Przejdź do głównej zawartości

"Voulez-vous coucher avec moi?", czyli "Diana w kąpieli" Bouchera - i laurka dla siebie samej.


 "Diana w kąpieli" Francois Boucher, 1742, ojej na płótnie, 57 * 73, Paryż, Luwr

"Powinny być pulchne bez otyłości, delikatne, z wąską talią. Rozebrawszy setki kobiet - znalazłem ledwie jeden idealny egzemplarz" - tak powiedział, wcale nie jakiś tam szef agencji modelek, a francuski malarz Francois Boucher. Podobno, gdy owy obraz pojawił się w Luwrze, przyciągał od razu rzesze widzów. Wszyscy zachwycali się i zgodne stwierdzili, że Boucher bezbłędnie rozumiał ciało kobiety, a namalowana bogini spełniała wszystkie warunki i parametry wymienione przez niego jako idealne - różowo-złotawa karnacja rozpalała podobno mózgi samców. Mówię podobno, bo mnie dość trudno to stwierdzić, czy istotnie to taki ideał. 

"Boucher uzyskał efekt 'dotykalności' pieszcząc pędzlem kremowo-brzoskwiniową, alabastrowo-różową, bladozłotą, mięciutką i delikatną skórę swoich rozebranych pań".[1] A te rozebranie panie to rzymska bogini Diana i jej nimfa. Rzymska Diana to grecka Artemida (Artemis). Artemida ma bardzo wiele wariantów i mitów z nią związanych, często pełnych sprzeczności, natomiast ta późnorzymska to po prostu bogini łowów. Często przestawiana jest z jej stałymi atrybutami (łukiem i kołczanem ze strzałami) również widocznymi na obrazie. We włosach nosi półksiężyc, gdyż nazywana była boginią księżycowego blasku. 

Diana dostała od twórców mitu cechę wiecznej i nieugiętej dziewicy, i przydomek: czysta. Jej czystość tłumaczono różnie: niechęcią do mężczyzn, wrogością do miłości, strachem przed ciążą. Zakochała się tylko raz, w pasterzu Endymionie, lecz odwiedziła go, wtedy kiedy mocno spał i nie budziła go. Zagadkowe trochę i dziwne. Natomiast wpadła w złość, kiedy jeden z myśliwych-Akteon, przypadkiem ujrzał ją podczas kąpieli. Z gniewu zmieniała go w jelenia, a sam podglądacz został rozszarpany przez własne psy. Psy występują również na tym obrazie, jeden pije wodę, ze strumienia, który właśnie opuściła Diana, a drugi bacznie obserwuje, jakby wyczuwał kogoś lub coś. Czy Boucher chciał coś przekazać? Zacytuję znowu Łysiaka, który twierdzi, że "wszystkich nas, lustrujących jej goliznę dzięki pędzlowi Bouchera, rozszarpią nasze własne suki"[2]. Trochę chyba przesada. Ale kto wie?

"Diana w kąpieli" znajduje się w Luwrze od 1852 roku, podobno po to "żeby hordy innych 'machos' miały równie głupie myśli na temat seksu. Co jest wiadomo charakterystyczne dla ludzi marginesu, chamów i dewiantów. My, faceci dobrze wychowani - do świeżo poznanych Francuzek nie odzywamy się już w drugim zdaniu:  "-voulez-vous coucher avec moi?". Najczęściej w ósmym, albo trochę później". [3] W ósmym czy też późniejszym to nieistotne, faktem jest, że Diana Boucherowska, w erze przed playbojowej, była obiektem pożądania wielu.


------
[1] Waldemar Łysiak, Malarstwo białego człowieka, tom VI, Nobilis, Warszawa 2011, str.230
[2] Waldemar Łysiak, op. cit,, str.232
[3] Waldemar Łysiak, op. cit,, str. 236

Komentarze

  1. Muszę przyznać, ze z Boucherowskich ślicznotek w Luwrze bardziej zapamiętałam Akt na sofie prezentujący kształtne pośladki panny O`Murphy, a chyba dlatego zwróciłam nań uwagę, że właśnie wspomniany przez ciebie W.Ł o nim pisał w swoim MW. Fajny wpis, ależ ten Łysiak dowcipny, aż mi się zamarzył kolejny tom malarstwa b.c.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co ja mam na razie 6 tomów, marzy mie się całość, ale jeszcze muszę sobie trochę na nie dozbierać ;)

      Usuń
    2. A ja tylko jeden :( I uważam to za karygodne niedopatrzenie z mojej strony.

      Usuń
  2. Diana to piękne imię, podobno kobiety noszące to miano mają twardy charakterek:)
    Nie znam Łysiaka z tego opracowania, muszę się rozglądnąc czy mają to w naszej bibliotece, a obraz bardzo lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taki twardy może i nie, ale za to bardzo emocjonalny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O! Skąd masz moje zdjęcie z plaży? :-D
    Ale dawniej to faceci mieli wyobrażenie o pięknie kobiety, ech...

    OdpowiedzUsuń
  5. Malarstwo to jedyna dziedzina sztuki, na którą jestem w 100% nieczuła. Nie rozumiem jej zupełnie. Niektóre obrazy bardzo mi się jednak podobają wizualnie. Ten także. Miałam okazję widzieć go w Luwrze. Nie wiem sama dlaczego, ale był jednym z niewielu dzieł, które zatrzymały mnie na dłużej. :)

    Łysiaka znam na razie jedynie z "Francuskiej ścieżki" i podbił moje serce bezwarunkowo... Chciałabym również inne jego dzieła poznać, ale nie będzie to raczej "Malarstwo białego człowieka". Tę serię zostawię zainteresowanym tematem. ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że niektóre obrazy podobają się wizualnie, to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Malarstwo pieści zmysł estetyczny (przynajmniej mój). A dzieło wymaga przeżycia. Samo dzięki temu żyje... To w sumie przykro, że jesteś na to nieczuła i zupełnie tego nie rozumiesz. Nawet nie wiesz ile tracisz.

