przemierzamy mroczne
zakamarki Werony, Neapolu czy Lizbony. Dawno nie czytałam już książki, która
przeniosłaby mnie do innego, obecnego mi świat. Ten odrębna przestrzeń
grafficiarzy zafascynował mnie bardzo. Na pewno przechodząc teraz obok jakiegoś
graffiti nie przejdę obojętnie. Zresztą wydaje mi się, że dawno minęły już
czasy, w których graffiti kojarzyło się jedynie z bezmyślnym
wandalizmem i krzywymi literami. I to po części jest odpowiedź na jedno z
pytań zadanych na początku. Polecam gorąco.
Chyba podziękuję - raczej to nie książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takimi klimatami...
Czyli jakimi klimatami?
UsuńSzkoda, bo właśnie klimat w TEJ książce jest niesamowity i niepowtarzalny.
Uwielbiam pisarza, więc bardzo chętnie przeczytam ;-)
OdpowiedzUsuńJa dopiero zaczynam przygodę z tym pisarzem. Na półce mam jeszcze jedną książkę i na pewno w najbliższym czasie do niej zajrzę.
Usuń