Przejdź do głównej zawartości

"Dziewczyna z tatuażem" reż. David Fincher

Jednak obejrzałam, choć wcześniej nie miałam zamiaru. Książka niespecjalnie przypadła mi do gustu, jak dla mnie za dużo przemocy i brutalności. Z resztą recenzja "Mężczyzn, którzy..." tutaj.

Fincher (chwała mu za to)  nie postawił na epatowanie gwałtem i brutalnością. W książce jest tego o wiele więcej. W filmie na pierwszym planie są bohaterowie, ich kreacja, a nie zbrodnia. 

W centrum znajdują się dziennikarz Mikael Blomkvist (Daniel Craig) i hakerka Lisbeth Salander (Rooney Mara). On stracił właśnie oszczędności życia, po tym jak sąd skazał go w procesie o zniesławienie. Ona otrzymuje zlecenie 'prześwietlenia' go i jest pod stałą opieką kuratora sądowego, który wykorzystuje ją seksualnie. Fenomenalnia tu rola Rooney.


A co mi się podobało najbardziej? Muzyka i zdjęcia - to przede wszystkim i powalająca czołówka. Ścieżkę dźwiękową stworzył tu Trent Reznor, ten od ścieżki z "Urodzonych morderców" (mojej ulubione ścieżki filmowej) i "Zaginionej autostrady"
   "Czarny olej leje się po twarzy kobiety, która może wyć zarówno z rozkoszy, jak i agonii. Strumienie mazi płynną też po klawiszach klawiatury, maszynach, w tle widać dotykających się nawzajem mężczyzn. Czarne usta wymiotują owadami w kierunku ekranu. To właśnie sugestywny początek thrillera, który w takiej samej ponurej, chłodnej i brutalnej atmosferze ciągnie się przez kolejne godziny".   Film ma zimny, przygnębiający nastrój. Surowe zdjęcia Szwecji sprawiają, że jesteśmy nim przesiąknięci. Zakończenie nie było dla mnie zaskoczeniem i akcja nie trzymała w napięciu, bo wcześniej czytałam książkę. Nie ma też tu paru istotnych wątków, ale może dobrze, całości i tak jest dość długa. Widziałam też na jakimś forum dyskusję dotyczącą niekonsekwencji lingwistycznej.W Szwecji mówią po angielsku, Lisbeth korzysta z angielskiej wyszukiwarki, wycinki prasowe szwedzkiej gazety też są po angielsku, ale poczta głosowa w telefonie jest szwedzko-angielska. Ja tego nawet nie zauważyłam, a nawet gdyby nie miałoby to znaczenia.  Dla samych zdjęć i muzyki warto obejrzeć, bo muzyka tu jest genialna! A to utwór z czołówki.
 

Komentarze

  1. Obejrzę ten film, ale raczej nie w kinie. Wolę poczekać aż wyjdzie na dvd, w zasadzie to najpierw planuję szwedzką ekranizację dopaść. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też zamierzam obejrzeć film, choć nie pieję z zachwytu nad książką (ale w miarę mi się podobała). Ale do kina na razie nie mam jak, więc pewnie za jakiś czas.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z chęcią obejrzę film, kiedy ukaże się w tv. Jakoś szkoda mi kasy na ten akurat filmowy seans xD
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oglądałam film parę dni temu i jestem pozytywnie rozczarowana. Bałam się, że akcja będzie zbyt rozwlekła, sceny gwałtu i zbrodni zbyt brutalne a ja zostanę przytłoczona masą niepotrzebnych wątków pobocznych. A tutaj proszę, dostałam rewelacyjny film ze świetną kreacją Salander (nominacja do Oscara jak najbardziej zasłużona:), świetną czołówką (też zaraz zwróciłam na nią uwagę:) i wartką akcją. Pokuszę się o stwierdzenie, że wersja amerykańska jest lepsza od oryginału, który jednak przytłoczył mnie swą "ponurością" i szarością. Poza tym sceny gwałtu były straszne! A w "Dziewczynie..." wszystko jest jak należy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sardegna, ja kiedyś oglądałam jakiś szwedzki film i właśnie nie dałam rady do końca, bo był strasznie brutalny. Nie wiem, to cecha ich kina? Do był jakiś dramat, nie horror ani nic w tym stylu. I wyłączyłam.

      Usuń
    2. Poza pierwszą częścią Milenium, nie widziałam innych produkcji szwedzkich, ale ten jeden film wystarczy mi w tym temacie. Nie miałam ochoty nawet sięgać po kolejne części. Najbardziej przytłaczała mnie "ponurość", wszystko szare i smutne. Jednak to tylko moje zdanie, bo znam wielkich zwolenników tej oryginalnej produkcji. Co do brutalności, to co gorsze sceny przewijałam.

