„Upadłe damy II Rzeczpospolitej” Kamil Janicki
Wydawnictwo: Znak
wydanie: 2013
seria: Prawdziwe historie
oprawa: twarda
format: 158x225
liczba stron: 400
"Mężczyźni
zabijają z reguły w młodym wieku, jako kawalerowie. Małżeństwo wpływa kojąco na
ich temperament i zbrodnie dokonywanie przez ludzi żonatych należą do
absolutnej rzadkości. Kobiety, dla porównania, dojrzewają do zbrodni znacznie
dłużej. Mordują w średnim wieku, niemal zawsze już jako mężatki. Jeśli wzięcie ślubu ma wpływ na
ich zbrodnicze ciągoty, to jest to wpływ tylko i wyłącznie negatywny. Mężczyźni
są przewidywali w swoich działaniach. Od drobnych
wykroczeń przechodzą do przestępstw, a wreszcie - do prawdziwych
zbrodni. Kobiety tymczasem potrafią perfekcyjnie ukrywać swoje prawdziwe
oblicze". [s. 18] Taki profil morderczyń podała w
1934 roku "Gazeta Sądowa Warszawska". Natomiast miesięcznik "Tajny Detektyw" przekonywał, że dopiero na skutek
emancypacji skala kobiecej przestępczości zaczęła rosnąć w zastraszającym
tempie, i że w parze z nowoczesnością, wolnomyślicielstwem i równouprawnieniem
idzie kobieca zbrodnia. Dlatego lata trzydzieste XX wieku to wysyp morderczyń. Wszelkie możliwe gazety pisały o zbrodniach
popełnianych przez kobiety, a procesy sądowe były istnymi współczesnymi
serialami, którymi karmiło się społeczeństwo. I właśnie tym zdemoralizowanym "damom" Kamil Janicki poświęca książkę.
Tutaj przykładem jest księżniczka, Zyta Woroniecka, która zamordowała z zimą krwią swojego narzeczonego, po czym zamknęła
się w łazience, aby wziąć kąpiel. Tak przynajmniej wynikało z pierwszej wersji,
lecz w trakcie procesu, wychodziły na jaw wciąż nowe fakty. "W pierwszych
dniach po morderstwie prasa zrobiła z niej wampirzycę, czarną wdowę i
demoniczną femme fatale wyciętą
prosto z literackich klisz". [s.87] Zupełnie inaczej potoczyły się losy
poznańskiej szantażystki, pani Lewandowskiej. Owa znudzona życiem milionerka, wysyła
listy do przypadkowych mężczyzn w stylu ''korzystał Pan z usług mojego ciała,
dochowam tajemnicy przed żoną i ludźmi, a teraz jestem w niedostatku...".
Jednak mimo wpadki, rozgłosu i budzącego wiele emocji procesu sądowego, pani Lewandowska
opuszczała salę sądową z uśmiechem na twarzy. "Była sławna, dorobiła się
na dwóch książkach, zemściła się na każdym, kto zalazł jej za skórę, i nawet nie
kazano jej oddawać wyłudzonych rok wcześniej pieniędzy". [s.142] Poznań
miał jeszcze jedną "upadłą" - Małgorzatę Genzlerową. Ta była jeszcze
bardziej wyrachowania i nieczuła. Z pozoru dobra i spokojna żona oraz
matka. Gdy jednak mąż udawał się do pracy, ona spacerując z małą córeczką
po parkach i skwerach, wypatrywała młodych dziewcząt. Pod różnymi pretekstami
zapraszała je do odwiedzin w określonym miejscu, proponowała cukierki, pracę
opiekunki, ubrania, z których wyrosła starsza córka. Na dziewczyny nie czekały oczywiście
żadne sukienki, trafiały one po prostu do domu schadzek, gdzie dodawane były
klientom. Gdy mąż Małgorzaty, któregoś dnia ją wyśledził i odkrył czym zajmuje
się żona, wybuch skandal obyczajowy na cały Poznań. Wyszło na jaw, że z rozpusty
w domu schadzek korzystali szanowani obywatele, mało tego są wmieszani byli też w
pornografię dziecięcą.