      A "Malarstwo białego człowieka" to dzieło bardzo interdyscyplinarne, nie tylko dla zaniteresowanych malarstwem(chociaż przeważa tu tematycznie - oczywiście).

      Usuń
    2. Wiem, że na pewno wiele tracę, ale na tę dziedzinę sztuki jakoś kompletnie nie potrafię się otworzyć. Sztuki plastyczne nigdy nie były moją mocną stroną. Malarstwo szczególnie. Bo np. rzeźbą, to potrafię się zachwycić. A w kwestii obrazów zatrzymuję się na tym wierzchołku góry lodowej, jak to ładnie ujęłaś. :) Z innymi dziedzinami sztuki nie mam takiego problemu.:( Ale cóż. Trudno się mówi. Nie trzeba przecież znać się na wszystkim i wszystkiego rozumieć. :)

      Skoro mówisz, że to działo interdyscyplinarne, to może zajrzę kiedyś z ciekawości. Może akurat coś mnie zainteresuje. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  6. "W ósmym czy też późniejszym to nieistotne, faktem jest, że Diana Boucherowska, w erze przed playbojowej, była obiektem pożądania wielu." Myślę, że i w naszych czasach mogłoby tak być, bo uwielbienie do szczupłych mediów kreują głównie media, a z doświadczenia ogólnie pojętego wiem, że panowie lubią się mieć "do czego" przytulić. ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Burza" William Shakespeare

Wydawnictwo: W.A.B. premiera: 07.11.2012 tytuł oryginału: The Tempest przekład: Piotr Kamiński oprawa: twarda z obwolutą " Burza " jest ostatnią w pełni samodzielną sztuką Shakespeare'a, który prawdopodobnie wtedy wyofał się z życia zawodowego w Londynie i przeniósł się do Stratfordu. Sprawiło to, że ów dramat często jest traktowany przez krytyków jako utwór pożegnalny, a nawet pewnego rodzaju artystyczny testament. Tworząc “ Burzę" przypuszczalnie  na przełomie 1610 i 1611 roku, Shakespeare miał 47 lat, jego główny bohater – Prospero prawie tyle samo – to dość istotny szczegół w kontekście interpretacji całości. Prospero łamie w finale różdżkę i topi księgi, Shakespeare odchodzi nie pozostawiając po sobie ani jednego rękopisu. Ale może nieco więcej o fabule. Jest ona bardzo prosta do streszczenia (uwaga, zdradzam prawie całość). Prospero, prawowity książę Mediolanu, pozbawiony tronu przez swego brata Antonia wspomaganego przez Alonsa

„The Crown. Oficjalny przewodnik po serialu” (Tom 2) Robert Lacey

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece data wydania: 12 listopada 2020 r. tytuł oryginału:  The Crown: The Official Companion, Volume 2: Political Scandal, Personal Struggle, and the Years that Defined Elizabeth II tłumacznie:  Edyta Świerczyńska oprawa: twarda liczba stron: 312 Robert Lacey jest autorem wielu bestsellerowych biografii, w tym Henry'ego Forda, Eileen Ford i królowej Elżbiety II, a także kilku innych popularnych dzieł historycznych. Największą jednak sławę przyniosła mu ostatnio praca historyka w dramacie „The Crown”. „The Crown” to serial historyczny o zwyczajnej kobiecie, która przyszła na świat w niezwykłych okolicznościach. Późniejsze okoliczności jednakże sprawiły, że ta niespełna 26-letnia kobieta została brytyjską królową. 21 kwietnia Elżbieta II skończy 95 lat, a 6 lutego minęło 69 lat jej panowania. „The Crown” nie jest serialem dokumentalnym ani dokumentem fabularyzowanym. Wszystkie scenariusze, kostiumy, scenografia i plenery, jak i kreacje aktorów. opierają się

"Sonety" William Shakespeare

Wydawnictwo a5 wydanie: 09/2012 przekład: Stanisław Barańczak oprawa: twarda format:  148 mm x 210 mm liczba stron: 216 "Sonety" w biografii twórczej Szekspira są epizodem bardzo tajemniczym. Od momentu ich wydania, czyli od roku 1609 budzą kontrowersje i spory krytyków. Powstała masa książek i rozpraw poświęconych owemu dziełu. I do dziś nie wiadomo wszystkiego, możemy się jedynie domyślać tudzież czynić nadinterpretacje. Zagadek i pytań jest wiele. Szekspir 154 utworów nie opatrzył datą, nie wiemy więc kiedy powstały i w jakich okolicznościach. Kolejna sprawa to dedykacja - tajemnicze Mr. W. H. poróżniło szekspirologów (gdzie Barańczak niektórych nazywa pseudo-szekspirologami), ponieważ tożsamość pana W.H. nie jest rzeczą konieczną dla zrozumienia " Sonetów ". Wśród tych wszystkich zagadek jest jednak garstka faktów niebudzących żadnych wątpliwości. Po pierwsze kompozycja cyklu. Badacze i czytelnicy są zgodni, że całość rozpada się na dwie