      Usuń
  5. Też zastanawiałam się nad obejrzeniem tego filmu. Przyznaję, że ułatwiłaś mi zadanie - jestem na "tak". :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka już od dłuższego czasu leżakuje u mnie na półce. Obiecałam sobie, że przed filmem najpierw ją przeczytam, także trochę jeszcze poczekam. Wszystkich moich znajomych film jednak bardzo pozytywnie zaskoczył, więc liczę na dobre wrażenie. Nie wiedziałam, że czołówką są Zeppelini - to jeszcze lepiej! ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety przegapiłam seans w kinie i czeka mnie DVD. Lubię takie zimne filmy z rewelacyjna muzyką więc nie ma zmiłuj się...

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie jestem po lekturze pierwszej części trylogii i przyznam, że nawet mi się podobała, choć kryminałów czytam raczej mało. Kreacja postaci Libeth genialna.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oglądałam film. Bardzo wciągający. Dzięki niemu zdecydowałam się na przeczytanie całej trylogii.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam całą trylogię, później oglądałam film i jestem zachwycona - 2,5 godziny ciekawie spędzonego czau. Polecam tym, którzy jeszcze nie widzieli:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Burza" William Shakespeare

Wydawnictwo: W.A.B. premiera: 07.11.2012 tytuł oryginału: The Tempest przekład: Piotr Kamiński oprawa: twarda z obwolutą " Burza " jest ostatnią w pełni samodzielną sztuką Shakespeare'a, który prawdopodobnie wtedy wyofał się z życia zawodowego w Londynie i przeniósł się do Stratfordu. Sprawiło to, że ów dramat często jest traktowany przez krytyków jako utwór pożegnalny, a nawet pewnego rodzaju artystyczny testament. Tworząc “ Burzę" przypuszczalnie  na przełomie 1610 i 1611 roku, Shakespeare miał 47 lat, jego główny bohater – Prospero prawie tyle samo – to dość istotny szczegół w kontekście interpretacji całości. Prospero łamie w finale różdżkę i topi księgi, Shakespeare odchodzi nie pozostawiając po sobie ani jednego rękopisu. Ale może nieco więcej o fabule. Jest ona bardzo prosta do streszczenia (uwaga, zdradzam prawie całość). Prospero, prawowity książę Mediolanu, pozbawiony tronu przez swego brata Antonia wspomaganego przez Alonsa

„The Crown. Oficjalny przewodnik po serialu” (Tom 2) Robert Lacey

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece data wydania: 12 listopada 2020 r. tytuł oryginału:  The Crown: The Official Companion, Volume 2: Political Scandal, Personal Struggle, and the Years that Defined Elizabeth II tłumacznie:  Edyta Świerczyńska oprawa: twarda liczba stron: 312 Robert Lacey jest autorem wielu bestsellerowych biografii, w tym Henry'ego Forda, Eileen Ford i królowej Elżbiety II, a także kilku innych popularnych dzieł historycznych. Największą jednak sławę przyniosła mu ostatnio praca historyka w dramacie „The Crown”. „The Crown” to serial historyczny o zwyczajnej kobiecie, która przyszła na świat w niezwykłych okolicznościach. Późniejsze okoliczności jednakże sprawiły, że ta niespełna 26-letnia kobieta została brytyjską królową. 21 kwietnia Elżbieta II skończy 95 lat, a 6 lutego minęło 69 lat jej panowania. „The Crown” nie jest serialem dokumentalnym ani dokumentem fabularyzowanym. Wszystkie scenariusze, kostiumy, scenografia i plenery, jak i kreacje aktorów. opierają się

"Sonety" William Shakespeare

Wydawnictwo a5 wydanie: 09/2012 przekład: Stanisław Barańczak oprawa: twarda format:  148 mm x 210 mm liczba stron: 216 "Sonety" w biografii twórczej Szekspira są epizodem bardzo tajemniczym. Od momentu ich wydania, czyli od roku 1609 budzą kontrowersje i spory krytyków. Powstała masa książek i rozpraw poświęconych owemu dziełu. I do dziś nie wiadomo wszystkiego, możemy się jedynie domyślać tudzież czynić nadinterpretacje. Zagadek i pytań jest wiele. Szekspir 154 utworów nie opatrzył datą, nie wiemy więc kiedy powstały i w jakich okolicznościach. Kolejna sprawa to dedykacja - tajemnicze Mr. W. H. poróżniło szekspirologów (gdzie Barańczak niektórych nazywa pseudo-szekspirologami), ponieważ tożsamość pana W.H. nie jest rzeczą konieczną dla zrozumienia " Sonetów ". Wśród tych wszystkich zagadek jest jednak garstka faktów niebudzących żadnych wątpliwości. Po pierwsze kompozycja cyklu. Badacze i czytelnicy są zgodni, że całość rozpada się na dwie