![]() |
źródło |
Kolejna bohaterka to Wanda Parylewiczowa - żona Franciszka
Parylewicza, prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie. I tak jak w powieści "Kariera Nikodema Dyzmy" za każde stanowisko lub przysługę płaciło się dobrze ustosunkowanemu pośrednikowi,
tak pani prezesowa również w taką rolę pośrednika się wcieliła. Z tą różnicą,
że protegowała zupełnie obcych ludzi i brała za to pieniądze. "...z dnia
na dzień urosła do rangi polskiego Ala Capone w spódnicy. Szefowej
łapówkarskiego gangu potrafiącej za pieniądze załatwić wszystko i u
wszystkich". [s.186]
Inna bohaterka to Helena Fleischerowa, najbardziej wpływowa
Żydówka II RP, prowadząca w Tarnowie sklep. Początkowo wspólniczka Parylewiczowej, później działająca już na własną rękę. Jednak misterna piramida
przysług i protekcji budowana przez Helenę, bardzo szybko runęła. Kolejny rozdział przestawia historię Marii Zajdlowej. Kobieta
sądzona była za morderstwo swojej dwunastoletniej córeczki-Zosi. Mało tego, że
zabiła z zimną krwią, bo córka stała jej na przeszkodzie do następnego ożenku,
to jeszcze po zabójstwie chciała upozorować porwanie. I nawet po przyznaniu się
do winy, zrzucała winę na córkę, że zabiła, gdyż ta była bardzo niesfornym i
niegrzecznym dzieckiem. Ostatnia "upadła dama" to Julia Kucharska,
zabójczyni brata, z powodu bardzo oczywistego – spadku. Zbrodnię było jednak
początkowo trudno było udowodnić, po pierwsze - wszystko wskazywało na samobójstwo,
a po drugie - analiza broni czy innych dowodów, choćby pozostawionej kropli
krwi nie były przecież tak dokładnie jak teraz.
Każda z tych historii mogłaby być niezłym scenariuszem na serial bądź film kryminalny. Dynamiczny język, umiejętność budowania napięcia sprawia, że świetnie to się czyta. Poza tym wyczuwa się pasję autora akurat tym okresem w historii, co przekłada się na to, że to naprawdę rzetelnie napisana książka. Cóż... można jedynie napisać, że pan Kamil Janicki ma
słabość do kobiet, najpierw "wskrzesił" zapomniane "Pierwsze damy", teraz może mniej szczytnie zapisane w historii, ale z pewnością warte poznania - "kobiety
upadłe". Jedynie czego mogłabym się przyczepiać - to zbyt małej ilości zdjęć
(ale zdaję sobie sprawę, że o takie fotografie wcale nie są proste do zdobycia)
i przypisów na końcu książki. Tego akurat ja osobiście nie lubię, takiego
"latania" i przewracania kartek, ale to jedynie zabieg czysto kosmetyczny,
który można naprawić. Z ręką na sercu polecam, szczególnie miłośnikom Dwudziestolecia Międzywojennego.
Zaciekawiłaś mnie i narobiłaś apetytu
OdpowiedzUsuńWlasnie ja sobie kupilam :-)
UsuńCiekawy blog :) Szkoda, że dopiero teraz trafiłem na niego. Ale lepiej późno niż wcale ;) Książka wygląda na ciekawą. Mam ją na swojej liście "Chcę przeczytać". Jeśli lubisz czytać o kobietach w dwudziestoleciu międzywojennym to polecam "Wpływowe kobiety Drugiej Rzeczypospolitej" Sławomira Kopra. Jeśli nie czytałaś jeszcze to warto zainteresować się tą książką.
OdpowiedzUsuń