„Złota skóra” Carla Montero
Wydawnictwo: Rebis
data wydania: 4 listopada 2014
tłumaczenie: Wojciech Charchalis
tytuł oryginału: La piel dorada
okładka: miękka z obwolutą
liczba stron: 376
„Podoba mi się twoja złota
skóra... Jest dokładnie taka, jaką ją malują, ze złotym pyłem na pędzlu”. [s.212] Tak jeden z
bohaterów wypowie się o pewnej modelce. Carla Montero ponowie przenosi nas do
Wiednia. Wiednia początku XX wieku, czyli miasta intelektualistów,
kompozytorów, malarzy. Miejsca, gdzie widmo
zbliżającej się wojny wywoływało uczucia strachu i niepokoju, z drugiej strony
fascynacji nowymi prądami, otwarcia na świat, co objawiało się chęcią korzystania
z wszelkich uroków życia. Bale, bankiety, tańce, używki i swoboda – to zaprzątało głowy ówczesnych
mieszkańców. Jednak
w przeciwieństwie do dwóch pozostałych powieści, gdzie osią fabuły była mroczna tajemnica, która może zmienić porządek świat (w „Szmaragdowej tablicy” - sekret ukryty w obrazie, a w „Wiedeńskiej grze” - niebezpieczna broń
w rękach potężnej sekty), tutaj nie ma żadnego spisku czy szpiegostwa, są
natomiast makabryczne morderstwa. Ale po kolei.
Miastem
wstrząsa zabójstwo młodej dziewczyny. Zbrodnia została dokonana w dość
bestialski sposób, dlatego wzbudza przerażenie wśród wiedeńskiej śmietanki
towarzyskiej, skupionej wokół środowiska malarzy, gdyż zamordowana dziewczyna
była modelką. Wkrótce ginie kolejna modelka, tancerka, a sposób dokonania
zbrodni jest bardzo podobny do morderstwa sprzed kilku lat, kiedy to została
zamordowana narzeczona księcia Hugo van Ebenthala. Z racji tego Hugo staje się
głównym podejrzanym, ponieważ to on zawsze ostatni był widziany z zamordowanymi
dziewczynami. Wątpliwość budzi jedynie fakt, że wszystkie kobiety najpierw
zostały otrute cyjankiem, a dopiero potem dokonano na nich makabrycznych cięć
nożem, aby pozbawić ich życia. A to już sugeruje, że morderca mógł
być słabszy niż ofiary, dlatego potrzebował je na wstępie odurzyć. Zatem mordercą
mogłaby być nawet kobieta. Podejrzenie szybko pada na Inés – piękną i enigmatyczną
modelkę, muzę i kochankę jednego z najbardziej znanych malarzy. „Kim była ta
kobieta? Próżna, powierzchowna, hedonistka, libertynka. Inés z wielkich
salonów, z przyjęć, koktajli, balów. To nie była Inés. Inés sztuki i artystów”. [s.179] Takie
pytanie zadaje sobie Karl Sehlackman – policjant prowadzący dochodzenie - wkracza
on w świat luksusu i całej wiedeńskiej secesji. Mroczna zagadka morderstw
spędza sen z jego powiek. Ciągle stoi w martwym punkcie i nie ma wystarczających dowodów, aby wskazać winnego. Główni podejrzany książę Hugo jest
jego bliskim przyjacielem, a Inés to kobieta, w której zakochał się od
pierwszego wejrzenia. Nic zatem dziwnego, że Karl czuje się jak na gigantycznej
karuzeli, gdzie przeszłość miesza się z teraźniejszością, a emocje i zmysły
usypiają jego intuicję.
![]() |
"Pocałunek" źródło |
Pełna emocji i zmysłowości to powieść. Rewelacyjnie się ją
czytało. Autorka w fikcyjną fabułę wplata również postacie historyczne. Pojawia
się Zygmunt Freud, do którego Hugo chodzi na terapię, a sam tytuł, jak i
pojawiający się w powieści malarz, jego osobowość i usposobienie, wskazują na
Gustava Klimta. To właśnie jego cechą charakterystyczną była wielka fascynacja
złotem. Większość swoich dzieł zdobił płatkami z najprawdziwszego złota,
przynosząc tym samym na myśl skojarzenie z mistycyzmem, orientalizmem,
ikonografią i bogactwem. Jeden z jego obrazów „Pocałunek” przedstawia zatraconą
w miłosnym objęciu parę, na skraju ukwieconej łąki. Kobieta omdlewa tu z
zachwytu nad czułością ukochanego mężczyzny. Ma to odzwierciedlenie w fabule.
Można to porównać do sceny, gdzie Hugo i Inés, nad rzeką Kamp, patrzą na
migoczące lampiony. Ten motyw miłosny podobał mi się w powieści najbardziej, jak i cytat „szczęście
jest tą chwilą, której nie można sfotografować. Jednak (…) szczęście można
sfotografować… Chociaż nie aparatem, lecz duszą”. [s.268] Bardzo dobrze czyta
mi się takie powieści, gdzie miłość zwycięża i cokolwiek się stanie - trwa
do końca. A tu taki wątek się pojawia. Ale ciii… już będę, żeby nie zdradzić za
dużo. Polecam gorąco.
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Rebis za co bardzo dziękuję.
Czekałam na pierwszą recenzję tej książki, bo lubię Carlę Montero, a zwłaszcza "Szmaragdową tablicę". Teraz
OdpowiedzUsuńjuż wiem, ze na pewno przeczytam i tę pozycję ;)
http://pasion-libros.blogspot.com/
O tej autorce czytałam sporo - i dobrych, i kiepskich opinii, ale sama chcę się przekonać co-i-jak:)
OdpowiedzUsuń